czwartek, 28 stycznia 2016

Giulio Caccini - "L'Euridice" - Concerto Italiano, Rinaldo Alessandrini [27-28 stycznia 2016]


Ha! A to jest wręcz idealny przykład płyty, po której nie brakuje mi czegokolwiek, nie czuję żadnego niedosytu. Zdecydowanie wolę muzykę  tworzoną kilka dekad później ale .... ale tutaj trafia się i dzieło naprawdę wybitne i nagranie wybitne.
Coś dużo, dużo więcej niż 'historyczna ciekawostka' czy 'perełka dla barokowych freeków'.
Czy za pierwszą "operę" można już uznać 'Dafne' Peri'ego (1598) , czy dopiero tegoż samego = o dwa lata późniejszą - 'Euridice' - można roztrząsać. Faktem jest, że Caccini pisze (i niemal natychmiast wydaje) swoją 'Euridice' w roku 1602 - czyli 5 lat wcześniej niż Monteverdi napisze swojego 'Orfeusza'... Samo to wywołuje ciarki na plecach...

Nie jest to pierwsze nagranie tej opery - na samym początku lat 80-tych ukazały się dwie edycje na winylach (jedno wytwórni 'Melodya'!), w roku 2008 na CD wydał 'Euridice' Ricercar - wykonywał wielce zasłużony zespół Scherzi Musicali. Dzięki Bogu - także ta płyta jest dostępna na Spotify.

środa, 27 stycznia 2016

Vivaldi - "Teatro alla moda" - Gli Incogniti, Amandine Beyer [...27 - 29 stycznia 2016]


Naprawdę bardzo dobra płyta. Miło się słucha. Brzmi - świetnie. 
I szlag mnie niemal trafia, bo - jak u klasyka - po prostu "nie zachwyca".
Czy może - lepiej (i bardziej sprawiedliwie) - nie do końca zachwyca; nie aż tak zachwyca. 

A że nadal nie potrafię rozgryźć przyczyny takiego odbioru - słucham jej kolejny (i jeszcze kilka!) raz. Wrzucam ponownie na J3.
Bo co co ja się właściwie czepiam?
W dwóch - dla mnie najciekawszych - najmniej 'klasycznych' koncertach: RV 391 'per Violino scordato' i RV 313 'per Violino in Tromba' - wszyscy graj po prostu niewiarygodnie!

czwartek, 21 stycznia 2016

"Peter and the Wolf in Hollywood" - Alice Cooper, Bundesjugendorchester, Alexander Shelley [20 stycznia 2016]

PETER AND THE WOLF IN HOLLYWOOD / Alice Cooper

Coś na mniej poważnie :)
Nowa wersja "Piotrusia" został pomyślana jako projekt multimedialny - trzeba będzie pociągnąć z iTunes'a - tutaj wyłącznie wrażenia w wersji 'audio'.
"Spectacular revamp" jak napisał jeden z krytyków i nie da się zaprzeczyć.
To fantastyczna muzyczna przygoda - oczywiście inspirowana dziełem Prokofiewa - bowiem jego oryginalna muzyka została ... 'wzbogacona'  o krótkie fragmenty utworów Wagnera, Musorgskiego ...
A że i w samej narracji sporo zmian - nasz bohater odwiedza dziadka mieszkającego w Hollywood; w pierwszej scenie (kapitalnej!) ląduje na lotnisku w Los Angeles...
Fantastycznie się tego słucha. To uwspółcześnienie ani trochę 'Piotrusiowi" nie zaszkodziło - wprost przeciwnie. łapię zaraz za apkę!

wtorek, 19 stycznia 2016

Lully - "Proserpine" - Le Concert Spirituel, Herve Niquet [18-20 stycznia 2016]





Nie przysłużyłem się nagraniu (premierowemu!) "Prozerpiny" pisząc o nim zdawkowo kilka lat temu - pora na auto-rehabilitację. Tym bardziej, że nie jest to dodatek do "Le Monde dla la Musique" (jeśli się nie mylę), tylko genialna książkowa edycja Glossy - jeden z 4099 wydanych (numerowanych) egzemplarzy. Szkoda, że teksty są wyłącznie po francusku - i tak sobie poradzę.

