czwartek, 31 grudnia 2015

"The Art of Melancholy" (Songs by John Dowland) - Iestyn Davies, Thomas Dunford [31 grudnia 2015]


Piękności...
I nawet jeśli 'Come again..' sprzed kilku tygodniu w wykonaniu samego Thomasa Dunforda, tego cudownego wieczoru w sali kameralnej FN, podobało mi się bardziej (co tenor to nie kontratenor!), płyta jest śliczna. I zostawiam na J3 na dłużej. Na zakończenie starego i rozpoczęcie w dobrym nastroju nowego roku - jak ulał.
Wierzyć się nie chce, że ta muzyka powstała ponad 400 lat temu, niemal dokładnie wtedy, gdy Szekspir pisał swoje sztuki... (w to akurat trochę łatwiej mi uwierzyć).
To są niezwykłej urody melodie i harmonie, przepyszne pomysły, miejscami jak najbardziej 'współczesne'!


Ivan Moravec plays Chopin (Mazurkas Waltzes, Polonaises) [30 grudnia 2015]


Oczywiście że pisałem już o tej płycie ... lada dzień będzie równo 5 lat :)
I okładka się w tym czasie znalazła!

Jest to absolutnie wyjątkowa płyta i taką zostanie. Lortie jest znakomitym pianistą ale raczej nie będzie Moravcem. Który był pianistą po prostu nie z tej ziemi.


środa, 30 grudnia 2015

Louis Lortie plays Chopin vol. 4 (Waltzes, Nocturnes) - Louis Lortie [30 grudnia 2015]


Nokturnów tylko 5. Reszta - walce - rozmieszczone ewidentnie wedle uznania LL (lub producenta).

"Les Premiers Operas Francais" - Cambert - "Pomone"; Lully - "Les Fetes de l'Amour et de Bacchus" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [29-30 grudnia 2015]


Dwa bardzo szczególne dzieła - bez dwóch zdań "Pomone" Camberta należy się palma pierwszeństwa, co do prezentowanego tutaj dzieła jego zięcia Jana-Baptysty sam mam wątpliwości ...jeśli nie uznamy za operę skomponowaną w tym samym 1671 roku "Psyche" (a niby czemu nie?).
Obydwie rzeczy HR z zespołem wystawił w ... święto polskiej niepodległości! W teatrze Aleksandra Dumas'a w Saint-Germain-en-Laye w roku 2003.
Warto przy tej okazji posłuchać jak dwa fragmenty "Pomone" śpiewa Celine Scheen na tej nieporównywalnej ścieżce do "Le Roi Danse" ... przygrywa MAK pod Reinhardem Goeblem ...
Ech ... tak mogłoby to brzmieć ... A nie brzmi. "Pomone" to pastorale w 5 aktach - tutaj mamy zaledwie drobny fragment - ledwo dwa pierwsze akty (40 pierwszych ston partutury!), które zachowały się do naszych czasów.

Cambert napisał swoją operę na inaugurację  Królewskiej Akademii Opery, które miało miejsce 3 marca wspomnianego roku.
Sukces był wręcz olbrzymi - przez ponad pół roku wystawiano "Pomone" niemal codziennie!

Z tego skrawka, jaki się dla nas zachował, ciężko cokolwiek serio wyrokować, sam wrażenia mam jak autor poniższej recenzji (szczególnie wzmocnione przez te dwie arie z Celine Scheen...)

http://www.operatoday.com/content/2005/02/lully_les_ftes_.php 

Pastorale w 3 aktach - "Święta Miłości i Bachusa" - do tekstów Moliera i Quinault - uświetniły zaś początki wielkiej kariery samego Lully'ego. Właśnie otrzymał królewski monopol na wystawianie oper i to właśnie dzieło naprędce sklecił na otwarcie Królewskiej Akademii Muzyki ... 11 listopada 1672 roku. Rok później Lullu pisze "Cadmusa", dwa - "Alceste", trzy - "Thesee". Zaczyna się wielka seria - pisanych niemal rok w rok - genialnych tragedii lirycznych. Tutaj mamy - niemal niczym w pigułce - zapowiedź tego wszystkiego, czym Lully będzie czarował i zachwycał. 
Bardzo ciekawe, niezwykle pouczające nagranie ... szkoda tylko że z książeczki ostały mi się jedynie strony z kalendariami i listą wykonawców ...



środa, 23 grudnia 2015

Rameau - Pieces de clavecin - Mahan Esfahani [23-29 grudnia 2015]

CDA68071/2 - Rameau: Pièces de clavecin

O! To jest muzyka na Święta! (Ale dam też szansę Laytonowi z zespołem i ich bachowskiemu oratorium!)
Esfahani to bez wątpienia jedno z odkryć ostatnich kilku lat - pojawił się niczym meteor i jak mówią: "pozamiatał". Trzy kolejne płyty - i albo zdobywa Gramophone Award albo się o nią mocno ociera.
"Otarł się" tą właśnie kapitalną płytą!

