czwartek, 29 grudnia 2016

Balakirev- Piano Works - Danny Driver [28-29 grudnia 2016]


Ależ urocza płyta! Danny Driver wskoczył na mój pianistyczny Parnas bo zjawiskowych Suitach Handla. I od tej pory nie sposób ignorować jego nagrań - czy kolejnych, czy poprzednich.
Ta jest akurat z tych "poprzednich" - nagrana równo 3 lata wcześniej niż "Eight Great Suites" - w marcu 2010 roku.
Czego nie słychać w tej muzyce!
MB urodził się w 1837 roku - Chopin zmarł 12 lat później. I nie jeden Bałakiriew czuł się chopinowskiej stylistyce jak ryba w wodzie. Ba! Nie on jeden czerpał z niego wzorce pełnymi garściami! Z różnym - dokładnie jak u pozostałych naśladowców - skutkiem. MB skomponował 7 Mazurków i Walców, po 3 Scherza i Nokturny. I podobnie jak Skriabin - chyba najlepiej czuł się w Mazurkach. Dwa zawarte na tej płycie - i trzeci - będący drugą częścią Sonaty - są naprawdę znakomite.
Słusznie zauważa autor eseju w książeczce - David Fanning - że w tamtym czasie Rosjanie, a szczególnie rosyjscy kompozytorzy, traktowali polską kulturę (i jej spóściznę) jak ... swoją własną. Czy raczej - jako część kultury Wielkiej Rosji. Niemal jak kulturę ... ludów Kaukazu, cz stepów Azji Środkowej (ot, choćby Islamey tegoż MB ...)

środa, 28 grudnia 2016

Jan Ignac Frantisek Vojta - "Musica Salutaris""- La Gambetta [28-30 grudnia 2016]


Rety! Co za płyta! Te '5' diapazonów to w pełni zasłużone już w 10-tej jej minucie! 
Ależ rewelacyjne odkrycie! Nagranie z 2005 roku! {Na dokładkę '5' od nieodżałowanego "Goldberg Magazine" ....]

I niech zjem własnego kapcia jeśli kłamię - to jedna z najciekawszych, najbardziej porywających płyt jakie słyszałem w tym roku. Odkrycie jego końca - bez dwóch zdań!

I wszystko (tj. pobieżne użycie Google'a) wskazuje na to, że na tym zakończyła się dyskografia La Gambetta. Niemal jak zachowany do naszych czasów dorobek samego Vojty ... który mieści się na tej jednej płycie...
Nie ma nie niej ani jednego nie-wyjątkowo-dobrego utworu! Wokalne - są porywające; instrumentalne sonaty - genialne! Kłania się Biber, kłania się Schmelzer - nie dość że ten sam czas i wpływ / inspiracja, to dokładnie ta sama półka.
I jeszcze zjawiskowa Hana Blazikova w przecudnym Cantus Dulcissonus "Anima mea dilecta" ... po prostu: pełnia szczęścia.

piątek, 23 grudnia 2016

"Moliere a l'Opera. Stage music by Jean-Baptiste Lully"- Les Paladins, Jerome Correas [21-22 grudnia 2016


Tym razem odrobinę inna płyta - choć pomysł podobny do tego, co miał Hugo Reyne. Zdecydowanie mniej teatru - więcej muzyki ... w zasadzie sama muzyka.
I równie przednie wykonanie ... I słucham dalej - będzie ciąg dalszy.

"Charpentier - "Musiques pour les comedies de Moliere - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [21 grudnia 2016]


Ależ to jest cudownie błyskotliwa płyta! 
Kto słyszał jak Hugo Reyne wystawił "Mieszczanina szlachcicem" to wie, czego się spodziewać!
To bardziej ścieżka dźwiękowa ze spektaklu teatralnego niż stricte 'muzyczna' płyta. Ale bez względu na znajomość francuskiego - to jest iście prowansalska uczta!
Nawet gdyby obydwaj Panowie - M i Ch nogi w Prowansji nigdy nie postawili ... 
Muszę sprawdzić drugiego - bo Moliere ze swoją trupą zjeździł Francję wzdłuż i wszerz.

Tyle wstępu - będę do niej wracał przez cały poświąteczny tydzień - końcówka roku będzie należała do Monsieur Moliera! 
Tutaj dostajemy fragmenty dwóch komedii: "Małżeństwo z przymusu" (czy aby to jest przyjęty polski tytuł??) i "Chorego z urojenia" - fragmenty tegoż są niemal tak genialne, jak wcześniejsze nagranie "Mieszczanina": PYCHA!

{dosłuchuję 6 marca 2017}
Trzy miesiące nosiłem tę płytę w plecaku - razem z nagraniem Amarillisa (o którym za chwilę - pod aktualną datą!) .... Niemal jak kangur ...
Pora na rozwiązanie i zakończenie tej podróży!
Słucha się tego naprawdę z dziką przyjemnością - jeszcze raz - "Chory z urojenia" jest kapitalny!
Najwyższa pora by Francuzi zebrali siły i środki, i wydali komplet dzieł scenicznych Moliera, jakie współtworzył i z Lullym, i z Charpentierem. Czas jest wręcz idealny!

czwartek, 22 grudnia 2016

"Mitologia" - Handel Arias & Duets - Christiane Karg, Romina Basso, Il Complesso Barocco, Alan Curtis [19-20 grudnia 2016]


Ależ cudowna płyta na sam koniec takiego roku .... Niezwykła pod każdym względem; symboliczna, szczególna ... i ostatnia. Ostatnia handlowska płyta naprawdę nieodżałowanego Alana Curtisa.
Minęło trochę czasu nim jego Handel nabrał właściwego blasku, tonu, treści. Nim stał się po prostu .... "handlowski". I na nasze nieszczęście - nie miał pod koniec życia AC zbyt wielu konkurentów. jakiegoś szczególnego wysypu nowych nagrań kompletnych oper Handla jakoś nie widać.

Słucham tej płyty kolejny dzień, gubię się w porządki i kolejności poszczególnych utworów - znakomicie dobranych! (Takich zastawów tematycznych z oper i oratoriów GFH to można by zrobić naprawdę sporo! Ot, superciekawy pomysł Ivana Alexandre'a!)
Znakomita, porównywalna bez wahania z płytą Joyce DiDonato, przepiękna płyta.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Domenico Scarlatti - Sonatas - Johannes Maria Bogner [19 grudnia 2016]


Nie, to nie Tango tańczy na okładce JMB ale najprawdopodobniej Flamenco! :)
Ciekawy pomysł na nagranie wybranych sonat DS - podać je w takim tanecznym przybraniu. Nawiązując przy okazji do DS korzeni (Sycylia i Neapol), dodając tezę, że nie mógł nie znać rytmów hiszpańskich ulic Sevilli ... z przepędzonymi i dawno już zapomnianymi Maurami w tle. Pięknie by było ...

I żeby pogmatwać i unieprawdopodobnić całe to rozumowanie - artysta gra na kopii klawikordu (!) Bartolomeo Cristoforiego!

Posłuchałem kolejny raz tej płyty 8 stycznia i nadal nie mogę się do niej przekonać. Wybór sonat jest wcale ciekawy - to nie to przeszkadza. Nagranie jest dziwne. Złe wręcz (chyba, że to moje pliki diabli wzięli...) Bo co pewien czas albo coś miechem dmucha w ten klawikord albo jakąś ścierą szoruje po strunach. To jest tak wyraźne, że irytujące i bardzo przeszkadza w słuchaniu. Inna sprawa - temperament muzyki Scarlattiego zdaje się kompletnie nie pasować to tego instrumentu. Klawesyn - to ja proszę! (Pewnie zakochałby się we współczesnym fortepianie....) Klawikord - nie.

"In War & Peace" - Joyce DiDonato, Il Polo d'Oro, Maxim Emelyanychev [17-19 grudnia 2016]


"Harmony Through Music" ... taki ma podtytuł ta płyta...
Czy raczej naprawdę niezwykły, w zasadzie: "około-muzyczny", projekt:
http://inwarandpeace.com/

Znakomite Il Pomo d'Oro prowadzi tym razem nie Riccardo Minasi (czyżby jakieś ruchy kadrowe? wymiana pokoleń??) a urodzony w Dzierżyńsku Maxim Emelyanchev. Klawesynista i kornecista!

Grają - wybitnie. Kropka.

Repertuar - powinienem stękać - Lament Dydony a zaraz po nim Lascia ch’io pianga ?? I obydwie arïe jeszcze w części zatytułowanej "Wojna"?!

Mniejsza.

Póki co ta płyta zgarnęła wszelkie możliwe wyróznienia - a to ledwo początek. I wcale nie o kontekst i jej przekaz tutaj chodzi. JDD śpiewa po prostu zjawiskowo.
Czy jest właśnie wspomniany Lament, czy bajeczna aria z Powrotu Ulissesa ...Oczy stają w słup.


