wtorek, 31 stycznia 2012

Bruckner - Symphony No. 9 - Wiener Philharmoniker - Leonard Bernstein [31 stycznia 2011]



Małpiszony w akcji - Bruckner będzie w sam raz! Ciekawe, co wycisnął z wiedeńczyków Leo B.
(...)
Sporo wycisnął... to jest fantastyczna, mocarna symfonia i tak też brzmi w tym wykonaniu. Dobrze widać, że LB był bez wątpienia genialnym dyrygentem.

Debussy, Ravel - Complete Piano Music - Gordon Fergus-Thompson (Debussy), Paul Crossley (Ravel) [styczeń-luty 2012]

 
W bardzo niepozornym pudełku Brilliant Classic - nie ma co ukrywać, że wydanym skandalicznie (bez ćwierć choćby strony jakiejkolwiek książeczki!!) kryje się - za skandalicznie niską cenę(!) - genialna muzyka w kapitalnym wykonaniu.
Komplet dział CD - w oryginale wydany przez ASV - wykonuje znakomity Gordon Fergus-Thompson.
I gra te cuda XX-wiecznej pianistyki kapitalnie! Tego, co skomponował Debussy nie sposób z sensem opisać w kilku zdaniach. Sa tacy, co twierdzą, ze po nim już nikt niczego aż tak ciekawego na fortepian nie skomponował...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Chopin - Complete Waltzes - Alice Sara Ott [30-31 stycznia 2012]


Przerywnik między kolejnymi operami Handla i całkiem przyzwoita odmiana po 9. Brucknera :)
Czy ta urocza pianistka to wyłącznie produkt DG typu Lang Lang czy Helene Grimaud, czy cokolwiek więcej? Czy odnajdzie się w paryskim salonie wraz z Chopinem?
(...)
A zatem ASO w tym salonie się odnalazła! To bardzo dobra płyta, prześliczne wykonanie.
jak się zerknie co takiego do tej pory DG wydało
(http://www.qobuz.com/recherche?i=boutique&q=Alice Sara Ott&qref=dac_2) to można by mieć powody do obaw. Bardzo ten repertuar taki lang-langowaty ... Ale na szczęście to wykonanie pełne czaru, lekkie i zwiewne - akuratne. Zasłużony w pełni "Choc de Classica". (A sonaty LvB dostały nawet "Choc Classica de l'année " ... trzeba będzie rozważyć.
Na koniec ASO gra cudny Noktur cis-moll (o którym ani słowa w książeczce ...) Oby tak DG dało i ich komplet jej nagrać....

sobota, 28 stycznia 2012

Handel HWV 23 - "Riccardo Primo"- Les Talens Lyriques - Christophe Rousset [27-29 stycznia 2012]

 Cover (Handel: Riccardo Primo:Christophe Rousset)
Dwie okładki - bo nie ma co się dziwić, że przy re-edycji ktoś się w końcu puknął w czoło i nakazał to szkaradztwo z pierwszego wydania zmienić.
'Riccardo' to w zasadzie podobny sort, co 'Admeto'. I z równie mocnym kontekstem pozamuzycznym, co poprzednik ... Ponoć to właśnie 'Admeto' był ostatnią operą, jakiej za życia wysłuchał Jerzy I ...; 'Riccarda' Handel zaś skomponował by uczcić koronację Jerzego II.
12 wystawień - szybki 'transfer' na sceny na kontynencie - w Hamburgu, wersją poszerzoną o dwie nowe postaci, nowe arie i recytatywy po niemiecku (!) dyrygował sam ... Telemann.
Nie jest to wielka opera, chociaż zaczyna się fenomenalnie. Uwertura i następująca zaraz po niej scena morskiej katastrofy są absolutnie pierwszej klasy. Dalej jest już różnie...
Solidna recenzja na gfhandel.org:
http://www.gfhandel.org/reviews/hwv023.htm
Dużo lepiej to wszystko zagrane, niż cokolwiek zagrał Curtis - czy teraz, czy 30 lat temu. Ale to nie jest rzecz, do której się wraca ... poza tym - historia o Ryszardzie Lwie Serce śpiewana po ... włosku! Litości!
Geniusz, jakim GFH tutaj czasem sypie, ratuje mimo wszystko całość od innej katastrofy.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Handel HWV 22 - "Admeto"- Il Complesso Barocco, Alan Curtis [23-26 stycznia 2012]