(28-29.12)
Laytonowi raczej już w tym roku szansy nie dam...
I tak zręcznie to wyszło, że zamykam rok niekwestionowanie genialnym Rameau na klawesynie!
W zasadzie - niemal, niemal - identycznie, jak go rozpocząłem:
(http://j3travels.blogspot.com/2015/03/rameau-balbastre-royer-airs-dopera.html)

Esfahani gra w sposób zjawiskowy - muzyka Rameau jest bajeczna! Francuskich klawesynistów słuchałem bardzo wielu, w bardzo różnych wykonaniach - takich szczegółów w ozdobnikach nie słyszałem chyba nigdy. Jakaś specjalna nagroda należy się całemu zespołowi nagraniowców.
[Przy okazji: nagrań dokonano w dwóch podejściach w listopadzie 2013 i lutym 2014, w Hatchlands Park w Surrey. Inżynierem nagrania był David Hinitt, producentem Tim Oldham - to oni nagrali płytę z sonatami CPEB]
I pytanie, jakie sam sobie zadaję słuchając tej płyty: jak szefowie Hyperiona mogli pozwolić ME na zmianę barw, jak mogli go puścić ... I to jeszcze do DG, gdzie albo się zmarnuje, albo ... pójdzie gdzieś indziej.

Trudno odkleić się od tej płyty ... zatem słucham jej kolejny dzień (ale już na pewno w tym roku ostatni!).
ME gra na pochodzącym z 1636 roku klawesynie Ruckersa, z drugą klawiaturą dobudowaną w 1763 roku! Instrument z fascynującą historią - szczegóły (także dotyczące stroju) bardzo ciekawie opisane przez Milesa Hellona, który go do tego nagrania przygotował. To już trzeci ... czwarty kandydat do nagrody! Wybitnie brzmi ten instrument!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

"Fire Burning in the Snow" - Ex Cathedra, Jeffrey Skidmore [18-21 grudnia 2015]

CDA67600 - Fire burning in snow

Ależ ten czas leci ... Wydaje się, że mam tę płytę od całkiem niedawna... A to nagranie z 2007 roku (kościół św. Pawłą w New Southgate w Londynie).
Bohater - powiedzmy - "zbiorowy". Większość kompozycji to utwory Juana de Araujo, przeplecionych utworami nieznanych autorów. Płyta całkiem inna od niedawno słuchanej "brazylijskiej". To przede wszystkim dzieła o przynajmniej epokę (lub i dwie) wcześniejsze. Do tego stopnia przesycone lokalnym kolorytem, indiańskimi wpływami, iż trudno uwierzyć, że de Araujo urodził się w Hiszpanii, a nie w Boliwii czy Peru.

piątek, 18 grudnia 2015

Arensky & Bortkiewicz: Piano Concertos - Stephen Coombs, BBC Scottish Symphony Orchestra, Jerzy Maksymiuk [18-22 grudnia 2015]



Genialna płyta ... Jedna z najciekawszych w tej i tak niewyobrażalnie rewelacyjnej serii.

Kilka dat - bo bez nich naprawdę można się pogubić słuchając tych koncertów.
Swój jedyny koncert fortepianowy , 22-letni (!) Anton Arensky publikuje w 1883 roku, (zapija się na śmierć w fińskim sanatorium w 1906...); Bortkiewicz swój pierwszy komponuje będąc 10 lat starszym - w roku 1912; Rachmaninow swoje cztery koncerty pisze w latach - 1891, 1901, 1909 i 1926; Prokofiew swoje pierwsze trzy - w 1912, 1913 i 1921; i mały skok w czasie - Czajkowski swoje - w latach 1875, 1880 i 1893.
Na pewno słychać u AA jego rosyjskich mistrzów i przyjaciół - Rimskiego-Korsakowa i Czajkowskiego, słychać Chopina i Liszta, Mendelssohna i Griega. Ale ... ale słychać przede wszystkim nadciągającego Rachmaninowa, bo kiep, kto w tym koncercie nie usłyszy Rach2 i Rach3.

Niezwykłej urody jest ta muzyka - i naprawdę dotyczy to i obydwu koncertów, i przepięknej Fantazji na temat rosyjskich pieśni ludowych. I ileż tam melodii! ileż pomysłów! porywających harmonii i temp. Jeden i drugi koncert - po to te daty powyżej - jest w jakiś sposób nowatorski i wizjonerski.
Od samego początku bardzo lubiłem tę płytę - nic się nie zmieniło; wręcz lubię ją jeszcze bardziej.
Pora wyciągnąć z półki płyty z koncertami Lyapunova (Hamish Milne) i vol. 5 - z Bałakiriewem i Rimskim-Korsakowem (Malcolm Binns).

środa, 16 grudnia 2015

Bach - Goldberg Variations- Alexandre Tharaud [16 grudnia 2015]



Dzisiaj rano przeczytałem, że Angela Hewitt właśnie skończyła nagrywać GV po raz drugi ...
(https://www.facebook.com/Angela-Hewitt-201013549988366/?fref=ts)

Po genialnej i naprawdę Olbrzymiej płycie z Wariacjami Igora Levitta - nowe nagranie AT pasowało jak ulał na celebrację dobrych wieści od AH.

Dosyć zaskakująco ocenia nagranie Kate Molleson z Guardiana :(http://www.theguardian.com/music/2015/oct/22/bach-goldberg-variations-cd-review-alexandre-tharaud)
w sumie dobrze - to skąd tylko 3 gwiazdki? Czy to właśnie jest recenzja w klimacie 'lukeworm'...?

A tutaj coś znacznie ciekawszego:
http://www.archyfra.com/2015/11/goldberg-variations-sacred-and-profane/

wtorek, 15 grudnia 2015

"Brazilian Adventures" - Ex Cathedra, Jeffrey Skidmore [15 grudnia 2015]


Ależ fantastyczna płyta! Mam ją już ze dwa tygodnie a słucham po raz pierwszy (i nie mogę przestać!) Genialna i przecudna! I jaka ciekawa!! 
Niewiarygodne jakie perły wychodzą spod palców tych muzyków (hmm - i gardeł śpiewaków).
Czy w dyskografii Ex Cathedra jest choćby jedna 'średnia' płyta? ja nie znam.