środa, 14 grudnia 2016

Charpentier - Lecons de Tenebres - Stephan MacLeod, Arte dei Suonatori, Alexis Kossenko [13-14 grudnia 2016]

Uhu-hu! Ależ cudna płyta ... (czy ja już o niej nie pisałem???) (pisałem ... w maju 2013 roku ...)
Ale napisze jeszcze raz! Bo to przepiękna płyta!!!

Jedna z najlepszych jakie nagrali - każde z osobna! (bo współpracowali ze sobą stanowczo za mało!) - Alexis Kossenko i AdS. A może i najlepsza ...?
Dzisiejszy skład koncertowy AdS - mimo, że trzon bez zmian - jakby odrobinę był słabszy. Chociaż może to tylko wrażenie po tych  - z założenia eksperymentalnych - koncertach z serii 3x3?
Te pyszne smyki AdS - wspierane przez m.in. Martynę Pastuszkę, Dymitra Olszewskiego i Marka Caudle - towarzyszą naprawdę niezwykłej sekcji fletów, obojów i fagotów.
No ..a jak śpiewa MacLeod .. to wręcz nie sposób opowiedzieć ....

To jest nagranie - dla polskiej sceny muzycznej - dokładnie tej rangi, co Te Deum Charpentiera i Lully'ego od Capelli Cracoviensis i Le Poeme Harmonique. Płyta - cudo.

Bach - The English Suites BWV 806-811 - Ketil Haugsand [13-15 grudnia 2016]


Ciekawe ... Jak słuchałem tych płyt przez niewielkie głośniczki na biurku, brzmiały znacznie lepiej niż na J3! Trochę mnie to wykonanie przytłoczyło ... Inna rzecz, że na hasło "Suity Angielskie" odpowiadam: Argerich i Pogorelich! :) Jakoś żadne wykonanie klawesynowe snu z powiek mi nie spędza...

Ale po raz kolejny przekonuję się z pożytków ponownego (nieco bardziej cichego) słuchania. Ta płyta natychmiast zyskuje! W częściach wolnych - bo raczej trudno tutaj Bachowi zarzucić nadmierny "liryzm" - wręcz błyszczy! Brzmi - znakomicie! Ale dla wytwórni Simax to niemal znak handlowy.
KH gra na klawesynie zbudowanym przez Martina Skowronka - dwumanuałowym instrumencie "w stylu niemieckim", z roku 1985. Ciekawa historia tego instrumentu - co rzadkie - opisana przez samego budowniczego. Skowronek postanowił odtworzyć anonimowy instrument, znajdujący się w zamku Charlottenberg w Berlinie. Ale że mało z jego oryginalnej konstrukcji pozostało, wzorował się na na instrumencie Christiana Zella z Hamburga (1723). Kolejna historia z rosyjskimi sołdatami w tle ... tym razem z czasów Wojny Siedmioletniej...

Ale naprawdę wzruszające są słowa samego KH, jak to dojrzewał do nagrania ES, jak to się zmagał ze sobą i partyturą. Wreszcie - jak ją czytał i interpretował! Jak wmieszał do swojej interpretacji i Dieuparta, i Couperina! Nagrania dokonał w 2012 roku ... czyżby po lekturze "Bach - The Learned Musician" Wolffa?
Więcej niespodzianek - esej towarzyszący płycie napisał sam Peter Watchorn! 


piątek, 25 listopada 2016

"Venezia - Opera Arias of the Serenissima" - Max Emanuel Cencic, Il Pomo d'Oro, Riccardo Minasi [24-25 listopada 2016]


Przynajmniej kilka razy tutaj pisałem, że nie przepadam za takimi recitalami. A może bardziej precyzyjnie: podchodzę do nich niczym pies do jeża. I na dokładkę - nie przepadam z kontratenorami w takim klasycznie włoskim wydaniu (co innego francuskie haute-contre, ale to całkiem inna para kaloszy!)
I siurpryza - bardzo mi się ta płyta podoba. Pod każdym względem :)
Świetny, bardzo ciekawie urozmaicony program, Il Pomo d'Oro ... wiadomo, a Cencic ... znakomity!
Dominuje - a jakże by inaczej!? - Vivaldi - wypełnia niemal połowę płyty; i pojedyncze arie Caldary, Porty, Gaspariniego, Giacomelli'ego, Albinoniego i Sellitto. (To ostatnie nazwisko ... pierwsze słyszę!)

[9 grudnia...]
Vivaldi rządzi ale są i zaskakujące perełki: jak śliczna aria Albinoniego Pianta bella, pianta amata!
Niezwykle sympatyczna płyta.



czwartek, 24 listopada 2016

Sibelius - "Lemminkainen Legends", "Pohjola Daughter" - Finnish Rasio SO, Hannu Lintu [22-24 listopada 2016]


[9 grudnia ... I ta piękna płyta padła ofiarą mojego permanentnego braku dyscypliny... ]

Żebym choćby jedno złe słowo miał napisać w dzień po urodzinach JS??
Mowy nie ma!
Piękna muzyka, znakomicie zagrana i nagrana płyta. 
Oczywiście że nie muzyka Sibeliusa nie jest domeną fińskich czy skandynawskich muzyków (warto zerknąć do komentarzy pod rocznicowym gramofonowym wpisem na FB - https://www.facebook.com/GramophoneMagazine/?fref=nf&pnref=story)
Jakby tak zebrać te wszystkie sugerowane ulubione nagrania do kupy - będzie kilka dni słuchania!
Wyłącznie o wielkości kompozytora i jakości jego muzyki świadczy taka różnorodność głosów, ocen i ulubionych nagrań.
Piękna płyta - będę do niej często wracał,

wtorek, 22 listopada 2016

Handel - "Water Music" - Akademie fur Alte Musik Berlin [21-22 listopada 2016]


{O pożytkach słuchania "w ciemno"...}
Wgrałem tę płytę na J3 kilka dni temu i całkiem zapomniałem kto gra, plik z okładką się rozjechał, żadnych tagów ... A tu od samego początku przepyszny Handel, w tak znakomitej francuskiej manierze, że po prostu palce można lizać! Znakomite, bardzo wyważone granie - żadnych ekstremów w którąkolwiek stronę, świetne dęciaki (flety!). Zjawiskowe - a przecież tak dużo rożnych wykonań WM do tej pory słyszałem!

[9 grudnia...]
Na komputerowych głośniczkach słuchać słabiej, mniej tych wszystkich smaczków - ale nagranie jest bardzo dobre, nawet jeśli nie będzie ulubionym (jakbym miał takie...) to plasuje się bardzo blisko.

[1 września 2017...]
Niezły numer ... chciałem z tej płyty zrobić wpis "1000".. coś jednak chodziło mi po głowie, że musiałem tej płyt słuchać wcześniej. Słuchana 10 miesięcy później budzi we mnie już nieco mniejsze emocje. Zagrana jest przednio i brzmi pysznie. Ale i tutaj mam wrażenie jakby ta tytułowa "woda" to nie była całkiem w końcu spora Tamiza, tylko jakiś przypałacowy staw! Bo - mimo wszystko i mimo co powyżej - brakuje mi tu jednak rozmachy, lekkiego "kopa".
Ale ... jest to bardzo ciekawa interpretacja, czy nie o to właśnie chodzi? Bo takiej WM jeszcze wcześniej nie słyszałem.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Christoph Graupner - Trio Sonatas - Finnish Baroque Orchestra [21 listopada 2016]


[Uuu... zleciało.... dopiero 9 grudnia ... opisuję tę i trzy kolejne...]

Ta płyta akurat szczególnie nadzwyczajna nie jest - niestety. Chociaż niezwykle - trzeba przyznać - ciekawa obsada instrumentów - od razy na myśl przychodzą genialne koncerty Vivaldiego con molti stromenti. Fagot! Szałamaja!! Prócz tego - flet poprzeczny, viola d'amore, skrzypce, viola da gamba, wiolonczela, lutnia, klawesyn i organy. Zespół prowadzi - grając na skrzypcach i violi d'amore - Sirkka-Liisa Kaakinen-Pilch :)
Ten uczeń Schellego i Kuhnaua, współczesny Telemannowi i Bachowi, ich rywal w staraniach o funkcję kantora w kościele św. Tomasza, mimo olbrzymiej - liczebnie (ponad 1000 kantat!!?) - muzycznej spuścizny, nie miał talentu swoich konkurentów.
Bo ta muzyka po prostu jednym uchem wpada a drugim zaraz wypada... I na nic nie zdaje się, że muzycy nadzwyczaj biegli. Taka typowa barokowa - rozrywkowa - rzemieślnicza produkcja.
Aż strach pomyśleć czym - i jak! - się mogą różnić kantaty ChG ... powiedzmy 654-ta od 1122-giej ....

wtorek, 15 listopada 2016

"Bach in Montecassino" - Luca Guglielmi [15-18 listopada 2016]


Ha! Dałbym głowę tydzień temu, że bardziej mi przypadnie do gustu płyta Suzuki'ego...
A tymczasem Luca G. wygrywa pierwszą rundę niemal bezapelacyjnie. Stąd konieczność przeprowadzenia rundy drugiej!

