wtorek, 26 czerwca 2012

Vivaldi - New Discoveries II - Modo Antiquo - Federico Maria Sardelli [26 czerwca 2012]


Zaczyna się bajecznie - mój ulubiony Alexis Kossenko gra koncert RV 431a "Il Gran Mogol". I gra go wprost przecudnie. Muszę porównać z wykonaniem Kuijkena w wersji "podstawowej". Dla tego samego koncertu warto tę płytę mieć i często do niej wracać. Ale prócz niego jest kilka naprawdę ciekawych rzeczy. I nawet jeśli wykonanie dwóch sonat RV 815 i 816 nie podnosi włosów na głowie, jak w przypadku nagrania Stefano Montatari - dzieje się dużo. A jeszcze ciekawiej wypada koncert RV 817.
"Wielki Moguł" jest ponoć pierwotną, bogatszą wersją koncertu 431 - manuskrypt odnaleziono w archiwach w Edynburgu. Pyszności to są po prostu...
Niezwykle oryginalny jest odnaleziony w Dreźnie koncert A-dur - leżał tam sobie i pokrywał kurzem jako dzieło anonimowe. Chociaż niektórzy muzykolodzy podejrzewali, że mógł być swoistym prezentem AV dla jego ucznia Pisendela. Obecnie nikt już nie ma wątpliwości i koncert trafił do oficjalnego katalogu dzieł AV.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Vivaldi - Concerto per violino IV "L'Imperatore" - Il Pomo d'Oro - Riccardo Minasi [25 czerwca 2012]


Jeszcze nie skończyłem słuchać ale już bez nadmiernego certolenia się - kolejna znakomita płyta z serii!
Sprawdziłem, że mam tylko 2 koncerty z tego zestawu - RV 171 z Biondim i RV 271 z Carmignolą i SdGM. Czyli - pięć pozostałych to absolutne nowości! I po raz 345-ty warto powtórzyć - ten, kto powiedział, że Vivaldi skomponował JEDEN koncert i potem go 600 razy powielił - to, co tu kryć, był baran. Kim by nie był ...
Świetna płyta - może nie aż tak porywająca, jak ta z sonatami z Op. 1 z Montanarim (bo tamtej naprawdę trudno dorównać), ale to jest wyborne granie.

sobota, 23 czerwca 2012

Vivaldi - Sonate da Camera a tre, opus 1 - L'Estravagante, Stefano Montanari [23 czerwca 2012]


W piątej płycie krótkiej serii "Concerti da camera" z przegenialnego cyklu Naive (d. Opus 111) Stefano Montanari wraz z z trzema innymi muzykami, z którymi tworzy L'Estravagante, dokonuje rzeczy niezwykłej. Najwyraźniej bije na głowę całą konkurencję, przeskakuje wszystkich Wielkich, którzy wcześniej te sonaty nagrywali; wszystkich, którzy do tej pory byli wzorem, jak grać sonaty Vivaldiego.
To jest niebywała płyta. Fantastyczna płyta ... słucham jej już kolejną godzinę - chyba czwarty raz z rzędu ...

piątek, 22 czerwca 2012

"War and Peace 1568 - 1618 - 1648" - Bob van Asperen [20-21 czerwca 2012]



Świetna płyta! BvA jak nic zagości tutaj w znacznie większych dawkach - dokładnie tak, jak na to zasługuje. BvA i wytwórnia, która tę płytę wydała - Aeolus, która BvA ma aż na 15 płytach! Głównie Froberger. ale też Louis Couperin, Bach ... i perły, jak ta. Z utworami takich tuzów wczesnego Baroku, jak Sweelinck, de Cabezon, Philips, Gibbons, Byrd ... czy Froberger właśnie.
Najciekawiej - a może raczej - najbardziej efektownie - wypada tutaj "The Battle" Williama Byrd'a - fantastyczna kompozycja - kojarząca się od razu podobną w duchy płytą wydaną przez ECM - ilustrującą bitwę pod Wiedniem!  Nie pamiętam tylko, czy to był Biber czy Schmelzer ...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Vivaldi - "Atenaide" - Modo Antique, Federico Maria Sardelli [15-21 czerwca 2012]