Wklejam krótką recenzję z Sinfini - 5 gwiazdek - nic dodać:
http://www.sinfinimusic.com/uk/reviews/recordings/daily-reviews/ex-cathedra-brazilian-adventure-2015

I jeszcze Erica Jeal z Guardiana (która usłyszała i poczuła dokładnie to samo co ja :))
http://www.theguardian.com/music/2015/oct/29/ex-cathedra-brazilian-adventures-cd-review-jeffrey-skidmore

W zasadzie nie mam nic więcej do dodania - sam oceniam tę płytę maksymalnie - to na pewno jedna z najciekawszych płyt tego roku. Przepyszne są te dęciaki - klarnety - rzeczywiście Boskie! I jakie mozartowskie! :)
Pomyśleć tylko - na jak podatny grunt trafił po drugiej stronie Atlantyku wiedeński klasycyzm...
Jose Mauricio Nunes Garcia - w zasadzie główny bohater płyty - kompozytor trzech (a wszystkie napisane na Boże Narodzenie!) mszy z pięciu prezentowanych - brzmi naprawdę jak najlepszy uczeń Haydnów, WAM czy Hummla.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Lully - " Le Triomphe de l'Amour" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [11-14 grudnia 2015]


Kolejny jesienny koncert w Wersalu - 15 listopada 2002 roku.
Hugo Reyne wystawia ballet de Cour skomponowany przez Lully'ego w 1681 roku, 
I daje nam szanse na wysłuchanie - szkoda, że nie na obejrzenie :( - jednego z ostatnich dzieł tego gatunku. Po tym jak Ludwik stracił zainteresowanie nie tylko występowaniem w głównych rolach , ale i oglądaniem kolejnych dzieł, jego nadworny kompozytor przestał je tworzyć. Ale że mieli z Molierem głowy nie od parady - stworzyli całkiem nowy gatunek - tragedie-ballet - z 'Psyche'  (1671) na początek. Niestety - jak to zbyt często bywa - chyba byli dla siebie Janowie-Baptyści za wielcy i rychło na super-kreatywna spółka został z hukiem rozwiązana. 
Lully nawiązuje współpracę z Quinault - i od 1673 roku poczynając przez niemal kilkanaście kolejnych lat rok w rok spod ich piór wychodzą jedno arcydzieło za drugim - wielki 'tragedie liryczne'.
Dosyć niespodziewanie jednak Ludwikowi przychodzi ochota na re-animację dworskiego baletu i dworskich fet, którymi żył dwór za czasów jego młodości. Szczodrobliwie postanowił podzielić się tym wszystkim ze swoimi dziećmi, które to miały zająć jego miejsce na scenie.
Ale ponad dekadę później, ponad tych kilkanaście wielkich tragedii później, Lully niczego nie ma zamiaru odtwarzać. Zatem by uczcić ślub Delfina z Marią-Anną Bawarską tworzy rzecz naprawdę niezwykłą. (To mogę bez namysłu napisać po dwukrotnym posłuchaniu tej płyty z rzędu jednego popołudnia.)
Maria-Anna ponoć świetnie tańczyła, Delfin zamiłowanie do sztuk przejął od ojca; a na scenie, obok nich, miała pojawić się cała rzesza potomków Ludwika ... książąt i księżniczek za najprzedniejszych rodów Francji. Ostatecznie młodzi małżonkowie pochorowali się i w premierze baletu nie wzięli udziału.
Swoją drogą ... esej napisał sam Philippe Beaussant - jest tak ciekawy, pełen tylu niesamowitych informacji ... że ja go sobie na spokojnie poczytam i pisać dokończę jutro ...




Lully - "Le Carrousel", "Les Plaisirs de l'Ile Enchante", "La Grotte de Versailles" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [11-14 grudnia 2015]


...czyli cyklu "Lully ou Le Musicien du Soleil" część 3-cia... I zarazem świetna!
Kolejna - po części drugiej - realizacja w ramach serii koncertów Operze Królewskiej w Wersalu - 6-7 grudnia 2000 roku (znowu rocznica!)
Okazją i poniekąd inspiracją przedsięwzięcia była 300 rocznica śmierci wielkiego Le Notre - twórcy wersalskich ogrodów. Stąd słuchamy muzyki wybitnie plenerowej - powiedzmy: 'ogrodowej'.

Nieco HR zaburzył chronologię - ale całość bardzo zmyślnie został zmontowana.
"Zmontowana" albowiem całość programu jest czymś w rodzaju rekonstrukcji.

Na początek dostajemy przeuroczy zestaw - niczym jak Lully in a Nutshell - zatytułowany 'Les Airs de Trompettes, Timbales et Hutbois pour le Carrousel de de Monseigneur' z roku 1686; następnie dzień pierwszy - 1ere Journee - z 'Les Plaisirs de l'Ile Enchante' z roku 1664; a na koniec Eglogue de Musique z roku 1668 'La Grotte de Versailles'.