Chyba pierwsza nagrana przez Curtisa opera Handla - rok 1978!!! W roli tytułowej - Rene Jacobs!
Jak podaje John Wall - to pierwsze nagranie HIP opery GFH ever! I co naprawdę zadziwające - to wielki wyczyn dźwiękowców z EMI - niemal wcale tego nie słychać.
Opera - jak i następny "Riccardo Primo" - należy - niestety - do drugiego rzędu handlowskich oper.
Handel akceptuje coraz głupsze wymagania londyńskiej publiczności i tworzy kolejne dzieła, w których chodzi głównie o wokalne popisy śpiewaczek i śpiewaków. Tym razem w szranki stają Cuzzoni i Bordoni. I to będzie oś, wokół której osnutych zostanie aż pięć kolejnych opery - przed 'Admeto' był  'Alessandro', a po nim 'Riccardo', 'Siroe' i 'Tolomeo'. Musiał się publice 'Admeto' podobać - 19 przedstawień w pierwszym sezonie, w kolejnych kilku latach - 16 kolejnych. JW podaje, że była to ulubiona opera Jerzego I - może i stąd ta urzędowa popularność...?
Bo nie ma w 'Admeto' zupełnie nic nadzwyczajnego - choć trzeba przyznać, ze kilka arii robi wrażenie.
Gdyby ją dzisiał nagrał ktoś inny... choćby i Rousset? Ale słuchy chodzą, że nagra ją ponownie  Curtis ...

środa, 18 stycznia 2012

Andre Campra - "Le Carneval de Venise" - Le Concert Spirituel - Herve Niquet [18 stycznia 2012]


Ależ cudo! I tyle się tu przelażało!!!
Rok 1699 - Lully nie żyje od ponad dekady; Francja szuka godnego następcy. Nie Collasse, nie Desmarest, nawet nie - tak bezwzględnie przez J-BL tłamszony Charpentier - równym dramatycznym i kompozytorskim talentem okazuje się Andre Campra.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Handel HWV 21 - "Alessandro"- La Petite Bande - Sigiswald Kuijken [16- stycznia 2012]


Kolejny raz, rutynowo, gdy u mnie zwał roboty, koleżanka dostaje małpiego rozumu... Słuchawki w uszy i czas na "Alessandro" pod Kuijkenem. Ciekawe ... pomysleć, że i tutaj tematem jest - na dobrą sprawę - ludzka głupota... Aleksander uwierzył bowiem, że jest boskim potomkiem a jego mężni dowódcy próbują go przekonać, że jednak nie do końca to jest prawdą ...
Rozkoszny JW, zjadając już najwyraźniej własny ogon, pisze: 'Alessandro is an above-average Handel opera, and this still ranks as above average recording, despite a typically affected performance by René Jacobs.  As usual, Sigiswald Kuijken sought to honor the composers intentions with an actual historically-informed performance. There are no reorchestrations with strumming guitar, organ, or harp, as found on numerous more recent baroque opera recordings.'
I nie sposób się nie zgodzić - bo 'Alessandro' to kawał pięknej muzyki, naprawdę pięknie zagrany. Ale starczy - naśladując dalej JW - zobaczyć kto gra w tej "Małej Orkiestrze"... skrzypce: Wakamatsu i Gatti, wiolonczela - ter Linden, obój - Dombrecht, Ponseele i Kitazato, fagot - Bond, na teorbanie - Junghanel ...
Szkoda, naprawdę wielka szkoda, że ani DHM, ani inna wytwórnia nie miała na tyle ikry, by regularnie wydawać opery z SK ... Albo..., że Donna Leon nie zna się na muzyce nieco lepiej...

