poniedziałek, 29 lutego 2016

Bach - Sonatas and Partitas, BWV 1001-1006 - Markku Luolajan-Mikkola (Baroque cello!) [27-29 lutego 2016]


"Widziały gały co brały..." 
I teraz można sobie narzekać do woli. Dzięki Bogu jednak, ze Linn za tę płytę liczy jak za pojedynczą. Bo 2x więcej ta płyta warta nie jest.
Pal licho dosyć dziwną kolejność - Partita & Sonata No 2, Partita No 3, Partita & Sonata No 1 i Sonata No 3 na koniec. 'Oryginalność' po raz pierwszy ....
Niezwykle wprost ryzykowny pomysł z doborem instrumentu - nie pamiętam czy słyszałem akurat S&Ps w transkrypcji na wiolonczelę. Bo raz że technika gry, dwa - dynamika instrumentu.
Akurat słucham Partity No 2 w wykonaniu Rudolfa Barshaia - wybitnego ... altowiolisty. Brzmi dobrze, naprawdę dobrze.
Jest tutaj wiele miejsc - zbyt wiele - gdzie ta niezwykła muzyka brzmi po prostu dziwnie.



Na koniec recenzja z 'Guardiana' - jak zwykle mało co się z jego recenzentami zgadzam - tutaj zgadzam się całkowicie.
http://www.theguardian.com/music/2016/feb/25/bach-sonatas-partitas-review-bach-for-baroque-cello-proves-hard-going

piątek, 26 lutego 2016

Bach - Magnificat, Christmas Cantata 63 - Dunedin Consort, John Butt [25-26 lutego 2016]



"Reconstruction of J.S. Bach's first Christmas Vespers in Leipzig Nikolaikirche, 25 December 1723."

Nieźle, prawda? A co się z tym kryje? wklejam tył okładki:


Jeden i drugi obrazek zostawiam w większym formacie - bo to znakomita płyta!
Msza i Pasja Mateuszowa - uczciwie przyznam - za pierwszym razem mnie nie zachwyciły. Musiałem posłuchać po raz drugi i trzeci; weszło i zaskoczyło. Z Pasja Janową zaskoczyło od razu.
Podobnie tutaj. To znakomite, bardzo wysoko-energetyczne nagranie. Skrzy po prostu.
Przy naprawdę rozsądnych tempach!



środa, 24 lutego 2016

Bach - Cantatas vol 24 - The Monteverdi Choir, The English Baroque Soloists, John Eliot Gardiner [23-25 lutego 2016]


Uuu... świetny tom / vol - co kto woli,
Naprawdę świetny.
Pomysł by pierwszą płytę z kantatami 12, 103 i 146 nagrać w z kościele na zamku w Altenburg był genialny. Na tutejszych organach, zbudowanych w 1739 grał sam Bach. Trudno sobie wyobrazić miejsce, w którym otwierająca kantatę146 Sinfonia, zabrzmiałaby pełniej, mocniej.
To jest jeden z tych fragmentów tego zbioru, którego można słuchać raz za razem. Na organach gra Silas John Standage. Warto zapamiętać.
A kantata 12 to jedno z bezspornie największych bachowskich arcydzieł.
Kolejny tom i coraz bardziej utrwala mi się wrażenie, że tak granych smyczkami kantat Bacha chyba jeszcze nie słyszałem. Coś jest w tym brzmieniu niezwykłego i całkiem innego.
A! I z każdym dniem mam ochotę kolejny raz posłuchać suit nagranych przez Davida Watkina!

poniedziałek, 22 lutego 2016

Bach - Cantatas vol 15 - The Monteverdi Choir, The English Baroque Soloists, John Eliot Gardiner [19-21 lutego 2016]


Krótka bożonarodzeniowa historia - cztery kantaty na trzeci dzień świąt - BWV 64, 151, 57 i 133.
Nagrana 27 grudnia 2000 roku w nowojorskim kościele św. Bartłomieja,
Im dłużej się tej muzyki słucha - lekko licząc - w wydłużony weekend słuchałem tej płyty ze cztery razy - tym trudniej się z nią rozstać. Nawet w kantatach, które nie należą do tych ... 50 (!) najlepszych, znajdują się tak piękne pasaże, tak niewiarygodne pomysły.
[Najwyżej przez Croucha oceniana z tego zbiory kantata - 64 - dostaje ledwo '1' ... plasuje się poza '50'. A na przykład ta sopranowa aria z towarzyszącymi fletami prostymi i skrzypcami! Cuda!]