Z muzyki napisanej dla Delfina - następcy tronu - zachowało się tylko tyle. Było to ostatnie tego typu wydarzenie w Wielkich Stajniach w Wersalu - rok wcześniej muzykę dostarczył Andre Philidor. To ledwo 5 minut muzyki - ale za to jakiej! Serce boli na myśl co tam jeszcze mogło być.
Bardzo przyjemne jest 'Les Plaisirs' - wśród występujący wtedy artystów był inny Jan-Baptysta ... znany jako Moliere :)
'La Grotte' - mimo iż to nie jest mój ulubiony gatunek - jest przyjemną kompozycją. Pierwszą, do której Lully'emu libretto dostarczył Philippe Quinault! Co było potem - wszyscy dobrze wiedzą ...
Tutaj obydwaj panowie stają się prekursorami nowego gatunku - określonego później jako 'petit opera'. 'La Grotte' była wielokrotnie później wystawiana i wznawiana nawet w kolejnym stuleciu.
Dzieła w tej konwencji tworzyli potem Delalande, Desmarest i Campra...
I z bagażem tej wiedzy trzeba tego słuchać. Pierwszą "tragedię liryczną" Lully (z Quinault'em) stworzył dopiero 5 lat później! Nie da się ukryć, podzielając opinię HR, że to jest coś więcej niż wprawka. Że Lully daje przedsmak tego wszystkiego czym będzie czarował już od "Cadmusa..."


czwartek, 10 grudnia 2015

Lully - "Le Bourgeois Gentilhomme" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [10-11 grudnia 2015]


Znowu namieszałem w kolejności ... ale to jest jakiś "palec boży" w tym, że akurat dzisiaj i tutaj wypadło na tę właśnie płytę ...
Chociaż naprawdę trudno porównywać molierowskiego Pana Żurdinę z licznymi Żurdinami, które rozpanoszyły się nad Wisłą. Tamten był nieszkodliwy i przeuroczy w swej gamoniowatej naiwności i ambicjach... A tutaj coraz mniej jest do śmiechu.

To jest jedna z moich ulubionych płyt z serii. Przedstawienie odbyło się 8 listopada 2001 roku (ależ to leci ...) w Operze Królewskie w Wersalu. Jean-Paul Farre jako Monsieur Jourdain jest przegenialny! Zdecydowanie inny niż nieoceniony Bogumił Kobiela w spektaklu z Teatru TV, ale kapitalny.

środa, 9 grudnia 2015

"In the Shadow of War" - Bloch, Bridge, Hough - Steven Isserlis, Deutsches Symphonie-Orchester Berlin, Tapiola Sinfonietta; Hugh Wolf, Gabor Takacs-Nagy [9 grudnia 2015]


Mam nadzieję, że KT nie urwie mi niczego, jak wyjdzie na jaw, że słucham płyt z jego stajni, których u niego nie kupiłem...
Wygląda na to, że kiedyś trzeba będzie kupić cały pakiet płyt Isserlisa nagranych dla hyperiona i BIS - bo co jedna to lepsza i ciekawsza.
To brzmienie wiolonczeli! Od pierwszych taktów 'Schelomo' po prosty włos z zachwytu dęba staje.
SI gra na naprawdę niezwykłej wiolonczeli - to Stradivarius o wdzięcznej nazwie 'Marquis de Carberon' , użyczony przez Royal Academy of Music, który kiedyś należał do Zary Nelsovej. A Zara Nelsova nagrała 'Schelomo' pod dyrekcją samego kompozytora... (jest co nieco ZN na Spotify)

Trzy kompozycje na płycie: 'Schelomo' Blocha z roku 1916, 'Oration' (Concerto Elegiaco na wiolonczelę solo i orkiestrę - Franka Bridge'a (1930) i ... (uwaga, uwaga!) - "Elegia na wiolonczelę i orkiestrę" 'The Lonelinest Wilderness' z roku 2005 - Stephena Hough'a. Tak, tak - tego samego!


wtorek, 8 grudnia 2015

Vivaldi - "L'Estro Armonico" (12 Concertos for Violins and String Orchestra) - Rachel Podger, Brecon Baroque [7-8 grudnia 2015]


(To tego zbioru koncertów AV miałem planowo słuchać - a nie "La Cetra" - skądinąd - znakomitej!)
Żadnej straty - wyszło przy okazji nadzwyczajnie ciekawe porównanie.

Do każde kolejnego nagrania kompletnego zbioru koncertów Vivaldiego, Rachel Podger zaprasza inną orkiestrę. W "La Stravaganza" wspierali ją (i to jak!!!) Arte dei Suonatori, w "La Cetra" - Holland Baroque Society - a tutaj zespół, z którym skrzypaczka zdaje się związała na dłużej - Brecon Baroque.

Ja dodałem temu słuchaniu ekstra uroku - kolejny raz pliki wymieszały się dosyć swobodnie, w związku z czym mogłem nie tyle skupić się na genialnej muzyce AV, co na jakości samego wykonania :)

Jedna rzecz mnie dosyć wcześnie w trakcie słuchania wręcz uderzyła... może to efekt bardzo świeżej lektury niezwykle ciekawego tekstu:
http://www.earlymusicworld.com/hip.html
i fragment:
"In fact, rather than become more HIP orchestral directors have shown an increasing disregard for such considerations, preferring to add spurious continuo instruments (records of Italian opera orchestras in the 18th century do not anywhere list the employment of a plucked continuo instrument of the lute family, let alone a harp) to a thin body of strings. "
Tutaj mamy w obsadzie teorban i gitarę... które miejscami brzmią wręcz zaskakująco. [Słucham teraz tej kapitalnej płyty Biondi'ego - i tam też szarpią struny równo ...]

piątek, 4 grudnia 2015

Sibelius - "Jedermann", "Two Serious Melodies", "In Memoriam" - Turku Philharmonic Orchestra, Leif Segerstam [3-4 grudnia 2015]

SIBELIUS, J.: Jokamies (Jedermann) / 2 Pieces, Op. 77 / In Memoriam (Pajala, Katajala, Söderlund, Palmu, Turku Philharmonic, Segerstam)

Wierzyć się nie chce jak znakomita jest ta muzyka - od początku płyty do samego jej końca!
I jak podaje Naxos - to jest dopiero drugie (DRUGIE!!!) nagranie płytowe "Jedermanna"....
Pierwszy był BIS - ta płyta jest na Spotify - tej słuchanej jeszcze nie ma - porównuję.
W zasadzie już na samym początku słychać, że orkiestra z Turku pod Segerstamem grają nieco lepiej od orkiestry z Lahti pod Osmo Vanską (ups ..) - wystarczy posłuchać pięknej 'Tanssilaulu'...