Wymienianie utworów, jakie LG wykonuje, nie ma wielkiego sensu - bo to głównie drobiazgi; kto ciekawy niech sam sprawdzi http://www.vivatmusic.com/catalogue/bach-in-montecassino

LG gra na organach kościoła św. Mikołaja w Alice Castello w ... Piemoncie. Szmat drogi od Montecassino! Skąd zatem tytuł? Historia związana jest z osobą Friedricha Wilhelma Rusta, który w trakcie własnej Grand Tour po Włoszech, odwiedził opactwo i miał możliwość grania na tamtejszych organach. A że był w Niemczech uczniem synów JSB - Wilhelma Friedemanna i Carla Philippa Emanuela ... to zabrał ze sobą w drogę zbiór bezcennych manuskryptów ich Ojca. Zostawił je w wdzięcznym darze tamtejszym mnichom. Kompozycje te były tam potem regularnie wykonywane. (To był dopiero ekumenizm!) Wnuk WFR - Wilhelm Rust (i jego osobiste zbiory) walnie przyczynił się to powstania Bach-Gesellschaft
Drugim bohaterem jest ksiądz Giovanni Battista Martini - sam muzykujący, student i kolekcjoner rękopisów dzieł i traktatów muzykologicznych ze wszelkich możliwych muzycznych form i gatunków. Jego uczniem był Johann Christian Bach...

To znakomita płyta! Mieli nosa wyżej wspomnieni dawni kolekcjonerzy - zbierali naprawdę przepiękne kompozycje.  LG gra znakomicie. Robi wrażenie jego wszechstronność jako instrumentalisty - katalog nagrań (także tych do słuchania na Spotify!) jest imponujący. Organy, klawesyn, pianoforte; solo, w małym zespole, z dużą orkiestrą. Mnogość form i gatunków ... czapka z głowy!

Bardzo ciekawa, bogata w informacje i nagrania(!) strona artysty (wklejam lini do części dyskograficznej):
solo:
http://www.lucaguglielmi.com/page8/Solo%20Recordings.html
w zespole:
http://www.lucaguglielmi.com/page20/Other%20Recordings.html

Masaaki Suzuki Plays Bach Organ Works on the Martinikerk Organ, Groningen "...toccata & fugue in d minor..." [15-18 listopada 2016]


Organowy początek tygodnia ... (organowy tydzień wręcz) i od razu sobie przypomniałem, że przecież nie dokończyłem słuchać kompletu nagrań Herricka! Dokończę! Słowo!!

Dwie bardzo ciekawe i bardzo różne płyty - od dwóch moich ulubionych muzyków.
I małe zaskoczenie - a MS jako solistę kojarzę wyłącznie z klawesynem - ta płyta podoba mi się odrobinę mniej. Nie jestem jednak o tej różnicy aż tak przekonany, zatem będę tej dwójki solidarnie słuchał do końca tygodnia!
To może być kwestia doboru repertuaru - Suzuki zaczyna niebywale mocnym akordem - "tą" Toccatą i Fuga d-moll. I gra ją bardzo dziwnie - nigdy takiego wykonania nie słyszałem. Coś jak początkowa 'Aria' z Wariacji Goldbergowskich w wykonaniu Mahana Esfahani....

Umknęły mi całkiem nagrania organowe MS - Sweelinck i Buxtehude - stąd zaskoczenie. Tym większe, że przecież zaczynał swoją muzyczną karierę (i przygodę z Bachem!) właśnie od organów!
Jako 12-latek akompaniując w trakcie mszy w kościele w Kobe.

Instrument w Martinikerk wygląda imponująco - i brzmi niezwykle ciekawie.


Suzuki, prócz Toccaty d-moll BWV 565, gra jeszcze Pastorale BWV 590, Partitę BWV 767, dwa Preludia i Fugi BWV 535 i 548, i Wariacja Kanoniczne Von Himmel hoch BWV 769.
A! w środku jest jeszcze Fantasia BWV 572!

Na koniec tego tygodnia mogę ze spokojną głową podtrzymać to, co wcześniej napisałem - 'nieco bardziej' podoba mi się konkurencyjna płyta LG. Ale ani na jotę nie jestem w stanie podać przyczyny tej różnicy. Niech zatem będzie, że tamten wybrał 'nieco' lepiej repertuar.



poniedziałek, 14 listopada 2016

Bach - "Goldberg Variations" - Alexandre Tharaud [13-14 listopada 2016]


Ups ... Słuchałem tej płyty (i wpisałem tutaj) równo 11 miesięcy temu...
Na dobrą sprawę już mnie nie dziwią 3 gwiazdki od Guardiana ... bo w tej płycie nie ma niczego nadzwyczajnego. Poza samym Bachem może ... który miejscami brzmi jak zapowiedź Beethovena ....
Ciekawe, czy to Bach, Tharaud ... czy fortepian, na jakim gra?

Z bólem serca wyznaję, że przez kilka najbliższych miesięcy do GV się nie zbliżam.

Vivaldi - "Motezuma" RV 723 - Il Complesso Baocco, Alan Curtis [13 listopada 2016]


Zbierałem się do tego nagrania miesiącami ...
Ale powód był nie byle jaki.
Ponieważ posiałem pierwszy egzemplarz "Koncertu barokowego" Alejo Carpentiera - kupiłem nowy i postanowiłem tę książeczkę przeczytać po raz kolejny - słuchając tegoż "Montezumy"!
I albo czytałem coś innego (najczęściej) albo czegoś innego słuchałem.
Przyszła pora i spędziłem z Carpentierem, Montezumą et consortes całą niedzielę!
O czym jest ta opera (czy może raczej jej libretto) a może lepiej: o czym nie jest - napisał idealnie sam Carpentier.

Soliści - "Och i Ach" - Priante, Mijanovic, Beaumont, Basso, Kalna i Invernizzi. Nagrania dokonano - niemal dokładnie 11 lat temu - w Palazzio Doria Pamphili w położonym niedaleko na północ od Rzymu San Martino al Cimino. (wg. Google'a bardzo ładna okolica ...) {Małe 'polonicum' przy okazji - w styczniu 2013 w Krakowie z Modo Antiquo Sardellego,  partię Mitreny śpiewała Delphine Gallou (!)}

Ta hiper-kolonialna opera - wręcz pro-konkwistadorska jeśli chodzi o wymowę libretta (Girolamo Giusti) - jest muzycznie znakomita. A to wykonanie jest arcyprzednie! Na pewno jedno z najlepszych, jakie wyszło spod batuty Curtisa.
Znakomita opera i świetne wykonanie; słuchałem jej chyba trzy razy z rzędu.



środa, 9 listopada 2016

"Bal au temps des Valois. Jean d'Estree & Nicholas du Chemin 1559" - Compagnie Outre Mesure, Robin Joly [8-10 listopada 2016]


Uwielbiam takie projekty i takie wydawnictwa! Bo naprawdę wszystkim wykonawcom, producentom ... wszystkim zaangażowanym w jej powstanie należy się głęboki ukłon do samej ziemi.
Płytowy zapis - bez wątpienia - dużego choreograficznego przedsięwzięcia, które miało na celu przedstawienie tytułowego balu na dworze Walezjuszy (skądinąd jakże ciekawie zapisanych w polskiej historii...)



wtorek, 8 listopada 2016

Nemanja Radulović - "Bach" [7-8 listopada 2016]


Znak czasów .... Ani słowa na okładce 'z kim' Nemanja gra, ani 'co' gra. Jakby 'Bach' i 'Radulović' to był równoważniki ...
Patrząc właśnie na okładkę tej (a i poprzedniej) płyty, zastanawiałem się czy prawdziwym jej wykonawcą nie będzie niejaki "Rudicule'ović' ale nie było tak źle.
Po dwóch płytach z nurtu 'Bach all'italiana' dopadło mnie wykonanie w stylu ... 'Bach alla'hungaresca'. Zdecydowanie 'hungaresca', bo NR pociąga miejscami smykiem dokładnie tak, jakby grał czardasza, czy przy cygańskim ognisku przygrywał do wieczornej zabawy.

Program: koncerty BWV 1043 i i 1041, z naprawdę genialną wersją Toccaty i Fugi d-moll (565), Gavotte z 3-ej Partity (1006), koncert na altówkę/wiolę c-moll i na zakończenie wersja Chaconne z 2-ej Partity (1004).