Okładka tej edycji wygląda tak:
 

Sam się sobie dziwię, że wtedy przeszedłem obok "Proserpine" z pewnym lekceważeniem. Bo nawet jeśli nie jest to opera tej klasy co "Roland" czy "Armide" to jest to naprawdę klasyczny Lully - ze wszystkim, czym jego dzieła cały czas zachwycają. Ale trzeba uważnie słuchać...
I właśnie po raz kolejny odsłuchiwana pierwsza płyta otworzyła mi oczy i uszy. Jak tego nie kochać!? Jak się nie zachwycać! Idąc za samym Niquetem, można powiedzieć: jak tu można porównywać operę włoską tamtych czasów z francuską!? Przecież ta pierwsza jest najzwyczajniej ... nudna! (Serio - tak HN mówi...)
I w sumie to ma rację :) Bo ileż się tutaj dzieje! Jakież następstwo części, jakaż wyobraźnia. No i te chóry ... te tańce! Bajka!
Komponując w roku 1689 Lully miał już za sobą 'Cadmusa', 'Alceste', 'Thesee', 'Atysa', 'Isis', 'Psyche' i 'Bellerophona' .... I na pierwsze wrażenie 'Proserpine' ustawiłbym gdzieś w środku .... chociaż z dwóch pierwszych - 'Cadmus' wciąż czeka na nagranie (może Haim?), a 'Alceste' już naprawdę zasługuje na nowe nagranie....

Tak czy owak - zawdzięczam 'Prozerpinie' kilka niezwykle przyjemnych dni - bardzo mi się podobały obydwie płyty - może nawet nieco bardziej druga...? Im bliżej kulminacji tym więcej tego cudownego lullystowskiego patosu i pompy. Przy końcowych chórach wręcz nie sposób spokojnie ustać. Bardzo udana produkcja.


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Michelangelo Falvetti - "Il Dilluvio Universale", "Nabucco" - Cappella Mediterranea, Leonardo Garcia Alarcon [15-19 stycznia 2016]

 

Pospieszyłem się zbytnio. Słuchałem tych płyt przez weekend - głównie przeuroczego 'Nabucco' - słucham teraz na Spotify dla utrwalenia ... i zbyt pospiesznie je z J3 skasowałem. Bo chętnie bym ich na nim jeszcze posłuchał. Zdecydowanie lepiej brzmią!

MF to niezwykle ciekawa postać. Jeden z niewielu kompozytorów z Sycylii - z tego okresu - chyba jedyny o jakim słyszałem. I jakiej to klasy kompozytor! 
Cuda prawdziwe czyni tutaj LGA z wykonawcami - cuda i czary niemal - bowiem z historyczną poprawnością te dwa wykonania mają nieco na bakier. Ale jak to pasuje! Jak to kapitalnie brzmi! Ileż ze słuchania tych płyt jest czystej radości! 
Przepyszna orkiestra - kornety, flet, trąbki, harfa, lutnie ... no i ten Keyvan Chemirani - grający na irańskich instrumentach perkusyjnych (zarb, oud i darf ...) W "Nabucco" jeszcze więcej, jeszcze obficiej!
Premiera "Il Dilluvio.." miała miejsce w Messynie w 1682 roku. [Dwa lata wcześniej Lully skomponował swoją "Proserpine"...]
To dzieło w zasadzie spoza popularnych w tamtym czasie gatunków - ani oratorium ani udramatyzowana historia biblijna. To 'dialog na pięć głosów i pięć instrumentów' - w oryginale - rzecz jasna, bo gra ich tutaj ze dwadzieścia!
Bardzo ciekawa jest ta muzyczna historia o potopie - kilka miejsc jest naprawdę zachwycających.
Nagranie z 2011 roku.