środa, 11 stycznia 2012

Handel HWV 57 - "Samson" - The Sixteen, Harry Christophers [10-17 stycznia 2012]


Jest dobrze! Przedni to był pomysł, by słuchać oper i chociaż co kilka, przeskakiwać na oratorium. Z operami jestem w głębokim lesie - gdzieś między lutym 1725 a marcem 1726 - 'Rodelinda' & 'Scipione'.
Warto wspomnieć - swoją ostatnią operę Handel kończy w styczniu 1741 roku, "Mesjasza" skomponuje dopiero rok później... "Samson" powstał w lutym 1743. Skomponowany tuż po "Mesjaszu", płynie niemal na tej samej genialnej fali. I nic dziwnego, że w pierwszym sezonie miał aż siedem wystawień. Zawsze niemal był grany - w całości lub co bardziej popularnych fragmentach; i nigdy - co stało się przecież losem tylu innych dzieł - nie został zapomniany.
Od samego początku to mocna, 'bohaterska' muzyka. Nie ma co się dziwić, że pojeni takimi treściami, podawanymi w takim genialnym sosie, Brytyjczycy nabrali wiatru w żagle i w przeciągu kilku dziesięcioleci podbili świat, jak długi i szeroki. Bo jak się ma niemal za praprzodków takich jak Samson herosów ...
Dzieło jest wielkie a to nagranie wybitne. Les Robarts na gfhandel.org wystawia tej płycie "8" ale "9" wydaje się dużo bardziej sprawiedliwe. Są chwile, które wręcz zatykają - choćby zachwycająca aria Dalili "With plaintive notes and am'rous moan" - niezwykle ... bachowska, niemal wyjęta z Pasji wg. Mateusza...
Nie sposób się nie zachwycać partiami chóralnymi - ciarki na plecach niemal za każdym razem. A "Let the bright Seraphim" wykonany tak, że powinno się ten fragment umieścić w jakiejś kosmicznej kapsule, która zabierze przegląd wszelakich dokonań naszego gatunku.
Wielka płyta aż się obawiam porównania ze starym Harnoncourtem .... ale to potem, teraz pora na 'Admeto' i 'Riccardo Primo'.

wtorek, 10 stycznia 2012

Handel HWV 19 - "Rodelinda"- Il Complesso Barocco - Alan Curtis [9-10 stycznia 2012]



PK nad "Rodelindą" generalnie się rozpływa ..., Johna Wall pieje o dokonaniu AC takie tony, że uznał to nagranie warte jego własnej 'nagrody' "Best Italian Baroque Opera CD". Zacytuję:
"This is clearly the finest commercial Rodelinda recording to date, and indeed the finest recording of any of Handel's "Big Three" operas for the Royal Academy of Music -- Giulio Cesare, Tamerlano and Rodelinda."
Podkreśla jeszcze wyjątkową staranność ekipy DG, która nagrania dokonywała. No, niby to wszystko prawda. Ale nic na to nie poradzę - dwa pierwsze akty "Scipione" z Roussetem wolę nad całą "Rodelindę" z Curtisem. Nie dziwię się, że PK jest zdania, że Curtis nudzi - bo nudzi. On chyba z żadnej partytury nie jest w stanie wykrzesać iskier. Taka przypadłość...
"Rodelinda" to bez wątpienia 'opera śpiewacza' - singer's opera - w znacznie wiekszym stopniu, niż "Scipione". I przez to mnie właśnie wydaje się mniej ciekawa, mniej to wciągającej muzyki - choć na pewno więcej popisowych arii.

sobota, 7 stycznia 2012

Handel HWV 20 - "Scipione"- Les Talens Lyriques - Christophe Rousset [5-8 stycznia 2012]

  

"Scipione" to chyba jedna z ostatnich handlowskich oper, która została nagrana jeden jedyny raz. Trudno to pojąć. Jeszcze trudniej - zadziwiający krytycyzm wobec tej opery. Podzielany także przez PK, który miażdży płycizny libretta i nizezbyt wiele dobrego pisze o samej muzyce. Co do libretta - niech będzie, ale na 40 oper GFH ile ma choćby przyzwoite libretto? Na te setki barokowych oper - ile powstało do choćby przyzwoitej literatury? Szczególnie włoskich oper...?
Ale muzyka zachwyca od samego początku - pierwsze dwie płyty to naprawdę najlepszy Handel, jakiego można sobie wyobrazić. Mistrzowsko wykonywany - i żal straszny, że Rousset nie sięgał po GFH częściej. Miałby MM naprawdę solidną miejscową konkurencję.
Oryginalne nagranie (kiedyś francuska sieć sklepów FNAC jeszcze wydawała płyty!) pochodzi z roku 1994! Było tak bardzo białym krukiem - zdobycie chocby kopii tego nagrania graniczyło z cudem niemal! - że w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy. Inna sprawa - ile można ignorować nagranie z Lee Raginem i Piau?!
W 2010 roku "Scipione" wznawia Aparte/Ambroisie w zdecydowanie ciekawszej szacie graficznej.
Handel w zasadzie "machnął" tę operę - będąc w trakcie komponowania "Alessandra" - na początku 1726 roku. Wg. Wiki marsz z opery został zaanektowany na potrzeby królewskich Grenadierów Gwardii... jako tzw. "wolny marsz" (bo mają jeszcze "marsz szybki"!).
Johna Wall kwituje: "Above average performance of an above average opera." No ... de gustibus. Wykonanie daleko odbiega od handlowskiej średniej, a same aktu I i II dają tyle przyjemności, jak najlepsze opery GFH. Akt III może i jest słabszy, i nie tak zajmujący, ale to jest nadal wyjątkowo przyzwoita opera.