{Puszczam w pokoju ponownie Toccatę; moja room-mate: "Piąta?!" Nie piąta - odpowiadam. "Ściągali od siebie..." dodaje..."Aaa to w ogóle coś węgierskiego!" :D}
No i proszę...

Zabawna sprawa - Radulović (urodzony w Belgradzie - dla jasności) jest rówieśnikiem Aliny Ibragimowej. I jest bez wątpienia znakomitym skrzypkiem. I tutaj chyba podobieństwa się kończą. Pod skrzydłami DG Nemanja staje się takim młodym Lang Langiem. "Młodym" bo LL dojrzał i bardzo się zmienił. Przestał być showmanem a stał się znakomitym pianistą (film o nagrywaniu 2 koncertu Prokofieva!). Ta płyta może być przełomem dla NR, pod warunkiem że szefowie DG przestaną go sprzedawać jak młodego-ekstrawaganckiego-dobrzewyglądającego geniusza.
Bo jest tutaj kilka niewiarygodnie pięknych momentów (fakt- pikantnych!), jest energia i wielki talent. Kapitalna muzykalność i wyobraźnia. Jest szansa na powtórkę z Lang Langa. Jesli kolejnej płyty nie nagra z czardaszami ....

Co do czardaszy.... Sporo Nemanji na Spotify - np. płyta 'Apres un reve', na której m.in gra Tańce Rumuńskie Bartoka ... I jak gra .... A jak fajnie czuje te wszystkie barbarzyńskie klimaty - słychać na "Journey East"!

"Bach all'italiano" - Simon Borutzki & Ensemble [7-8 listopada 2016]

 {900 post....! :)}

"Bacha all'Italiano" ciąg dalszy ale tutaj już jest sprawa jasna i prosta, bez kontekstów, podtekstów i (drobnych) interpretacyjnych nadużyć.
Fenomenalny Simon Borutzki wykonuje w transkrypcji na flety proste koncerty Vivaldiego i Marcello, które sam Bach transkrybował na klawesyn i organy! I okrasza to wszystko 'Koncertem Włoskim' JSB. Aranżacje są autorstwa solisty i klawesynisty - koncertującego m.in. a AAMB - Clemensa Flicka.
Już nie pamiętam, co mnie zmobilizowało do podjęcia ryzyka i kupna tej płyty (Qobuz)  - ale bardzo było warto. Nigdy wcześniej o SB nie słyszałem, podobnie jak o trójce towarzyszących mu muzyków. SB gra na ....3 fletach altowych, 2 sopranowych, flecie tenorowym i ....czymś co określa się jako 'voiceflute' [pierwsze dwie części koncertu G-dur (BWV 973)].
I tak naprawdę, kolejnego dnia, jak już posłuchałem tych trzech płyt i wieczorem i w ciągu dnia - to ta podoba mi się najbardziej.

Bach - Violin Concertos - Alina Ibragimova, Arcangelo, Jonathan Cohen [7-8 listopada 2016]


Bachowski wieczór co się zowie ...
Trzy jakże inne, a jakże dobre i ciekawe płyty. I jakże - przynajmniej dwie z nich - kontrowersyjne.
Po kolei.

Ulubiona skrzypaczka spotyka się z ulubioną 'dawną kapelą' szefów wytwórni Hyperion.
Dostajemy tutaj pięć koncertów BWV: 1041, 1042, 1055, 1056 i 1052 (trzy ostatnie odtworzone z oryginalnych bachowskich transkrypcji na klawesyn z orkiestrą).
AI zachwyca od samego początku! Przecudne jest brzmienie jej skrzypiec, przecudna gra, niewiarygodna lekkość i precyzja! Trochę goni, chociaż nie przesadnie, ciąży jej może Ale .. zaraz, zaraz ... co oni grają - Bacha czy Vivaldiego???
Skąd ta lutnia, która - na dokładkę - miejscami brzmi jak gitara???
Niezbyt to przypomina 'klasyczne' wykonania koncertów JSB ... ale to intryguje i wciąga! W końcu jest rzeczą znaną, że Bach poważał AV i inspirował się jego koncertami. Można zatem sobie nieco pofolgować i zagrać Bacha przyprawionego ma modę włoską. Taki Bach 'a la maniera italiana'  może być nieco dyskusyjny jak ale fantastycznie się tego słucha. Arcangelo to naprawdę grupa wybitnych muzyków! Razem z AI nagrali płytę znakomitą.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Stravinsky - "The Rite of Spring", "Petrushka" (1911) - Bergen Philharmonic Orchestra, Andrew Litton [4-7 listopada 2016]


Całkiem niechcący "uczciłem" rewolucję październikową w najlepszy z możliwych sposobów! :D

"Święto Wiosny" to jedna z moich pierwszych płyt. Radziecka "Melodiya", brunatno-złota okładka, płyta gruba i ciężka, muzyka która mną wstrząsnęła i zachwyciła od samego początku. Nie pamiętam wykonawców - na pewno też byli "radzieccy". Słuchałem niemal do zdarcia.

To bardzo dobra, naprawdę znakomita płyta. Chociaż mam jednak wrażenie, że przede wszystkim "Święto", ale chyba także "Pietruszkę" słyszałem w lepszych wykonaniach. Że odłożyło się mojej pamięci to "coś", co uczyniło tamte nagrania po prostu niezapomnianymi. 
Ale to pewnie tak jak z koncertami organowymi Handla - nadzwyczajnie ciężko będzie komukolwiek pobić te wspaniałe nagrania na winylach enerdowskiej Eterny! Bo w końcu, po latach, usłyszałem coś równie dobrego, jeśli nie - miejscami - lepszego.
I tutaj jest chyba podobnie....Obydwa utwory są na granicy ideału.


czwartek, 3 listopada 2016

Rachmaninov (!) - "Vespers" - Netherlands Radio Choir, Kaspars Putnins [2-3 listopada 2016]


Dziwna sprawa - ten sam utwór a jakby całkiem inny. To, co mnie tutaj wręcz uderzyło, to jakiś zaskakujący brak ... 'uniesienia'; brak emocji, czegoś transcendentnego ... Co od samego początku usłyszałem w nagraniu chórów z Phoenix i Kansas City (Chandos).
A słuchałem tej płyty trzykrotnie...


poniedziałek, 31 października 2016

Bach - Christmas Oratorio - Dunedin Consort, John Butt [28 października - 27-28 grudnia 2016]


Idę o zakład, że to jedna z płyt, które znajdą się na przyszłorocznej short list do Gramophone Awards. 
Raz - że brytyjska wytwórnia, brytyjscy wykonawcy (a zdaniem recenzentów 'G' "nobody does it better..."); dwa - że to nagranie jak najbardziej na to zasługuje! Nie zostawia może takiego śladu jak 'Mesjasz' czy Pasja wg. św. Jana, ale jest to wykonanie znakomite.

{od razu było oczywiste, ze będę słuchał tej płyty ... długo; ... ale sam się nie spodziewałem, ze aż tak długo!}

Zaskakujące jest, jak konsekwentnie, album po albumie, John Butt wspinał się wraz ze swoimi muzykami na ten muzyczny piedestał. Uparcie, logicznie, z zamysłem i namysłem - wszystko skupione w niemal perfekcyjnych wykonaniach.
Francuzi pewnie tego nie kupią - wystarczy zobaczyć jakie płyty wybrali dziennikarze France Musique w tym roku
(https://www.francemusique.fr/musique-classique/leurs-meilleurs-disques-2016-30933)
i porównać czy z G. czy y BBC Music. Ale w tym w zasadzie cały urok tych podsumowań i rankingów.
Nie wiele znacząca zabawa i tyle. Ale mamy dzięki temu sporo płyt do słuchania.

Przypadkiem natknąłem się na podobne podsumowanie roku pióra Alexa Rossa (do końca marca muszę przeczytać "The Rest is Noise"!)
http://www.newyorker.com/culture/culture-desk/notable-performances-and-recordings-of-2016
Kończące je zestawienie płyt jest naprawdę godne uwagi.
I jakby nie kombinować to nagranie zasługuje na swoje miejsce w tym towarzystwie.

Wszystkie pożyteczne nauki z doświadczeń Rifkina, Parrotta, McCreesha czy Junghanela (by wspomnieć tylko kilku najważniejszych) Butt przetworzył i przekuł w niezwykle spójne i imponujące nagrania.
Robi to z głową i z sercem ... i pewnie dlatego jest to tak ... przyswajalne. Nie odrzuca jego wersja i interpretacja, bezstresowo 'wchłania się' od samego początku.