Na końcu każdej z książeczek  jest miejsce na refleksje wybranych wykonawców - tym razem znakomita skrzypaczka Kati Debretzeni. I niezwykle ciekawe uwagi...



I przy okazji książek - w recenzji NYT książki JEG - kolejny ciekawy trop:
http://www.nytimes.com/2006/12/22/books/22book.html


A jak linki - to jeszcze jeden - rożnie (i różni) tam piszą - ale docenić wysiłek trzeba:
http://www.musicweb-international.com/Themed_releases/Bach_Pilgrimage/Bach_Pilgrimage_SDG.htm

piątek, 19 lutego 2016

Bach - Cantatas vol 7 - The Monteverdi Choir, The English Baroque Soloists, John Eliot Gardiner [18-21 lutego 2016]


Ależ okładka ...
Tym razem gardinerowska pielgrzymka odwiedza opactwo w Ambronay, dzieje się to 24 września 2000 roku.
Kantaty - nieco mniej spektakularne od okładki, i mniej od tych ze zbioru z vol 22-go.
Ale tutaj JEG ani nie jest winien ani nie jest w stanie wiele poradzić. Co nie zmienia faktu, że słucha się ich z wielką przyjemnością. Z równie wielką czyta eseje w książeczce. Swego rodzaju "Dziennik Pielgrzymki". To naprawdę fascynujące teksty - o kantatach, o Bachu itd. to chyba nawet w genialnym cyklu Suzukiego i jego BCJ TAK napisane nie było.
I przez to głównie w końcu kupiłem całkiem niedawną książkę JEGa "Bach. Music in the Castle of Heaven". Zacieram ręce.

Bardzo ciekawa recenzja w NYT:
(http://www.nytimes.com/2013/12/04/books/bach-music-in-the-castle-of-heaven-by-john-eliot-gardiner.html?_r=1)

Zostawiłem ten album na nieco dłużej - słuchałem niemal przemiennie z jedną jedyną płytą z vol 15. Ale się zrobił bachowski weekend.
Ależ to mądra i spójna interpretacja. W niczym nie zagrożona jest pozycja Suzukiego - bo to jest właśnie "inna" interpretacja, inna wizja. Ale jak wciągajaca...

czwartek, 18 lutego 2016

Bach - Cantatas vol 22 - The Monteverdi Choir, The English Baroque Soloists, John Eliot Gardiner [17-18 lutego 2016]


Rok z Gardinerem i jego Bachem?
Na to się zanosi - bo jak do tej pory zbyt uważnie nie słuchałem jego pielgrzymkowych nagrań, a to wszystko, co usłyszałem tutaj - w vol 22. - po prostu rzuca na kolana. I to bez zbytniej przesady.
Wcale się nie dziwię, że JEG nagrywa od nowa Pasje i Mszę. Teraz dopiero zna Bacha na wskroś. Teraz po prostu już 'wie'. Albo raczej jest tej Wiedzy bliżej niż kiedykolwiek.

Nagranie z przepięknej Georgenkirche w Eisenach - leciwe... - sesja odbyła się 23 i 24 kwietnia 2000 roku. Czyli niemal na samym początku Pielgrzymki... W kościele, w którym został ochrzczony i którego chórze śpiewał sam Bach, i wcześniej  ... Marcin Luter.
Przy okazji prawdziwy niezbędnik: http://www.cantatafinder.com/
Genialny pomysł.