W tej chwili najbardziej mi przypada do gustu - zrealizowany rok później - "Nabucco".
Jest kilka miejsc - pytanie: czyja to zasługa? - w których brzmi to jak inkaska opera! Naprawdę!
Jakby wyszło to spod pióra Araujo, Zipoli'ego czy Torrejon y Velasco!
Wrócę do obydwu tych płyt jeszcze kilka razy w tym tygodniu - słucham ich codziennie!



piątek, 15 stycznia 2016

Johann Joseph Fux - "La Grandezza della Musica Imperiale. Composizioni per orchestra" - Freiburger Barockorchester [14-15 stycznia 2016]


Druga płyta z półki a my cały czas na cesarsko-wiedeńskim dworze :)
I też płyta wydana w 2006 roku!
I też płyta znakomita i bardzo ciekawa!
JJF jawi się jako naprawdę fascynująca postać - taki typ "meteoroidalny" - całkiem znikąd wskoczył na muzyczny piedestał i objął jedno z najważniejszych muzycznych stanowisk w Europie!
Został 'dyrektorem muzycznym' cesarskiego dworu.
Ale tutaj wyraźnie widać, jak na początku XVII zmieniła się muzyczna moda - to już nie wszechobecna i wszechmocna 'włoszczyzna' - na dworze wiedeńskim głównie w odcieniu weneckim - ale całkiem nowy styl francuski. Lully! I jego niezwykłe tańce - zaczyna się to, czego ukoronowaniem będą Suity Bacha - i te orkiestrowe, i te, nomen omen: francuskie.
10 lat temu freiburczycy dopiero drapali się na szczyt - seria nagrań dla Carusa zapowiadała naprawdę dużego formatu orkiestrę. Zmiana stajni na HMF może nie przysłużyła się wielbicielom muzyki nieodkrytej (tutaj niemal wszystko ma swoją płytową premierę!) ale kolejne nagrania potwierdziły wszystkie oczekiwania co do joty.

środa, 13 stycznia 2016

"Coronatio Solemnissima. The Emperor's Coronation. Leopold I - 1658" - Johann Rosenmuller Ensemble, Arno Paduch [12-14 stycznia 2016]


U-hu! Ależ cuda .....
To jest tak dobra płyta, że słucham jej przez dzień kolejny i zapewne będę słuchał przez jeszcze jeden.
(Muszę w końcu zacząć na serio ten przegląd półek... bo dużo więcej tam takich zapomnianych cudów.)
Tak dobra, że niemal niezauważony (w przeciwieństwie do okładki) przechodzi lekki szacher-macher z umieszczonym na końcu płyty Te Deum Antonio Caldary. Skomponowane na koronację o 100 lat niemal późniejszą ... Na ile zmieniła się w tym czasie muzyka sakralna - można się przy okazji samemu przekonać.
Płyt jest arcyciekawa przez znakomity układ kompozycji - mający odzwierciedlać kolejność kompozycji wykonywanych przy okazji koronacji Leopolda I na cesarza "Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego"(!) Utwory Schmelzera i Bertalego przeplecione gregoriańskimi chorałami z fantastyczną organową toccatą współczesnego im Wolfganga Ebnera.
Płyta z 2006 roku - wtedy posypały się różne nagrania 'rekonstrukcyjne" - McCreesh, King i ich naśladowcy. Żadnego Arno Paduch z zespołem nie musi czuć wstydu - tutaj naprawdę broni się każdy utwór; świetni są zarówno w dużych chóralnych formach, jak i instrumentalnych sonatach.
Nadzwyczajnie interesująca płyta.



wtorek, 12 stycznia 2016

"Bach & Beyond. Part 2" (Bach, Bartok, Saariaho) - Jennifer Koh [11-12 stycznia 2015]