I to jest muzyka powstała w 1916 roku ... niesłychane. Piękne, poruszające i cudownie mroczne.
I jeszcze te niezwykłe (rzeczywiście niemal bachowskie!) organy w chorale w części 13-tej ...

(tutaj więcej o płycie)
http://www.naxos.com/mainsite/blurbs_reviews.asp?item_code=8.573340&catNum=573340&filetype=About%20this%20Recording&language=English#

czwartek, 3 grudnia 2015

William Walton - Film Music vol. I "Hamlet" - John Gielgud, Catherine Bott, The Academy of St. martin in the Fields, Neville Marriner [3 grudnia 2015]


Mało słychać tego Gielguda ... a szkoda.
Miał WW smykałkę i nosa do pisania muzyki do filmów - wystarczy obejrzeć "Bitwę o Anglię". I szkoda, że tylko ona nadal funkcjonuje w telewizyjnym obiegu. 
Bardzo ciekawa jest jedna i druga ścieżka - Hamlet - miejscami przypomina Aleksandra Newskiego Prokofiewa - taki bywa mroczny i posępny - ale 'Preludium' do As You Like It jest dla odmiany przeurocze!
Tak czy owak - przez Brytyjczykami, którzy jak mało kto potrafią propagować swoją muzykę, trzeba paść plackiem. 
Ponieważ ta płyta - i przynajmniej dwie kolejne z serii Chandosa - są dostępne na Spotify - ... robię miejsce.

William Billings - "A Land of Pure Delight" (Anthems and Fugung Tunes" - His Majestie's Clerks, Paul Hillier [3 grudnia 2015]


William Billings (1746-1800) to bostoński garbarz (!) i kompozytor-samouk, Jedna z najważniejszych postaci "muzycznej sceny kościelnej" Nowej Anglii u zarania Stanów Zjednoczonych. Niezwykle ponoć doceniany i popularny.
Ciekawostka historyczna dla wszystkich - na pewno. A gratka dla wielbicieli gatunku.


Ludomir Różycki - Piano Concertos 1 & 2, Ballade - Jonathan Plowright, BBC Scottish SO, Łukasz Borowicz [2-3 grudnia 2015]

CDA68066 - Rózycki: Piano Concertos

LUDZIE!!! Jedna z płyt roku!!! I cholerna szkoda, że w sprzedaży (oficjalnie) pojawi się dopiero za kilka tygodni. Fenomenalne koncerty - fenomenalne wykonania!
I po raz 350-ty można zapytać: "w repertuarach których polskich filharmonii można znaleźć te koncerty??"

środa, 2 grudnia 2015

Erik Chisholm - Piano Concertos - Danny Driver, BBC Scottish SO, Rory Macdonald [1-2 grudnia 2015]

CDA67880 - Chisholm: Piano Concertos

"Who was Erik Chisholm?" - tak zaczyna się krótka notka o tej płycie na stronie Hyperionu (
(http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA67880
i booklet: http://www.hyperion-records.co.uk/notes/67880-B.pdf )

No właśnie ... ktokolwiek wie, ktokolwiek słyszał? Ja - nic a nic.
I ze wstydem muszę przyznać, że po tym jak obydwie płyty z sonatami CPEB podniosły mi zdecydowanie ciśnienie, a album poświęcony Handlowi rzucił na kolana .... nie przekopałem się przez inne nagrania DD.
A jest przez co.
Trafiłbym nie tylko na Sonatę Bałakiriewa czy kilka płyt z muzyką Yorka Bowena (w tym vol. 46 arcygenialnej serii The Romantic Piano Concerto!) ale właśnie na tę dosyć niezwykłą płytę.

Może nie wywołuje trzęsienia ziemi informacja, że Erik Chisholm - dyrygent a przede wszystkim 'composer-pianist' (jak to się dzisiaj określa) odgrywał szkockie premiery koncertów Rachmaninowa (3) i Bartoka (1) ale bez wątpienia świadczy o jego pianistycznych umiejętnościach.
Ale kolejna... że EC przyjaźnił się z Kaikhosru Sorabji'm umiarkowanie mocne tąpnięcie wywołuje :)
I miał ciekawe życie nasz bohater. Pod koniec II wojny służył na dalekim wschodzie - w Indiach i Singapurze (gdzie zakładał miejscową orkiestrę symfoniczną!)

więcej - http://www.erikchisholm.com/biography.php

Pierwszy koncert - Piobaireachd Concerto ('pipe-music' czyli 'kobziarski koncert'!) pochodzi z 1932 roku. I wcale się nie dziwię, że usłyszałem w tej muzyce jakieś echo koncertów Tveitta! W końcu to sąsiedzi przez niezbyt szerokie morze! On rzeczywiście wprost tętni odniesieniami do szkockiej muzyki - co chwila je słychać - chociaż miejscami tak przetworzone, że słuchać trzeba bardzo uważnie. Bardzo ciekawa muzyka.
Ale naprawdę dużego formatu wyzwanie to nasłuchiwanie hinduskich rag w drugim koncercie - skomponowanym w 1949 roku Hindustani Concerto. Tutaj pomaga częste słuchanie - za 3-4 razem zaczynają się z tej naprawdę niezwykłej dźwiękowej chmury wyłaniać.