Słuchając pierwszej płyty - kilkakrotnie łąpałem się na myśli: "zaraz, zaraz, czy David Watkin to nie jest aby wiolonczelista EBS?" Po natychmiast kojarzyło mi się jego niezwykłe wykonanie Suit.
I faktycznie - dobrze mi się wydawało.
Obydwie kantaty napisane na niedzielę wielkanocną - BWV 4 i 31- są prześliczne, są niejako bachowską kwintesencją. Te zapierają dech ale niczego nie można odmówić tym skomponowanym na dni kolejne - na poniedziałek - BWV 68 i 6, i wtorek - BWV 134 i 145.
Orkiestra gra wręcz zjawiskowo, do solistów JEGa muszę się przyzwyczaić - podobniem, jak do sposobu w jaki traktuje chór. Ale płyta jest fenomenalna!

A! Bym zapomniał!
Kantaty JEGa nie wzięły się tutaj tak całkiem znikąd.
Nowe nagranie Mszy to powód pierwszy; a świetny tekst Alexa Rossa - powód drugi:
http://www.therestisnoise.com/2009/11/bach-cantatas.html

środa, 17 lutego 2016

Baldassare Galuppi - "Gustavo Primo, Re di Svezia" - Savaria Baroque Orchestra, Fabio Pirona [16-17 lutego 2016]


Ot, i niespodzianka.
Węgrzy grają operę włoskiego kompozytora o szwedzkim królu! I na dokładkę gra jedna z najbardziej zasłużonych (i najstarszych!) w "Bratnim Obozie" orkiestr grających tzw. 'muzykę dawną'. Znaną mi co prawda bardziej jako Capella Savaria, której sporo starych winyli powinienem mieć nadal w piwnicy.
"Gustavo Primo" to jedna z ... 350 skomponowanych przez BG oper! :) [No ... niemal.]
Skomponowany do libretta samego Carlo Goldoniego miał premierę w weneckim Teatro S. Samuele 25 maja 1749 roku. I była to współpraca niemal jak Lully'ego z Quinault!  No .... niemal! Na pewno w tamtych czasach - 5 i 6 dekada XVIII wieku - produkcje G&C budziły entuzjazm. Wspólnie popełnili niemal dwadzieścia oper. W lwiej większości - premierowo wystawianych w weneckich teatrach. W sumie sztuka nie lada, bo z chwalebnym wyjątkiem Vivaldiego, wenecka publika - i żeby ona jedna! - szalała wtedy na punkcie opery ... neapolitańskiej. Panom udało się skutecznie wkraść w jej łaski - w czym pewnie nieco 'pomogła' rychła śmierć AV.
I jakby wyrzucić tych kilka zbędnych, nieciekawych i kompletnie sztampowych recytatywów - wyszłaby naprawdę piękna rzecz. Tutaj jest kilka niezwykłej wprost urody arii.
I nie sposób się dziwić estymie, jaką obdarzali go współcześni - ot, chociażby sam Hasse. Jego opery wystawiane były w całej Europie - nie licząc może niezbyt udanego epizodu londyńskiego - od Wenecji, poprzez Wiedeń i Berlin - aż po Madryt i St. Petersburg!

Ta wydana w 2003 przez Hungaroton płyta to światowa nagraniowa premiera tej opery.
W głowę cały czas zachodzę, co ma tytuł opery do występujących w niej postaci - o jakże unikalnych dla epoki - imionach: Ernesto (sopran), Learco, Argeno (tenory - niemal jak z Rossinieo!), Ergilda i Dorisbe... No, a gdzie Gustavo?? :) W ulubionej manierze epoki - ukryty do samego końca w postaci Learca. Co ciekawe - na premierze tytułową rolę śpiewał kastrat! 
Inna sprawa, że opera ta spokojnie mogłaby opisywać jakiegokolwiek innego władcę, dowolnego królestwa!