Techniczna dygresja na początek - w przypadku oper wysoka jakość plików (Qualité CD (Lossless 16 bits 44.1 kHz)) niezbyt się sprawdza. Cowon powoli wczytuje duże pliki (a niektóre są naprawdę duże...) i w sosób nieco irytujący przedłuża odstępy między poszczególnymi ścieżkami. W logicznym i spójnym dramaturgicznie ciągu recytatywów i arii - bardzo to przeszkadza. Nauka na przyszłość, by w przypadku oper jednak poprzestawać na mp3 320 kpbs.
(I książeczki Quobuz nie daje! Co nawet jak na genialną cenę za całość - 12 EUR - jest grandą! Nagranie opery bez libretta!? Litości!)
A teraz do muzyki.
Płyta jest znakomita. Kolejny raz Sardelli z zespołem potwierdzają, że są wykonawcami najwyższej klasy. Oceny recenzentów - Diapason 5/5, Classica 9, Le Monde de la Musique 4/5 - ani trochę nie dziwią.
Obsada śpiewaków jest po prostu idealna, że daj Boże każdemu dyrygentowi podobną: Piau, Genaux, Laurens, Basso, Stutzmann, Agnew...
Orkiestra - na dokładkę - gra pierwszorzędnie.
Gdyby nie ewidentny nadmiar recytatywów, byłaby to płyta wręcz idealna. A jest ich - nawet jak na powszechną wtedy praktykę - o kilka za dużo. Inna sprawa, że np. trzy (!) następujące po sobie recytatywy - po nich aria - i znowu trójka!? Po prostu źle się tego słucha. Szczególnie w sytuacji, gdy odtwarzacz niezbyt pomaga. Ale nagranie naprawdę piękne.

czwartek, 14 czerwca 2012

Johann Christian Bach - Requiem - RIAS Kammerchor, Akademie für Alte Musik Berlin and Hans-Christoph Rademann [13-14 czerwca 2012]

Niezwykle ciekawa płyta - chociaż ta niezwykłość daje o osobie znać dopiero przy drugim odsłuchaniu.
To nie jest bowiem muzyka o największym ciężarze - ale wykonanie już takie właśnie jest.
I głównie ze względu na wykonawców tę płytę kupiłem. Po wspólnym projekcie AAMB i RIAS Kammerchor można było w ciemno spodziewać się dużego formatu rzeczy.

wtorek, 12 czerwca 2012

John Gay - "The Beggar's Opera" - The Broadside Band, Jeremy Barlow [11-12 czerwca 2012]


To jest nagranie, którego nie sposób oceniać w normalnych kategoriach. To nie jest ani 'zwykła' płyta, ani 'zwykłe' wykonanie. Amerykański magazyn "Fanfare" ujął to tak: 'A treasure that belongs in every collection, be it opera, musical comedy, pop music or theater' - i to jedno zdanie idealnie wszystkie 'ochy i achy' sumuje i kwituje.
Ciekawi i cierpliwi więcej informacji znajdą u źródła: http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA66591/2&vw=dc
szkoda, że eseju nie ma od razu na stronie, że trzeba otwierać PDF - ale warto - jak kto nie ma płyty.
W środku króciutki esej, 'synopsis' i - co najważniejsze - pełne libretto!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Arias for Guadagni the first modern castrato - Iestyn Davies, Arcangelo, Jonathan Cohen [8 & 11 czerwca 2012]


Absolutny rekord w liczbie odsłon, a tu ani plików ani nawet jednego słowa!
Plików nie będzie - ale ciepłych słów całkiem się zbierze sporo. Hyperion co prawda coraz rzadziej wydaje płyty z "dawną" muzyką, ale jak już to zrobi, robi z sensem. To nie jest jakoś szczególnie wstrzasająca płyta - to nie jest kolejny "Farinelli - Ostatni Kastrat". Ale program jest znakomicie ułożony, Iestyn Davies ma świetny głos (jakżesz ja go wolę od Żaruskiego!!), a Arcangelo to kolejny zespół, na który naprawdę trzeba mieć w kolejnych latach czujne oko. Czekam i ja na kolejne nagranie The King's Consort pod dyrekcją założyciela ... a takie płyty tylko to przedłużające się oczekiwanie umilają.