środa, 26 października 2016

Beethoven - Missa Solemnis - Concentus Musicus Wien, Arnold Schoenberg Chor, Nicolaus Harnoncourt [25-26 października 2016]


{w dużej mierze wpis nie na temat ...}
Słuchając tej płyty przypomniał mi się czytany kilka dni temu wywiad z "polskim Savallem" - dla ciekawych: (http://prostoomuzyce.pl/polski-jordi-savall-mieszka-w-gdansku)
Są takie dzieła, tacy twórcy, którym po prostu należy się zwykły szacunek. Dla drogi jaką przeszli, dla dokonań - ich liczby i skali ... itp., itd. Szacunek jako artystów, a przede wszystkim - jako ludzi.
Pan Szadejko po prostu pieprzy głupoty o Savallu. I mam nadzieję, że swoich słów kiedyś będzie się mocno wstydził. Bo są głupie i po prostu niedobre.

Ale rzecz ani o Savallu, ani o tym nieszczęsnym "gdańskim Herostratesie".

Sakralna muzyka XIX wieku nie jest moją ulubioną; nad Beethovena stawiam kilku innych kompozytorów; kantat Bacha w wykonaniu Harnoncourta nie mogę słuchać .... jest parę powodów by stwierdfzic, że to nie jest "moja" płyta. Ale szacunek mam do niego ogromny. Kilka jego ostatnich nagrań i na mnie zrobiło olbrzymie wrażenie.
Nie przemawia do mnie ta muzyka - kilka razy pomyślałem sobie: "zaraz sięgnę po Bacha!". Ale czuć tutaj niezwykłą energię, czuć ... ducha, słychać mądrość i głębię tej interpretacji. I nie sposób po kilka razy - słuchając - spoglądać za tym powoli oddalającym (genialna okładka!) Starym Mistrzem.
Panu Szadejce życzę by i jego kiedyś tak wspominano.


środa, 19 października 2016

Shostakovich - "Under Stalin's Shadow" Symphonies Nos. 5, 8 & 9, Suite from 'Hamlet' - Boston Symphony Orchestra, Andris Nelsons [18-19-23 października 2016]


Nelsons zgarnął wraz z Bostończykami tegoroczną Gramophone Award w kategorii orkiestrowej - za poprzednią płytę - z 10-tą symfonią Szostakowicza. Za płytę bezapelacyjnie wybitną.
Czy ten sam skład utrzyma tak nieprawdopodobnie wysoki poziom tym razem?
Na to wygląda...
Gramophone trochę mniej entuzjastycznie ocenił tę płytę. 10-ta jednak jest wyraźnie 'lepsza' i ciekawsza od swoich poprzedniczek ... wyłączając oczywiście 7-ą.
Ale słowo "wyraźnie" naprawdę trzeba wziąć z duży cudzysłów - bo mowa o jednym z największych symfoników XX wieku i o jego najlepszych dziełach. To tak jakby toczyć spór czy wśród symfonii LvB 5-ta jest "lepsza" od 3-ej ....
Słuchałem tej płyty w przeróżnych kombinacjach. Sam układ dzieł wręcz do tego zachęca: 9, 5, 'Hamlet' i 8 na zakończenie. Te trzy symfonie są tak różnorodne muzycznie, tak jednocześnie typowo szostakowiczowskie, że kolejność naprawdę nie gra roli. 9-5-8; 8-9-5, 5-8-9 .... Zresztą, ci co (niżej) recenzowali tę płytę, zrobili dokładnie to samo.
Na dobrą sprawę, niewiele potem powstało dzieł podobnego kalibru. Można przeszukiwać mniej lub bardziej sensowne zestawienia 'największych symfonii XX wieku'. Którego się nie słucha, nieodparcie przychodzi na myśl, że po DSCH nikt już do tego poziomu nie dotarł... A jak już raz dotarł, to nie był w stanie zrobić tego jeszcze raz...


i recenzje na koniec;
Gramophone:
http://www.gramophone.co.uk/review/shostakovich-symphonies-nos-5-8-9

i aż dwie (równie dogłębne co ciekawe) z MusicWeb:
http://www.musicweb-international.com/classrev/2016/Jun/Shostakovich_sys_4795201.htm
http://www.musicweb-international.com/classrev/2016/Jul/Shostakovich_sys_4795201.htm

poniedziałek, 17 października 2016

Vivaldi - Concerti per due violoni - Giuliano Carmignola & Amandine Beyer, Gli Incogniti [14-18 października 2016]


I tak za rok o tej porze, przy okazji kolejnych Gramophone Awards, okaże się, ze najlepiej na świecie także Vivaldiego grają ... Anglicy; i płyta ta nawet przez listę nominowanych się nie przewinie.
Ale to głównie będzie świadczyć o GA, o z roku na rok upadającym prestiżu tej nagrody. Na własne życzenie, bo robi się to coraz bardziej taki muzyczny Booker. (Lub, nie przymierzając. literacki Nobel!)
A jest to jedna z najbardziej porywających płyt z koncertami AV, jakie słyszałem w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
(Wyliczę przy okazji numery katalogowe koncertów z płyty, bo jakoś nadmiernie nagrywane nie są; RV: 507, 529, 510, 505, 127, 527 i 513).
Tak granego koncertu d-moll RV 127 do tej pory jeszcze nie słyszałem - a to tylko jeden dla porównania.

piątek, 14 października 2016

"Wonderland": Grieg - Piano Concerto, Lyric Pieces - Alice Sara Ott, Symphonieorchester des Bayerischen Rundfunks, Esa-Pekka Salonen [13-14 października 2016]


Wystarczy spojrzeć na okładkę by diabli wzięli jakikolwiek zamiar krytycznego słuchania tej płyty!
ASO jest równie śliczna co urocza i sympatyczna na scenie - nie ma co się dziwić DG, że ustawił ją na czele swoich nagrywanych i promowanych pianistów. Nagrana wspólnie z Olafurem Arnaldsem chopinowska płyta - i promująca ją wspólna trasa koncertowa (Kraków!!) - na pewno pomogły pianistce zdobyć masę nowych słuchaczy.
A to jest wyjątkowo dobra płyta - koncert Griega jest fantastyczny!
Ani trochę nie zgadzam się w jego ocenie z recenzentką Guardiana (https://www.theguardian.com/music/2016/oct/13/alice-sara-ott-wonderland-review-greig-recital-album)
Wybrane 'Lyric Pieces' podobają mi się jednak mniej niż u Hough'a. Ciekawie i przekonująca ASO gra utwory bardziej dynamiczne, czegoś mi brak w wolniejszych i lirycznych. Hough lepiej niuansuje, wprowadza ciekawszy, bardziej wyrazisty kontrast, zaskakuje.
Te dwa drobiazgi z 'Peer Gynta' nie pasują mi do reszty, tym bardziej, że umieszczone między LP. Coś spójnego burzą, psują. Może przez to, że są tak dobrze znane?
Nie ma co się jednak czepiać - płyta jest bardzo dobra.

środa, 12 października 2016

"Guardian Angel" (Works by Biber, Bach, Tartini, Pisendel) - Rachel Podger [12-13 października 2016]


No i dobra ... przychodzi kolejny raz w jednym tygodniu napisać: "jedna z najpiękniejszych i najciekawszych instrumentalnych płyt 2016 roku".
Precyzyjnie - jakich słuchałem w 2016 roku! 
Bo płycie zbiera się już na trzeci rok ... (Czemu ja ją przegapiłem???)

Jest po prostu fenomenalna!
Partita a-moll BWV 1003 Bacha, trzy utwory ze zbioru 'Ayrs, Preludes, Allmands, Sarabands' Niccolo Matteis, Sonata a-moll Tartiniego, Sonata h-moll Pisendla, i Passacaglia g-moll Bibera.
Mollowa ekstaza krótko mówiąc. Płyta do słuchania na okrągło, do wielokrotnego wracania.

poniedziałek, 10 października 2016

Grieg - "Lyric Pieces" - Stephen Hough [7-12 października 2016]


Miało być poranne słuchanie jednego dnia - wyszły podróże z Griegiem przez pół tygodnia!
To jest - najkrócej rzecz ujmując - przepiękna płyta.
I nawet jeśli przesadzam w swoim uwielbieniu Hough'a (jak Hamelina czy Hewitt) - czym upodabniam się do 100% brytyjskich recenzentów - to temu nagraniu nie sposób czegokolwiek zarzucić. 
Genialny wybór utworów, kapitalna robota nagraniowców i przepyszne wykonanie. W częściach szybszych i bardziej dynamicznych - po prostu czapka spada z głowy z wrażenia! 
Ta płyta siłą rzeczy kojarzy się z legendarnym nagraniem Emila Gilelsa. Tym bardziej, że obydwaj pianiści (lub ich ekipy) niemal w 50% wybrali te same 'Lyric Pieces'.