{przy okazji - jaki ciekawy blog odkryłem http://classicalmjourney.blogspot.com/  :)) }

wtorek, 1 grudnia 2015

Lully - "Idylle sur la Paix", "Le Temple de la Paix" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [1 grudnia 2015]


Cytat:
"We are in 1685, the year J.S. Bach and G.F. Handel were born. Lully, already 53 years old, composes his Idylle su la Paix followed, a few weeks later, by his ballet Le Temple de la Paix." 
:)
Pióra tym razem (Idylle) - po raz pierwszy i ostatni -  użycza Lully'emu nie kto inny jak sam Jean Racine. Zawdzięczamy to ponoć niełasce w jaką popadł po premierze Isis Quinault, który miał znudzić Madame de Montespan. 
Quinault, nie w ciemię bity, biegnie na audiencję do Króla, pada do nóg, zalewa się łzami ... Ludwik mięknie - Q. pisze Le Temple ...
Ciekawa jest historia wystawienia Idylli. Produkcja miała uświetnić królewską wizytę w pałacu w Sceaux - u syna Wielkiego Colberta - markiza de Segnelay, królewskiego Sekretarza Marynarki (na język współczesny).
Francuska flota dowodzona przez Młodszego Colberta odniosła spore sukcesy w wojnie z Hiszpanią i Cesarstwem - zbombardowała nie tylko Genuę ale także Algier i Trypolis! Dzieło - szczególnie muzyka Lully'ego - ponoć niezwykle przypadło Królowi do gustu, do tego stopnia, że nie raz życzył ją sobie odgrywać. 
Jeszcze jedna historia wiąże się z Idyllą - właśnie wtedy Lully został przyłapany w całkowicie jednoznacznej sytuacji z królewskim paziem ... we własnym domu, niemal w obecności żony i dzieci. Gdy wieści dotarły do króla, dalsza kariera Lullyego zawisła na włosku. Napisał niebywale uniżenie pokorną dedykację dla Ludwika Króla, a w samo dzieło włożył cały swój talent. Co słychać w każdej części, w każdym takcie niemal - nie jedna Chaconne dla księżnej Conti tutaj zachwyca ...
Pomogło mało wiele - Ludwik, od dwóch lat potajemnie żonaty ze zdewociałą do trzewi Madame de Maintenon, stracił zainteresowanie do rozrywek i muzyki.
Lully komponuje jeszcze jedną - za to jaką!! - tragedię liryczną - Armidę.

Nagranie dokonane w 300. rocznicę śmierci Racine'a w przepięknym opactwie Saint-Michel  en Thierache (http://www.abbaye-saintmichel.com/abbaye.html) na przełomie czerwca i lipca 1998.
JR urodził się dosłownie o rzut kamieniem stąd ...

poniedziałek, 30 listopada 2015

Lully - "Ballet Royale de Flore" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [29-30 listopada 2015]


Ech ... to miała być pierwsza płyta z serii "Lolly ou le musicien du Soleil" .... ale jak kto ślepy i nie dojrzy mikro okładki ...
Czyli na początek przeglądu nagrań z tej naprawdę GENIALNEJ serii - część druga!

Niemal równiuteńko w 15-tą rocznicę nagrania! Dokonanego w Operze Królewskiej w Wersalu 6 i 7 grudnia 2000. Ależ to musiał być wieczór ...
W jednej z głównych ról - to koniecznie trzeba wspomnieć - recytujący w zrekonstruowanej XVII-wiecznej francuzczyźnie - Benjamin Lazar (libretto autorstwa wieloletniego współpracownika J-BL - Isaaca de Benserade). Co też BL na tej scenie tam wyprawia - przechodzi pojęcie. Piąte przez dziesiąte rozumiem ale zabaw jest przednia!
(Bogu dzięki za tę genialną stronę http://www.operabaroque.fr/Cadre_baroque.htm - jest libretto!)

Hugo Reyne z zespołem rekonstruują ballet de cour , którego premiera miała miejsce w karnawale 1669 roku w pałacu Tuileries. Balet, w którym Ludwik XIV po raz ostatni wystąpił w roli samego siebie czyli ... Słońca :) I siłą rzeczy był to też ostatni wielki balet wystawiony na francuskim dworze ...
I jak na produkcje wysławiające Króla Słońce - obsadzony naprawdę imponująco!
Jak podają współczesne źródła, w tym przedsięwzięciu brało udział: 50 tancerzy (!), 12 śpiewaków (samych solistów!), 24-głosowy chór!, 44 smyczki (24 Violons de Roi i Petits Violons) , teorbany, klawesyny, 8 różnych dęciaków, trębacze i tympaniści z królewskich regimentów! O problemach jakie stanęły przy rekonstruowaniu 'Ballet de Flore' ciekawie pisze sam HR.
Efekt - fantastyczny!

"Glosas. Embellished Renaissance Music" - Raquel Andueza, More Hispano, Vicente Parrilla [30 listopada 2015]


Większy obrazek z okładką - bo zapowiada się kolejna płyta, której pod żadnym pozorem nie powinno się przeoczyć!