środa, 6 czerwca 2012

The Romantic Piano Concerto, Vol. 56 – Kalkbrenner 2 & 3 - Howard Shelley, Tasmanian SO [5-6 czerwca 2012]


Wierzyć się nie chce - obydwa koncerty Kalkbrennera mają na tej płycie swoją nagraniową premierę!
Muzyczny idol swoich czasów - po śmierci w zasadzie sponiewierany i zapomniany.
Człowiek, któremu Chopin w dużej mierze zawdzięcza swoją błyskotliwą paryską karierę, który miał wręcz ochotę być Chopina nauczycielem - z czego młody Freyderyk dosyć zręcznie się wyplątał.
Fenomenalny technicznie pianista - bez dwóch zdań. Jak słusznie podaje autor tekstu w książeczce - partie orkiestry w zasadzie są tutaj po to, by dać pianiście odpocząć między kolejnymi morderczymi pasażami.
A to naprawdę błyskotliwa muzyka - szczególnie koncert No 2 e-moll.
Sporo tutaj i wpływu Hummla, i Fielda, czy samego Beethovena. Ale podanego faktycznie na modę 'paryską' - inną od klasycznej szkoły wiedeńskiej czy romantycznego (w średnio znośny sposób) Fielda.
To naprawdę niezwykle przyjemna muzyka - nawet lepiej się tego słucha niż koncertów Fielda. Wygląda na to, że pianistyczne fajerwerki stylu 'brilliant' lepiej przetrwały próbę czasu niż - nieco dęte - porywy i uniesienia Fielda i jego naśladowców.
Bardzo ciekawea płyta i kolejny raz wielkie brawa dla Shelleya i jego Tasmańczyków!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

The Romantic Piano Concerto, Vol. 52 – Goetz & Wieniawski - Hamish Milne, BBC Scottish SO, Michał Dworzyński [4 czerwca 2012]


Koncert urodzonego w Królewcu w 1848 r. Hermana Goetza pochodzi z roku 1867, Wieniawskiego (Lublin, 1837) - z 1858. I ta ledwo domknięta dekada, muzycznie jest tutaj dosyć wyraźnie wyczuwalna.
Koncert Goetza jest i nowocześniejszy, i - stety-niestety - ciekawszy.
Chory przez lata na gruźlicę Goetz zmarł w wieku 36 lat ... Pomyśleć tylko, co mogłoby jeszcze wyjść spod jego ręki, gdyby żył dłużej? Gdyby nie musiał przeprowadzać się do szwajcarskiego Winthertur, gdzie piastując posadę organisty w miejscowym kościele, faktycznie pozbawił się kontaktu z jakimkolwiek życiem muzycznym.
A "ten drugi" Wieniawski to klasyczny dla tamtej epoki światowiec i europejczyk. Student paryskiego konserwatorium - m.in. u samego Alkana ...; koncertował w wielu miastach Europy; uczył w moskiewskim konserwatorium, na koniec osiadł w Brukseli. Koncert g-moll Wieniawski dedykował nikomu innemu jak ... królowi Belgii Leopoldowi II. Tak, tak, temu samemu który tak 'zaszczytnie' zapisał się w historii Konga.
I tak jak koncert Goetza bardziej mi się podoba, tak samo cały vol. 52 tej genialnej serii podoba mi się nieco mniej niż poprzednik (Taubert & Rosenhain), choć to wszystko oparte głównie na pierwszym wrażeniu. Ale i przy tych koncertach wraca ta sama myśl: "jak można tak dobrych rzeczy nie wykonywać?!" Słyszał ktoś koncert Wieniawskiego w warszawskiej Filharmonii?? Chwałą zatem Hyperionowi za kolejne polskie "odkrycie" - po Stojowskim i Melcerze ... I brawa dla Michała Dworzyńskiego za znakomity debiut.