Jak pisał o swoich kompozycjach sam Grieg: "Bach i Beethoven wznosili świątynie i kościoły na wysokościach. Ja tylko pragnę budować domostwa dla ludzi, w których będą mogli czuć się szczęśliwi, i jak u siebie w domu." Klarowna prostota, urocze piękno, serdeczny liryzm. Gdzieś w dali słychać Mazurki Chopina.
Niezwykłe piękno norweskiego folkloru podobnie genialnie wykorzystał chyba tylko jeszcze jeden kompozytor - nieodżałowany Geirr Tveitt. Swoją drogą - muzycznego wnuka Griega.

(Na Spotify znalazłem 3 kompletne wykonania LP - Hakan Austbo i ... chyba Najwięcej Nagrywający i Najmniej Znany Pianista Świata - Claudio Colombo!)

Znakomita i przepiękna - jedna z najciekawszych instrumentalnych płyt, jakie słuchałem w tym roku.

środa, 5 października 2016

Bach - "Goldberg Variations" - Mahan Esfahani [5 października 2016]


Po raz 135-ty: naprawdę trzeba mieć prawdziwe jaja, by zabierać się za nagranie GV, niemal na samym początku kariery. To o jajach ME, ale nie wiem, czy nie większe mieli szefowie DG, że zdecydowali się na ten projekt. Inna sprawa ME jest od kilku lat na mocno wznoszącej się fali, w zasadzie grzechem byłoby nie podjąć tego ryzyka. Na dokładkę - wytwórni która niemal natychmiast zgarnia z rynku co ciekawszych pianistów, wytwórni, która od kilku lat w zasadzie ignoruje "muzykę dawną".
(Właśnie w tych dniach [7.10] teraz ukazała się nowa płyta DG z Suitami francuskimi JSB na której gra - uwaga, uwaga! - Murray Perahia!!)

Ktoś kiedyś policzył ile nagrań GV ukazuje się rocznie na świecie - nadmiar! Wątpię tym bardziej, by ktokolwiek nadążał z ich porządnym odsłuchiwaniem. Mam trochę łatwiej, bo większość młodych dokonań pianistów - omijam z daleka. Ale ME znam, niemal wszystkie płyty mam, zbrodnią by było nie posłuchać. A że DG skutecznie, jak zwykle, podgrzewa atmosferę... np.: (https://www.theguardian.com/music/2016/sep/18/bach-goldberg-variations-mahan-esfahani-review-harpsichord)
W ostatnim miesiącu Guardian przyznał 5 gwiazdek tylko trzem płytom....
Racja - od pierwszych taktów jest zaskoczenie - bo już Arię ME gra zupełnie inaczej! Gra niemal po swojemu (pytanie: co on w tych nutach odczytał??) to już nie tylko zabawa tempami - on gra inne nuty! I na dobrą sprawę kontynuuje tę zabawę przez 30 kolejnych wariacji....

{płyta dosłuchana 24 października}
Tak czy owak, mimo pewnych wątpliwości - płyta jest świetna!
Nie jestem pewien czy jestem wielkim wielbicielem "Dziedzictwa  Zuzany Ruzickovej" ... kojarzy mi się z (za) ciężką ręką i generalnie (za) mocnym brzemieniem. Będzie okazja to sprawdzić - Erato właśnie wypuściło 20-płytowy box z samym tylko Bachem ZR.
Właśnie ta mocna ręka i brzmienie czasem mi tutaj przeszkadzają - ale słucha się tego naprawdę pysznie! Świetna płyta.

poniedziałek, 19 września 2016

Rachmaninov - "All-Night Vigil" - Phoenix Chorale, Kansas City Chorale, Charles Bruffy [18-19 września & 5-6 października 2016]


A już się wydawało, że Anglosasi doszli do ładu z pisownią nazwiska SR ... i jak królik z kapelusza: znowu ten Smirnoff-Stroganoff-Rachmaninoff!! 

Ale, ale .... mniejsza o pisownię. Od lat nosiłam się 'mocnym postanowieniem' posłuchanie tych Nieszporów SR. Identycznie jak Symfonii Psalmów Strawińskiego. Wstyd się przyznać - w całości nigdy nie słyszałem ani jednego z tych utworów.
Ta płyta to czysty przypadek. Zadziałało wszystko po trochu - stary zamiar, intrygująca okładka, a najbardziej - te dwa - kompletnie mi wcześniej nieznane - amerykańskie chóry.
I pytanie - czy może się powtórzyć przypadek 3 Symfonii Góreckiego z Dawn Upshaw i London Sinfonietta?
Obydwa chóry są parokrotnie Grammy-nominated - Chór z Phoenix zdobył dwie, z Kansas City - trzy nagrody. To dla tych, dla których GA mają jakiekolwiek znaczenie...

Niezwykłe w historii muzyki jest to późno-XIX-wieczne zainteresowanie muzyką cerkiewną. W tym czasie chyba żadna nacja nie starała się dookreślić muzycznie właśnie przez muzykę z tak silnym religijnym kontekstem. Rosjanie postawili wręcz znak równości miedzy 'rosyjskością' i prawosławiem. Ilość i jakość tych dzieł naprawdę robią wrażenie.
Czajkowski, Rimski-Korsakov, Grechaninov, Tcherepnin.... i Rachmaninow. Wszyscy, którzy mieli szczęście tworzyć zanim Rosją zawładnęła bolszewia...
Premiera dzieła miała miejsce w Moskwie 10 marca 1915 roku ....w drugim roku tej beznadziejnej, niepotrzebnej wojny, od której zaczęło się większość europejskich (i nie tylko) nieszczęść.

Przepiękna jest ta ...muzyka(?). Przepiękne śpiewanie. Odkładam tę płytę (tylko) na chwilę ale wkrótce do niej wrócę!

Handel - "Partenope" (HWV 27) - Il Pomo d'Oro, Riccardo Minasi [18-19 września 2016]


Posłuchałem tej nowej 'Partenope' ciurkiem - wyjście w niedzielny ranek z domu, szybkie zakupy i niemal dwie bite godziny spędzone przy zlewie na krojeniu i drylowaniu pigwy!
I szczerze przyznam, jak tylko usłyszałem pierwsze takty "Why Should I Love You?" Kate Bush, w przegenialnej wersji The Waterboys ... odetchnąłem z ulgą.
A gdy kolejną płytą, jaką J3 wrzucił do katalogu 'Unknown' okazały się 'Nieszpory' Rachmaninowa ... i poczułem, jakbym przeniósł się do jakiegoś innego wymiaru... 

I zachodzę w głowę, jak to nagranie znalazło się wśród finalistów Gramophone Award w kategorii 'Baroque Vocal'! Przypomnę: z Mszami Bacha Gardinera i Mortensena, Magnificatem Butt'a i 1-szą częścią madrygałów Monteverdiego z LAF.

Cztery lata temu słuchałem 'Partenope' w wykonaniu Early Opera Company pod Christianem Curnynem. Wrażenie były ... takie sobie. Tutaj wiele się nie zmieniło bo ta opera jest po prostu .. taka sobie. Orkiestra gra znakomicie, Jest tutaj kilka niezwykłej urody smaczków, na kontrybucję solistów naprawdę nie sposób narzekać. Jeśli ktokolwiek się tutaj - poza librecistą! - nie przyłożył, to ... sam Handel. Niestety. Chociaż ... do wielkich wielbicieli niejakiego "Żaruskiego" to ja na pewno nie należę. Od początku... od pierwszych płyt. Chociaż nie ma co kryć, przewinął się przez naprawdę genialne realizacje. Ale ja nie przepadam za kontratenorowym głosem (najbardziej w operze) i już.
Co innego francuski 'haute-contre'. Nie - "męski sopran" tylko - "wysoki tenor"! Ot i tyle.

Nie podoba mi się ta opera i już. Razi przewidywalność i schematyczność libretta, miejscami nudzą zbyt częste recytatywy - spadek handlowskiej formy i tyle - wielkie mi rzeczy...komu to się nie zdarzało? 

Intrygująca jest recenzja tej płyty w 'Gramophone' (Alexandra Coghlan). 
W zasadzie wszystko to, czym Królewska Akademia argumentowała odrzucenie tej produkcji, autorka znajduje na wielki plus dzieła. Krótkie arie - bardzo dobrze: w nich Handel wprost destyluje swoją muzyczną maestrię; długie recytatywy - znakomicie! - pozwalają postaciom jeszcze lepiej się rozwijać!
To skoro jest z 'Partenope' aż tak dobrze, to czemu to jest dopiero trzecie nagranie?