Kolejny psikus spłatał J3 - efekt całkowicie niespodziewany.
Album Jennifer Koh (obfitość na Spotify - w tym część pierwsza!) jest dwupłytowy - J3 kolejny już raz pięknie pliki wymieszał ... A ja dałbym sobie głowę uciąć, że ktoś tak zaplanował na całkiem serio. Bo jak się słucha tej płyty (szczególnie po raz kolejny) taki niemal 'random play' - Bach - Bartok - Saariaho - ma sens... Więcej - pozwala odkryć (po raz kolejny!) Bacha! Bacha - który w tym towarzystwie brzmi - uwaga, uwaga! najbardziej nowocześnie, najciekawiej! Serio to piszę.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Francesco Cavalli - "L'Amore Innamorato" - L'Arpeggiata, Christina Pluhar [8--11 stycznia 2016]



To jest płyta w sam raz do słuchania na takich sprzętach jak J3!
Najlepiej już po zmroku, gdy żaden hałas nie przebija się przez słuchawki.
Wielbiciele HIP mogą być zdruzgotani, bo porcja swobody na jaką sobie pozwala Christina Pluchar miejscami naprawdę zaskakuje.
Ale - na co nawet zwrócił uwagę David Vickers w 'Gramophone':
(http://www.gramophone.co.uk/review/cavalli-heroines-of-the-venetian-baroque)
zaskakuje wyjątkowo pozytywnie.
Bo - co najważniejsze - to jest niebywale pięknie zaśpiewana i zagrana płyta!
Zachowana spuścizna Cavallego robi wrażenie - i wcale nie tylko w porównaniu do jemu współczesnych. Ale jest jednocześnie sporym wyzwaniem dla wykonawców: bo to najczęściej same głosy plus basso continuo, miejscami okraszone wskazówkami o ritornellach).
Zatem niemal wszystkich tych zjawiskowych arii słuchamy w aranżacjach ChP.
Śpiewa głównie Nuria Rial, wspomaga ją Hana Blazikova.
Wszystko brzmi genialnie, tyle się dzieje na tej płycie, co numer - mam ochotę słuchać od początku. Soczysta, niezmiernie bogata instrumentacja - acz bez zbytniej przesady.
Kornet (Jezu! jaki kornet!!!), skrzypce, arcy-lutnia (!), gitara, harfa, psałterium, gamba, lirone, wiolonczela, kontrabas, organy, klawesyn i perkusyjne przeszkadzajki).
Przepiękna płyta.





piątek, 8 stycznia 2016

Balakiriev & Rimski-Korsakov - Piano Concertos - Malcolm Binns, English Northern Philharmonia, David Lloyd-Jones [8 stycznia 2016]