I na 'deser' - recenzja z 'ulubinego' portalu:
http://www.classicstoday.com/review/review-8830/



piątek, 12 lutego 2016

Boris Pigovat - "Holocaust Requiem", "Poem of Dawn" - Anna Serova, Croatian Radio & Television SO, Nicola Guerini [11-12 lutego 2016]


Kolejna niespodzianka.
Płyta, jaką zapewne bym ominął z daleka, jako, że nie lubię jakiejkolwiek współczesnej muzyki "na temat". I jeszcze Naxos, chorwacka orkiestra, dyrygent z księżyca,  a kompozytor z całkiem innej planety.
I proszę ... to kawał naprawdę dobrej muzyki. Nic a nic tutaj nie ma z chwytliwej ckliwości czy nadętego dramatyzmu. Jest ciekawa i miejscami piękna muzyka.

środa, 10 lutego 2016

Caldara - Sonate a Violoncello Solo col Basso Continuo - Gaetano Nasillo, Luca Guglielmi, Sara Bennici [10 lutego 2016]


Zaskakująco ciekawa i dobra płyta, kompletnie nie spodziewałem się aż tak intrygującej muzyki...
Wykonania - w zasadzie - takiego oczekiwałem - znając i wytwórnie i część grających.
Osiem sonat skomponowanych przez Antonio Caldarę między majem a lipcem 1735 roku. Na rok przed śmiercią ...
Od pierwszych taktów uderza brzmienie ... współczesnej kopii pianoforte Bartolomeo Cristoforiego, zbudowanego we Florencji w roku 1726. Instrumentu, na którym zapewne Caldara nie grał a już tym bardziej z myślą o nim nie komponował. Chociaż to wszystko, co pisze o pomyśle wykorzystania go w tym nagraniu Luca Guglielmi, jest niezwykle interesujące. Faktem jest jednak, że był to instrument już następnej generacji.







poniedziałek, 8 lutego 2016

"The de Vinci sound - Viola Organista" - Sławomir Zubrzycki [5 - 10 lutego 2016]



Większa okładka niż zwykle i co najmniej kilka dni uważnego słuchania.
Bo to płyta całkiem inna niż pozostałe. Płyta - co najważniejsze - znakomita i wyjątkowo ciekawa.
Ale nagranie tej płyty jest tylko ukoronowaniem całego - rozłożonego na lata tytanicznej pracy - kapitalnego projektu.
Warto samemu przeczytać: http://www.violaorganista.com/en/home/
I warto Sławomirowi Zubrzyckiemu aktywnie kibicować. Przegapiłem akcję na kickstarterze - ale zakup już 2 płyt to też coś :)
W zasadzie to mógłbym tej muzyki słuchać w kółko. Tak jak uwielbiam różne wiole, jak padam na płask słuchając klawesynu, wirginału czy pozytywu .... to tutaj mam coś co naprawdę brzmi jak wypadkowa tego wszystkiego. Brzmi niepowtarzalnie i pięknie.
Tak bardzo, ze spokojnie mogę przyznać, że kompozycji Marina Marais - tak zagranych - jeszcze nie słyszałem.
Mam na myśli zachwycające Les Voix humaines i 32 Couplets de Folies (Les Folies d'Espagne).
Naprawdę - nigdy wcześniej nie słyszałem tych dwóch utworów w taki sposób. Całkiem na nowo - chociaż niezwykle podobnie. Niewiarygodne jest to, co można z tego instrumentu uzyskać.
Przepiękna płyta.

piątek, 5 lutego 2016

"Messe Noire" (Stravinsky, Shostakovich, Prokofiev, Scriabin) - Alexei Lubimov [5 lutego 2016]