Jakoś tego nie kupuję. tak samo jak tego, ze to najlepsze z dotychczasowych nagrań Minasi.
Chyba ... chyba że to będzie taki sam przypadek jak z 'Tamerlano' - pierwsze razy nie zachwyciły ale kolejne rzuciły na kolana...
Jednym słowem - trzeba będzie 'Partenope' dać zimą jeszcze jedną szansę.

wtorek, 6 września 2016

"The Music of the Habsburg Empire" - Ars Antiqua Austria, Gunar Letzbor [3 września - 2016]


Duża rzecz - duża okładka ... A słuchanie jeszcze więcej - 10 płyt w pudełku!
I podtytuł zbioru koniecznie: 'The Austrian sound of the Baroque Era'.
Obiecująco...
Zabrałem się za słuchanie na J3 - w kolejności pozbawionej większego sensu: płyty 5, 6 i 4 - czyli Bohemia, Moravia i ... Polska. Zacznę od początku, od płyty pierwszej ... Słowacji :)
Na odsłuchanych trzech wszystko mnie zaskakuje - poczynając od nadzwyczajnie pięknego grania, śpiewania i ... deklamowania. Bo wybór i kolejność utworów na poszczególnych płytach po prostu zbijają z nóg...

piątek, 12 sierpnia 2016

"Tempesta. Opera arias by Handel, Vivaldi & al." - Blandine Staskiewicz, Les Ambassadeurs, Alexis Kossenko [11-12 sierpnia 2016]


Ależ płyta... umyślnie zostawiam większą okładkę ...
Bohaterowie poprzedniego wpisu mogliby się wręcz na niej wzorować.
Jak ułożyć spójny i zajmujący program, jak śpiewać tak różnorodny repertuar, i - co najważniejsze - jak go zagrać.
Jak słuchałem wczoraj wieczorem (J3 i słuchawki) po prostu mnie co chwila zatykało z wrażenia.
Głos ma BS jak dzwon! Przepiękny, mocny i wyrazisty mezzo! Rozsadzający energią i bajecznie liryczny.
A jak to wszystko razem współgra, jak Les Ambassadeurs grają - wystarczy posłuchać arii Brilla nell'alma z 'Alessandro' Handla - te smyczki!!! Co Ona wyprawia tym swoim głosem!!! Włos się jeży na głowie! (Inna sprawa - ależ ta aria się Handlowi udała ...)


wtorek, 9 sierpnia 2016

"Amor Sacro - Amor Profano" - Natalia Kawałek, Dawid Biwo, Il Giardino d'Amore, Stefan Plewniak [9-12 sierpnia 2016]


O kurczę ... ależ sobie wysoko zawiesili poprzeczkę. (Szkoda, że tego samego nie zrobiła pani Ewa - odpowiedzialna za 'graphic design' ... ta okładka jest koszmarna.)
Otwierać płytę dwoma motetami Vivaldiego! Cessate omai cessate i In furore... ???!!!
Trzeba mieć sporo odwagi....
Koniecznie muszę zgrać tę płytę na J3 posłuchać uważnie, i w spokoju.
Na pierwsze wrażenie:
- zaskakująco ciekawie śpiewa Dawid Biwo (mąż mojej ulubionej skrzypaczki!);
- lepiej wszystkim wychodzą kompozycje Charpentiera, Rameau i Lully'ego niż Vivaldiego.
- miks (i kolejność na płycie!) dobranych utworów jest ... zaskakujący.

I kilkoro widzianych i słyszanych - z koncertów w innych składach - znajomych! Katarzyna Cichoń na wiolonczeli!

Przerwa (i kilkukrotne słuchanie!) na kapitalną płytę Les Ambassadeurs z Blandine Staskiewicz nie poprawia notowań Il Giardino ... i Natalii Kawałek też. Jasna sprawa - bez większego sensu są takie porównania, ale jak już się do konkursu staje...
Vivaldi - w takim wykonaniu - tutaj zdecydowanie nie przekonuje. Wręcz wygrywa z wykonawcami.
I potwierdza się moje pierwsze wrażenie - chętnie posłuchałbym kolejnych płyt Dawida Biwo, co mogłoby się udać, gdyby zespół prowadziła ... jego żona :) Druga płyta IGd'A jest już bez niego...

Poza kontrybucjami DB - świetny Purcell!, bardzo dobra aria Rameau! - podoba mi się niezwykle cudowna aria Lully'ego 'Trop indiscret Amour'. (Ta druga płyta jest w całości francuska! Może nie ma się czego obawiać?)
I całkiem przezwoicie wyszło czwarte Concerto grosso z Op. 6 Corellego.

czwartek, 4 sierpnia 2016

Johann Gottfried Muthel - "The 5 Keyboard Concertos" - Marcin Świątkiewicz, Arte dei Suonatori [3-7 sierpnia 2016]


Ooo.....mam kolejnego ulubionego klawesynistę...
Ale to już było wiadome po tym króciutkim (i znakomitym) koncercie jaki wspólnie dali w Teatrze Studio.
MŚ gra przepięknie! Lekko, zwiewnie, z kapitalnym improwizatorskim zacięciem, błyskotliwie!
I widać, że sprawia mu to granie naprawdę wielką przyjemność.
I tak, jak smyki AdS w zasadzie są rozpoznawalne i niepodrabialne, tak samo gra pana Marcina, tak samo się wyróżnia.
Kapitalna płyta! A Dopiero jestem po jej pierwszej części!
Płyta druga jest w zasadzie tak samo dobra, jak pierwsza - znakomity album.
JGM przyjaźnił się z CPEB - i nie ma się co dziwić, że te koncerty przywodzą na myśl twórczość tego najbardziej muzycznie udanego syna JS. I dodać trzeba, że w kilku ostatnich tygodniach życia JS, Muthel miał szczęście być jego uczniem ....
Nagrań poświęconych JGM raczej daremno szukać. Co ciekawe niemal całą płytę (wespół z CPE, Mozartem i Haydnem!) poświęciła mu niezrównana Carole Cerasi ("Treasures of the Empfindsamkeit"!). Na Spotify można znaleźć kilka płyt poświęconym 'uczniom i synom Bacha', kilka składanek ... i niemal już. A! Koncert Nr 5 (kapitalny zresztą!) nagrała dla HM berlińska Akademie fur Alte Musik (na klawesynie gra Christine Schornsheim) - z dwoma koncertami Bacha. [Zrobiła się przy tej konkurencji bardzo ciekawa zabawa w porównania!]

Generalnie - znakomicie się tej płyty słucha. Części szybkie większości koncertów są naprawdę rewelacyjne - w niczym nie ustępują tym od CPE. Wolne ... już różnie. Wielkim Lirykiem Muthel chyba nie był. CPE na dobrą sprawę był jednym z prekursorów Romantyzmu w muzyce. Tutaj czegoś brakuje ... mimo, że MŚ stara się bardzo, skrzą się te kadencje i mienią, instrument brzmi znakomicie.... Ale co zrobić, gdy kompozytor nie do końca dopisał ...?
Tak czy owak - jedna z ciekawszych płyt Suonatorich ostatnich lat!

poniedziałek, 25 lipca 2016

Francesco Cavalli - "Sospiri d'amore" - Giulia Semenzato, Rafaele Pe, La Venexiana, Claudio Cavina [23-24 lipca / 3 sierpnia 2016]


Kolejna bajeczna wręcz płyta. 
Zostawiam na dłużej, słucham więcej, zdaje się, że pojawiła się kolejna zjawiskowa sopranistka.
Ubiegłoroczna absolwentka Schola Cantorum w Bazylei. Co za czasy! :)

Czasy piękne a płyta rewelacyjna. Naprawdę zjawiskowe wykonanie.
W zasadzie można by postawić kropkę i wrócić do słuchania. Szkoda w sumie czasu na pisanie.
'Arie i duety z oper, Wenecja 1644-1666' - taki jest podtytuł płyty.
[1644 ... Bartłomiej Pękiel ma ok. 11 lat ... dygresja nie do odparcia.]
13 arii i duetów z 11 oper - podwójnie są reprezentowane 'Statira' i 'Ormindo'.
Trudno się dziwić, że w drugiej połowie XVII wieku twórczość Cavalli'ego wręcz przyćmiła dorobek samego Monteverdiego. Ale to Cavalli na dobrą sprawę był faktycznym ojcem Opery jako gatunku.
Warto przeczytać co na ten temat w swoim tekście pisze Olivier Lexa. Fascynujące. I chyba odszukam swoich nagrań - a zebrały się aż cztery pełne opery.

niedziela, 24 lipca 2016

"Bach all'italiano" - Simon Borutzki & Ensemble [23-24 lipca 2016]


U-hu! Kolejne nazwisko do uważnego śledzenia.
W pełni podzielam zdanie 'Edytora' "Gramophone" - to jest wyróżniająca się płyta!
To jest fantastyczna płyta!