Bach - Brandenburg Concertos 1-6 - Orchestra Mozart, Claudio Abbado [4 czerwca 2012]


Uwaga, uwaga! Nie ma co kręcić nosem na Abbado prowadzącego Koncerty Brandenburskie! Jakby to 'matrimonio' nie brzmiało dziwnie, warto zwrócić uwage na osobę pierwszego skrzypka .... otóz jest to nikt inny, jak Giuliano Carmignola.
Płyta nagrana na żywo w Teatro Municipale Romolo Valli, Reggio Emilia, 21 kwietnia 2007 ... czyżby w jednym podejściu?? Nawet jeśli tak rzeczywiście było - aplauz dla ekipy producentów! Gdyby nie owacje po każdym koncercie - nie sposób zorientować się, że to nagranie 'na żywo'.
Carmignolę wspomaga na klawesynie Ottavio Dantone, wśród ciekawych nazwisk w orkiestrze ... Michala Petri na flecie prostym ... i niejaka Danusha Waskiewicz - altowiolistka. I nie sposób tego nagrania nie lubić ... a ja byłem gotowy skazać je na pożarcie (czyli usunięcie z dysku). Byłby spory błąd ...
To niezwykle ciekawe nagranie. Pytanie "ILE" nim starego mistrza, a ile Carmignoli i Marcona... Na moje ucho to CA raczej firmuje tę płytę, jakby DG miało obawy, czy pod innym szyldem, 467. nagranie BC się gdziekolwiek sprzeda. Nie jest może tak intrygujące i tak świeże, jak Egarra i jego AAM, ale sporo tu się dzieje, a Orchestra Mozart to niezwykle mocny skład.

sobota, 2 czerwca 2012

The Romantic Piano Concerto, Vol. 51 – Taubert & Rosenhain - Howard Shelley, Tasmanian SO [1-2 czerwca 2012]


Dwa koncerty Wilhelma Tauberta (1811-1891)  - No 1 E-dur i No 2 A-dur; jeden - D-moll Jacoba Rosenheina (1813-1894). Warto - za esejem Stephana Lindmanna z książeczki - dodać, że obydwaj byli idealnymi rówieśnikami Mendelssohna (1809), Chopina i Schumanna (1810), Liszta (1811), Wagnera i Verdiego (1813). I szczególnie związki z Mendelssohnem i Schumannem są na tej płycie świetnie wyczuwalne.
To jest znakomita płyta - wszystkie trzy koncerty są tak dobre, że wierzyć się po prostu nie chce, że nie stanowią żelaznego repertuaru sal koncerowych. To piękna i niewykle ciekawa muzyka. To są "klasycznie" romantyczne koncerty - ale czy to może być zarzut? W ramach przyjętego stylu, pewnego obowiązującego w tamtym czasie muzycznego kanonu, niosą naprawdę ciekawą myśl, są niezwykle interesujące, a przede wszystkim - naprawdę piękne. Koncerty Tauberta dzieli aż 40 lat - i to słychać. Koncert E-dur jest młodzieńczy i wirtuozerski; szybki, pogodny - czarujący. Koncert A-dur to już dzieło 60-latka, jak na tamte czasy - wręcz staruszka. Ale tu nie ma nic 'staruszkowatego'! Jest za to wspaniała dawka cudnego i mądrego liryzmu.

piątek, 1 czerwca 2012

Marin Marais - Suites for viola da gamba and continuo - Juan Manuel Quintana [1 czerwca 2012]


Ups... Dziwna sprawa... Fragment tej płyty - wtedy jeszcze nie miałem o tym pojęcia - wysłuchany w trakcie przedstawienia "Władza" w Teatrze Narodowym - wcisnął mnie w fotel. Podobnie jak cała reszta muzyki, tak genialnie dobranej przez PK - od którego to momentu zaczęła się nasza znajomość.
A teraz ta płyta przechodzi niemal całkiem bez echa ...