czwartek, 5 stycznia 2012

Gossec Francois-Joseph - Grande Messe des Morts; Symphonie a 17 parties - Diego Fasolis [4-5 stycznia 2012]

Wydawałoby się, ze to będzie tylko 'ciekawostka' a wyszło na bardzo ciekawą rzecz.
Gossec - urodzony dwa lata po Haydnie - pierwsze angaże zawdzięczał protekcji samego Rameau(!) Stylu mannheimskiego uczył się zaś od samego Stamitza. Po rewolucji wstąpił w szeregi Korpusu Muzycznego Gwardii Narodowej, szczodrze dostarczając rewolucyjnym mocodawcom kompozycji na różne "obywatelskie" okazje. Messe des Morts pochodzi z roku 1760 choć opublikowana została dopiero 20 lat później. Jej pierwsze wystawienie 6 sierpnia 1789 roku miało uczcić ofiary szturmu Bastylii. Ofiary wśród szturmujących rzecz jasna.
Mozart, będąc w Paryżu w 1778 spotykał się z Gossec'iem i w znacznym stopniu Mszą inspirował pisząc własne Requiem. I śmiało można Mszę obok Requiem postawić. Bo nawet jeśli nie ma takiego ładunku emocji, nawet jeśli u Mozart wszystko jest doskonałe, dzieło Gosseca robie wrażenie.
Do słuchania jak najbardziej - nie do muzycznego recycylingu. I wcale nie dlatego, że to niezwykle ważna rzecz w historii muzyki - taki swoisty sakralny pomost między dziełami francuskiego baroku, a genialnymi Mszami Haydnów (Josepha i Mihaela) i Mozarta.
No i to kapitalne wykonanie! I cudowna Invernizzi na czele śpiewaków!

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Bruckner - Symphony No.8 - Wand, Berliner Philharmoniker (2001) [2 stycznia 2012]


Pierwsza sprawa - nagranie "na żywo", między 19 a 22 stycznia 2001 roku ... czyli niemal akurat w rocznicę. To jedno z ostatnich nagrań Wanda ...
Druga - przez moją narastającą niemotowatość, nie dotarło do mnie, że to album 2-płytowy! Zatem części drugiej słucham jako czwartej ... tuż po fascynującym finale ... a przed nim - część trzecia! :]
Nie przypominam sobie, bym wcześniej kiedykolwiek słuchał 8. Pierwsze wrażenie (w połowie płyty) jest umiarkowane - dopiero w finale 'coś' przyciąga na dobre uwagę. Dwie pierwsze części - czyli 1. i 3. - jak na Brucknera rzecz jasna - mają wręcz charakter pastoralny. I szczerze - niezbyt je rozumiem. Ale 2. i 4. to prawdziwa uczta i absolutne szczyty brucknerowskiej symfoniki. To wielkie dzieło i wielkie nagranie. I nauczka na przyszłość - porządkować pliki tak, by zawsze słuchać, jak kompozytor wymyślił. Słuchane we właściwej kolejności wszystkie części tworzą niezwykle spójną całość. Toczą się niemal do kapitalnej kulminacji w finale - inna sprawa, że taki przed-finał ma już miejsce w części drugiej. Naprawdę niezwykła rzecz ... teraz chyba wgram wersję Haitinka ... z "Idyllą Zygfryda" na dokładkę ...