Muffat - Missa in Labore Requies - Cappela Murensis, Les Cornets Noirs [23-24 lipca/ 13-14 grudnia 2016]


Hmmm ...ależ się zrobiła dziura - pół roku! A słuchałem tej płyty - w różnych porach i fragmentach - bardzo regularnie! Bo to znakomita płyta jest i naprawdę wielka przyjemność dla ucha.
A jak jeszcze wymieszana przez niemal połową utworów z "A Moon Shaped Pool" Radiohead ...
I naprawdę niezwykle dobrze to świadczy o talencie kompozytorskim braci Greenwood & Co., że w tym towarzystwie ich piosenki nie brzmią jak natrętny dysonans :)

Serio: to naprawdę nagranie takiego kalibru, że będę do niego wracał często, przez wiele miesięcy. Przynajmniej kolejnych 6 miesięcy na J3 pogości.

środa, 20 lipca 2016

"Comedie et Tragedie - Lully, Marais, Rebel - Orchestral music for the theatre" - Tempesta di Mare Philadelphia Baroque Orchestra [19-24 lipca 2016]


'Volume 1' - trzeba dodać! :)
Chandos ma jakąś dziwaczną słabość do takich płyt - patrz: "Handel at the Opera" czy "Handel and the Oratorio" - nagrane przez Collegium Musicum 90.
Tutaj dostajemy trzy suity: z "Mieszczanina szlachcicem" Lully'ego, "Les Elements" Rebela i "Alcyone" Marais. Samograje - jednym słowem.
A coś nie gra... (chociaż pierwsze przesłuchanie musiałem przerwać w połowie 'Elementów').
Ciekawe instrumentarium, słychać, że nie odgrywają nut, starają się 'smaczki' od siebie dodawać (z różnym skutkiem - bo chwilami np. perkusista przesadza), dobrze grają (ileż nagrali płyt dla Chandosa!!). Ale to granie nie porywa, "nie zachwyca" po prostu. I cholera wie czemu - bo np. tacy Bostończycy od O'Dette'a i Stubbs'a francuski barok jakby wyssali z mlekiem matki.

Kolejne podejście zdecydowanie przysłużyło się tej płycie. A może bardziej im pasuje muzyka Rebela i Marais, niż Lully'ego? Nie sposób porównać tego grania z orkiestrami Minkowskiego, Christie, Rousseta ... ale jest to bardzo solidne 'zaplecze'. Nie ma co 'jojczyć' tylko trzeba trzymać kciuki by się rozwijali i grali coraz lepiej. Jasna sprawa, że z ciekawością posłucham części kolejnych tego cyklu.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Telemann - Recorder Sonatas & Fantasias - Pamela Thorby [18-29 lipca 2016]



Dwupłytowy album jednej z moich ulubionych artystek.
Na płycie z sonatami PT towarzyszą: Peter Whelan (fagot), Alison McGillivray (wiolonczela), Elizabeth Kenny (lutnia, gitara) i ... Marcin Świątkiewicz (klawesyn, pozytyw).

Dwie recenzje ... których po 2 tygodniach już całkiem nie pamiętam, czyli: żadnej sugestii :)

https://www.theguardian.com/music/2015/oct/22/telemann-recorder-sonatas-fantasias-cd-review-pamela-thorby

http://earlymusicreview.com/telemann-recorder-sonatas-and-fantasias/

W końcu odkleiłem się od Spotify by posłuchać ponownie pierwszej płyty i po raz pierwszy - drugiej.
Zadziwia niezwykła obszerność i jakość spuścizny Telemanna. Skomponował naprawdę masę utworów, na dobrą sprawę w każdym praktykowanym za jego życia. Może nie w każdym narobił tyle zamieszania, co w orkiestrowych koncertach i niemal-programowych uwerturach, ale to co do naszych czasów przetrwało, i co w zasadzie cały czas odkrywamy - jest najwyższej próby.
Wielu kompozytorów spotkał podobny los - ot, choćby z niemal mu współczesnych - Hasse czy CPE Bach. Czasem ma się wrażenie, że JSB i GFH za bardzo zdominowali współczesną nam (!) scenę muzyczną. Gdyby nie niestrudzeni Francuzi, nie przebiłby się ani Rameau, ani Lully. Jakoś się udało Vivaldiemu - i wcale nie koniecznie było to zasługą Włochów!
Najważniejsze, że za Telemanna na poważnie zabrali się sami Niemcy- ich śladem zaczynają iść muzycy z innych krajów (choćby Arte dei Suonatori!)
A warto. Bo jest to muzyka naprawdę dorównująca bachowskiej. Słuchając tych niewiarygodnych Fantazji na flet solo, co chwila przywołuję choćby Sonaty i Partity na skrzypce JSB!
Bo te Fantazje mnie tutaj najbardziej uwodzą ... Sonaty muszę zgrać na J3 i spokojnie któregoś wieczora jeszcze raz posłuchać.
Tak czy owak - ile razy bym nie słuchał - obydwie płyty znakomite!

Bartłomiej Pekiel - 'Ave Maria', 'Missa Concertata La Lombardesca', 'Audite mortales' - The Sixteen, Eamonn Dougan [17-18 lipca 2016]


Płyta dopiero zaczynam słuchać, ale już próbowałem doczytać cierpliwie do końca tekstu w książeczce.
Niestety- w wersji polskiej po prostu się nie da. Szkoda wielka, że ani dyrygent, ani ktokolwiek z wytwórni, nie przekonał Zofii Dobrzańskiej-Fabiańskiej, że takie teksty powinno się pisać zupełnie inaczej. Że nie jest to referat na kolejny Europejski Kongres Muzykologiczny, tylko krótki, popularyzatorski esej dla 'zwykłych' melomanów. Świetnie rozumiała to tłumaczka na angielski - meloman zagraniczny nie powinien się poczuć 'taki tyci' że niczego z tego nie rozumie.
Szkoda tym większa, bo ta płyta to naprawdę niezwykłej rangi wydarzenie. I także Pani Zofii trzeba za nią w podzięce przypaść do kolan!
Otwiera całą serię (już cztery płyty) nagrań The Sixteen muzyki powstałej na królewskich dworach polskich Wazów. Obok Pekiela, osobną płytę na Górczycki, a dwie kompozytorzy włoscy, których Wazowie sprowadzali do Krakowa i Warszawy w ilościach wręcz hurtowych!

W roku śmierci Pękiela - 1670 - jego niemalże rówieśnik - Lully skomponował "Mieszczanina szlachcicem", rok później - genialną "Psyche", podwaliny swojego stylu w zasadzie do tego czasu stworzył. Warto o tym pamiętać słuchając tej płyty. Bo myśmy ('myśmy'!) w zasadzie dopiero się muzycznie ponownie narodzili. I ze wszystkim (muzycznie!) byli o dobre pokolenie do tyłu. W kolejnym stuleciu - dzięki Sasom - było już dużo lepiej. A potem - tę historię niemal wszyscy znają.

Otwierająca płytę Missa a 14 jest wręcz rozczarowująco staroświecka, i trochę też - wtórna. I tak sobie ciekawa. Zdecydowanie więcej się dzieje - i dużo lepiej się słucha! - Missy La Lombardesca!




niedziela, 3 lipca 2016

Różycki & Friedman - Piano Quintets - Jonathan Plowright, Szymanowski Quartet [1-3 lipca 2016]

Na gorąco.
Niemal jak koncert Stojowskiego, Kwintet Różyckiego jest niewiarygodną niespodzianką i rewelacją. PRZEPIĘKNY!


I bez krztyny przesady - po parokrotnym przesłuchaniu - to zjawiskowa kompozycja. Niebywale wręcz piękna... Dla Różyckiego warto tę płytę mieć - bo słuchać jej trzeba także dla Friedmana. Niestety jego Kwintet temu Różyckiego nie dorównuje.
Zdumiewająca jest 'kariera' muzyki polskiej na Wyspach - rozkręcana głównie przez Hyperion i Chandos. Może troszkę szkoda, że dzieł dużego formatu nie grają polskie orkiestry .. ale one same muszą jeszcze popracować nad swoim formatem. Tę pracę natomiast już chyba wykonali niektórzy polscy dyrygenci, soliści, a szczególnie zespoły kameralne. Chociaż "dobre" (i duże) obce nazwisko nadal gwarantuje tam sukces.
Tak wyszło z JP, niestrudzonym naprawdę propagatorem polskiej muzyki (czy On nie zasłużył już aby na Orła Białego? Nie, nie! Miałby stanąć obok takiego np. Wildsteina?? Brrr.)
Te trzy części Kwintetu c-moll w jakimś stopniu są niemal samodzielnymi dziełami. Łączy je głęboka melancholia (bo raczej jeszcze nie smutek). We wstępie i zakończeniu Adagia od początku słyszę "Serce" ... Marka Grechuty i Anawa ... Czyżby Jan Kanty studiował Różyckiego??