CDA66640 - Balakirev & Rimsky-Korsakov: Piano Concertos

{Muszę się wziąć w garść: słuchać, słucham przyzwoicie - gorzej z pisaniem. Dyscypliny! Obiecuję sobie.}
Piątą płytę w serii "Romantic Piano Concerto" zgrałem na J3 nazajutrz jak napisałem o koncertach Arenskiego i Bortkiewicza. Więcej - od razu jej ze dwa razy posłuchałem! Bo tak bardzo mi się spodobała ... I zapewne z tego też powodu trochę na J3 zagrzała miejsca.
To naprawdę fantastyczna płyta! (Tak, tak ... kolejna "jedna z najciekawszych w całej serii!")
Raz - znakomite trzy (czy może 2 i pół)  koncerty; dwa - obydwaj panowie byli rówieśnikami i dobrymi przyjaciółmi, a przyszło im żyć i tworzyć w jednej z najbardziej szczodrych dla gatunku epok. I wreszcie: trzy - były one źródłem inspiracji dla kolejnych wybitnych rosyjskich kompozytorów.
Chopin i Liszt kłaniają się w pas jako źródła inspiracji, zaś pełnymi garściami w tych dwóch koncertów czerpali Głazunow, Arenski, Rachmaniow. (Ostatnią część 2. koncertu Bałakiriewa, ściśle według jego wskazówek, skomponował jego uczeń ... Liapunow!)
Takie dwa przykłady tego, co warzyło się w tym niesamowitym rosyjskim tyglu przełomu XIX i XX wieku. Dużo dają do myślenia, co jeszcze mogła w nim powstać gdyby nie wojna i gdyby nie bolszewia...
Wspaniale ich się słucha razem - w zasadzie dowolnej kolejności. Mimo, iż obydwaj byli niemal rówieśnikami - koncert R-K jest znacznie późniejszy - o ponad 20 lat w stosunku drugiego koncertu Bałakiriewa. I wcale tej różnicy nie słychać ... Cudownie liryczne, uduchowione, miejscami tak po wielkorusku heroiczne (zawsze z tym czymś 'duszesczipatielnym' :))
Nie sposób pojąć dlaczego nie są stale obecne w programach koncertowych. Wszystkie trzy.

wtorek, 5 stycznia 2016

Carlos Seixas - 'Missa', 'Dixit Dominus', 'Tantum Ergo', Organ Sonatas - Norwegian Baroque Orchestra, Coro de Camara de Lisboa, Ketil Haugsad [4-5 stycznia 2016]


A to niespodzianka... 
Płyta wyciągnięta w ramach iberyjskiego przeglądu półek - straszliwie dawno jej nie słuchałem - kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać.
I jaka kapitalna płyta! Fakt - może Missa (stanowiąca lwią cześć programu) na kolana nie rzuca - ale te cztery króciutkie sonaty organowe są genialne!
Ale ... Seixas żył ledwo 38 lat (!!), a urodził się w roku 1704. 
Sporo nagrań z muzyką CS na Spotify - nadrobię zaległości. Niestety spora część jego kompozycji bezpowrotnie przepadła w roku 1755, pod gruzami zniszczonej przez trzęsienie ziemi Lizbonie.
Ostało się 100 sonat, 3 utworu na orkiestrę i dosłownie kilka kompozycji sakralnych.
I to cały dorobek kompozytora, którego sam Domenico Scarlatti - wedle legendy - uważał za lepszego klawesynistę od siebie!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

"Guerre & Paix 1614-1714" - Le Concert des Nations, Hesperion XXI, La Capella Reial de Catalunya - Jordi Savall [4-... stycznia 2016]


O! Coś wielkiego i - niestety adekwatnego - na początek 2016 roku.
Wielkiego - bo od pewnego czasu, Jordi Savall popełnia wyłącznie rzeczy Wielkie; nagrywanie 'normalnych' płyt przeplata tego typu Projektami (Cervantes, Kolumb, Erasmus ...)
Adekwatnego - bo jeden z ważniejszych newsów tego roku o zerwaniu przez Arabię Saudyjską stosunków dyplomatycznych z Iranem, niczemu dobremu nie wróży.
Słuchania (i czytania!) na dobrych kilka dni!

{5 stycznia}
Ależ to jest genialna płyta ... (póki co tylko pierwsza - bo tej słuchałem dzisiaj niemal 4 razy z rzędu!; drugiej - tylko raz :))

{8 stycznia}
Ależ to jest genialna płyta!!! I pierwsza i druga! I niech tam sobie będzie, że to kolejna kompilacja, że Savall miesza nagrania ze starych płyt. Ale po pierwsze - jak on je miesza! a po drugie - jakąż genialną wartością są te jego książki! W zasadzie brakuje tylko DVD. Mielibyśmy wtedy kompletny multimedialny super-projekt. W zasadzie to sam go mam - udało mi się nagrać koncert z Mezzo, w którym JS z zespołem gra program całej płyty! I oglądałem go w Trzech Króli!!
Na moje oko