Skończyłem w metrze Lully'ego i postanowiłem posłuchać czegoś całkiem innego - i padło na "Glosas", które leża już za długo na J3.
Ponieważ słuchania miało być na ledwo dwa przystanki - padło na kończącą płytę improwizowaną Passacaglię. I skronie od razu skoczyły mi do góry! Wyborne, pełne kapitalnej wyobraźni, granie!

{3 lutego 2016}

Ale to jest fenomenalna płyta!  Słuchałem jesienią, zostawiłem na J3 na dłużej i jak nic zostawię jeszcze!
Czysta radość słuchania. Płyta wręcz dopieszczona w każdym detalu - śpiew (co za głos), lutnia!, viole!! A przede wszystkim te flety....
Pomysł na płytę - i cała ta nad nią benedyktyńska praca! - jest świetny. 


sobota, 28 listopada 2015

Chopin - 51 Mazurkas - Andrzej Wasowski [27-28 listopad 2015]



Kolejna płyta, o której na dobrą sprawę naprawdę nie ma co pisać. W sensie: czy dobra czy zła; nie ma co "recenzować".

Być może to był właśnie tekst Shermana w NYT, który spowodował, że natychmiast kupiłem i Mazurki, i Nokturny w wykonaniu AW. A może przy okazji któregoś z Konkursów Chopinowski usłyszałem o AW w Dwójce... Celebrowany w polskim radio polski pianista, którego nagrań w Polsce nie uświadczysz... Taka polska norma.
Niezbyt wielu pianistów odważyło się nagrać Mazurki w komplecie. Można wręcz stwierdzić, że do współczesnych czasów wszyscy zgodnie stwierdzili, że z Rubinsteinem i tak nie wygrają, więc szkoda czasu i środków.


Bernard D. Sherman w NYT:
http://www.nytimes.com/1997/06/29/arts/putting-the-dance-back-into-the-mazurka.html
(a więcej tekstów BDS tutaj: http://www.bsherman.net/)

John Bell Young:
http://www.criticalmass.johnbellyoung.com/andrzej-waskowski-gone-but-not-forgotten/


piątek, 27 listopada 2015

Shostakovich - "Under Stalin's Shadow": Symphony No. 10 - Boston Symphony Orchestra, Andris Nelsons [27 listopada 2015]


O rety ... ależ płyta. Ciarki przechodzą po plecach ... i wręcz zaskakuje ta burz oklasków na koniec - bo ani przez moment nie słychać, że to grane (i nagrywane) jest na żywo! Zaskakuje ale wcale nie dziwi - bo samemu miałem ochotę wręcz zakrzyknąć: "brawo!".

czwartek, 26 listopada 2015

Vladimir Godar - "Mater" - Iva Bitova, Milos Valent, Marek Stryncl, Solamente Naturali, Bratislava Conservatory Choir, Dusan Bill [26 listopada 2015]


Od pierwszych minut jasne, że to będzie coś wyjątkowego ....
W chwilę potem - kolejna myśl: jak t się ma do Góreckiego - do jego III Symfonii ...?
Bo miejscami podobieństwa wręcz bijące w uszy!
Ale i uroda tej muzyki...

Wróciłem do tej płyty po dwóch dniach -  świetnie się jej słucha! Słychać tutaj dosyć wyraźnie zauroczenie minimalizmem - w najlepszym stylu i duchu :) Ale też muzyką ludową - a że ze słowackich Karpat na Śląsk rzut kamieniem - stąd i ten Górecki ....
Bardzo ciekawa, bardzo inna płyta i pięknie wykonana - wielkie brawa dla ECM, że odważył się ją ściągnąć do swojego katalogu.

środa, 25 listopada 2015

Bach - The Cello Suites - Stephen Isserlis [24-26 listopada 2015]



Matko i Córko! Ależ to jest piękna płyta ...
I na dobrą sprawę to naprawdę nie ma o czym pisać. Wystarczy posłuchać.
Zasłużona Gramophone Award w 2007 i równie zasłużony - może o wiele cenniejszy - tytuł jednej z "50 CDs of a Decade (1998-2008)"
[http://www.classicalacarte.net/Goldberg_mag/goldberg50_mag01.htm]
Wybitna interpretacja. WIELKA płyta.

poniedziałek, 23 listopada 2015

"Music from Renaissance Coimbra", "Music of the Portuguese Renaissnce" (Motets by Morago and Melgas) - A Capella Portuguesa, Pro Cantione Antiqua [23-24 listopada 2015]

 

Kolejna para iberyjsko-renesansowa... Do płyty A Capella Portuguesa muszę wrócić - zbyt pochopnie ją usunąłem z J3; powiedziałbym, że w tej powtórkowej serii - podoba mi się najbardziej...

I wróciłem nazajutrz :) Bo to jest naprawdę bardzo solidna i przyzwoita płyta - i bardzo ciekawa.Szkoda tylko niezmierna, że nie śpiewają po portugalsku! :)
To bardzo rzetelnie wydana płyta- niezwykle ciekawy (i obszerny!) jest esej prowadzącego ACP Owena Reese'a. Szkoda wielka, że przygoda zespołu z Hyperionem skończyła się na 3 płytach (w sumie i tak o 1 więcej niż William Byrd Choir...).