Płyta sporego kalibru. Poczynając od pianisty, którego uwielbiam i niezwykle wprost szanuję.
Program dosyć niezwykły... po kolei: poświęcona żonie 'Serenada' Strawińskiego, Sonata nr 2 Szostakowicza (pamięci Leonida Nikołajewa), Sonata nr 7 Prokofiewa i Sonata nr 9 Skriabina.
Płyta nagrana w dwóch turach - w 1998 i 2000 (Sonata Prokofiewa) roku, wydana aż pięć lat później.
Ciągle neo-klasyczny Strawiński z 1925, wojenni (1942) Szostakowicz i Prokofiew, i tuż-przed-poprzednio-wojenny (1913) Skriabin ....ciekawy misz-masz, ale zaskakująco te wszystkie kompozycje do siebie pasują. Faktycznie całkiem spójnie współtworzą ten mroczny klimat "Czarnej Mszy".
Warto zdecydowanie posłuchać - głównie dla samego Lubimowa - bo jest to pianista-wizjoner. Tak też go (może za bardzo) kreuje ECM, poświęcając w książeczce jemu samemu więcej miejsca niż granym utworom i ich kompozytorom.

czwartek, 4 lutego 2016

Transcriptions For Two Pianists (Bartok, Debussy, Stravinsky) - Jean-Efflam Bavouzet, Francois-Frederic Guy [3-4 lutego 2016]


Niezwykle ciekawa odmiana.
Trzy wybitne dzieła skomponowane niemal w tym samym czasie (a wykonane w tym samym - 1913 - roku!), dwóch znakomitych francuskich pianistów. I sprawa niemal najistotniejsza - komu zawdzięczamy te transkrypcje?
'Two Pictures' Bartoka .. Zoltanowi Kocsisowi (!); 'Jeux' - J-E Bavouzetowi, 'Święto' zaś - samemu Strawińskiemu.
Płyta nagrana w słynnej sali Arsenału w Metzu, we wrześniu 2014 roku.
'Święto' wciąga. Brzmi ciekawie ... ale jeśli ktoś niemal wyssał tę muzykę z mlekiem Matki (jedna z moich najpierwszych winylowych płyt!) ... to jednak orkiestry brakuje. Tutaj akurat nie da się jej zastąpić. 'Gry' wypadają znakomicie i intrygująco. To bardzo udana transkrypcja.
Ale największym dla mnie zaskoczeniem są te 'Dwa obrazy' Bartoka!
Pytanie: "skąd tutaj Bartok?!" Akurat Debussym młody Bela się zachwycał - i pierwszy z "Obrazów: to utwór na wskroś skomponowany na podobieństwo kompozycji CD. Drugi - to już, można rzec, Bartok 'klasyczny'. Przenosimy się gdzieś w góry Transylwanii i chłoniemy te wszystkie zakręcone rytmy! I całkiem naturalną koleją rzeczy - z 'Grami' pośrodku - łączy się to pogańskimi rytmami Strawińskiego.
Wyjątkowo ciekawe doświadczenie. I ta świadomość, że rok po premierze tych utworów tzw. "cywilizowany" świat zdurniał po raz pierwszy...

poniedziałek, 1 lutego 2016

Campra - "Tancrede" - Les Temps Presents & Les Chantres du CMBV, Olivier Schneebeli [31 stycznia - 2 lutego 2016]



Krótko i zwięźle: znakomite nagranie naprawdę wybitnej opery.
Kilka razy pewnie zacytuję to arcygenialne dzieło Piotr Kamińskiego, który niezwykle ciepło pisze o 'Tankredzie' Campry.
Premiera miała miejsce 7 listopada (co za dzień ...) 1702 roku, w Królewskiej Akademii w Paryżu. Jako, że od premiery 'Medei' Charpentiera mijało już niemal 10 lat, na przestrzeni których, trzeba ze smutkiem przyznać, niemal nic tego formatu na paryskich scenach się nie pojawiło, publika musiała łaknąć solidnej, porywającej opery, niemal jak kania dżdżu!
I dostała, czego chciała! 'Tancrede' okazał się jedną z najbardziej popularnych oper od czasów Lully'ego - wystawiany był - w Paryżu i okolicach, a także w Lyonie, i w Brukseli - regularnie przez 6 (!) kolejnych dekad! I nie ma co się dziwić. Wielki Jan-Baptysta śmiało mógłby się pod tą partyturą podpisać.