Pro Cantione Antiqua to w zasadzie marka. Wystarczy spojrzeć na skład: Paul Esswood, Andrew Carwood ... Michael George ... Absolutny Parnas brytyjskich śpiewaków....  I jak na złość ta nieco już leciwa płyta (1994) nie porusza. Niemal jestem o krok od stwierdzania, że jest najsłabsza z całej tej czwórki...
Dwóch kompozytorów - reprezentujących całkiem różne epoki - Melgas urodził się niemal dekadę po śmierci Morago - reprezentuje też problem całej Portugalii tamtych czasów. A wszystko pod szyldem "Renesansu" ... gdy w Europie już niepodzielnie panował dojrzały Barok!

Znamienny w tym kontekście jest fragment eseju Ivana Moody'ego:
"The series of Lenten motets, of which seven are recorded here, shows the contrapuntual element in its purest form. When it is remembered that Lully, for example, was born six years before Melgas and died three years before him, and that Monteverdi had died in 1643, it will be seen just how entrenched in Portugal was the spirit of polyphonic writing for a cathedral musician, and how remarkable these motets are in the way they incorporate elements of the stile moderno into the kind of polyphonic construction essentially unchanged for two centuries."

Efekty tego 'okopania' się Portugalii dobrze znamy - jeden z Wielkich Graczy o panowanie nad oceanami i zamorskimi koloniami, błyskawicznie zaczął chylić się ku upadkowi i w niemal przestał cokolwiek ciekawego dokładać do wspólnego garnka "europejskiego dziedzictwa". W czym mocniejszy sąsiad z półwyspu wkrótce go skrzętnie zaczął naśladować....

piątek, 20 listopada 2015

Prokofiev & Shostakovich - Cello Concertos - Steven Isserlis, Frankfurt Radio SO, Paavo Jarvi [19-20 listopada 2015]


Słyszałem - fakt: dawno temu - obydwa koncerty; w głowie cały czas mi coś 'dzwoniło', że szczególnie ten Szostakowicza bardzo mi pasował.

Nie mogę się oprzeć by nie wstawić jednego z anty-cytatów roku - fragmentu interpelacji pożal-się-Boże radnego miasta Łodzi:
"Dlaczego repertuar koncertowy jest tak ubogi, że w większości wykonywany jest z wykorzystaniem muzyki kompozytorów rosyjskich? Czy aby na pewno publiczność łódzka najbardziej chce słuchać muzyki jednego kompozytora jak np. D. Szostakowicza i jego szczególnej twórczości pro-radzieckiej (XII Symfonia - dla Lenina, New Babylon - muzyka filmowa do filmu działaczce Komuny Paryskiej) czy S. Prokofiewa - Kantata "Aleksander Newski""
{Kto ciekawy naprawdę inteligentnej odpowiedzi marszałka Województwa - nie sobie poczyta: 
https://bip.lodzkie.pl/files/683/Adamczyk_-_Filharmonia.pdf }
Ale nie o dalszych dziejach głupoty w Polsce tutaj ...

To jest naprawdę wyjątkowa płyta. I wyjątkowo piękna muzyka. I 'radnemu' z Łodzi ku pamięci - Prokofiew ukończył swój koncert w 1938 roku, Szostakowicz - w 1957.
Zacznę od końca - bo zdecydowanie większe wrażenie cały czas (a słucham tej płyty już trzeci raz z rzędu!) robi na mnie koncert Szostakowicza. Jak pisze o nim sam Isserlis "seems to be if anything anti-heroic, a portrait of an individual crushed by an evil, inhuman force.
1957 rok ... a ja w Allegretto otwierającym koncert słyszę muzykę ... King Crimson ... z okresu 'Larks' Tongues..', 'Starless...' i 'Red'.



czwartek, 19 listopada 2015

Victoria - "Ave maris stella & O quam gloriosum" - Westiminster Cathedral Choir & "Masterpieces of Portuguese Polyphony" - William Byrd Choir [19 listopada 2015]

Ponieważ to jest przegląd drugich szeregów (trochę zapomnianych) półek - pozwolę sobie parami....
A tak się złożyło, że niemal starczyło rano czasu na posłuchanie obydwu płyt.

CDA66114 - Victoria: Ave maris stella & O quam gloriosum

Głupia sprawa, bo postanowiłem zacząć od płyty zdecydowanie "głośniejszej" - bardziej uznanej ... i bardziej mi pasuje ta druga :] Płyta wydana w roku 1985 roku - nagrana 2 lata wcześniej ... cała EPOKA, prawda? Zdobywca Gramophone Award. Recenzent "G" pisał o niej m.in. tak:
 "One of my most cherished records … such poise and sensitivity … one of the best choral records of its kind currently available."
I mam wrażenie, że w słowie 'currently' wszystko się zamyka. I sam WCC, i cała konkurencja chyba już oddalili się o lata świetlne od tamtej praktyki wykonawczej. Całkeim serio - trochę mnie to wykonanie irytuje (głównie chłopięce głosy w chórze...) Ale posłuchać warto, książeczkę przeczytać warto - bo ciekawe miał Victoria życie - choćby fakt, ze został wyświęcony na kapłana przez Thomas Goldwella, ostatniego przed-reformacyjnego katolickiego angielskiego biskupa - jeszcze żywego biskupa ...

CDH55138 - Lôbo: Requiem; Magalhães: Missa Dilectus meus

I płyta w zasadzie rówieśnicza - nagrana i wydana w 1986 roku (re-edycja w 'Helios' z 2005). (Trzeba być czujnym - płytę pod dokładnie tym samym tytułem nagrał też WCC! Najgorsze jest to, że nie mam tej płyty ... WCC w 1991 nagrali utwory głównie dwóch kompozytorów - Maduela Cardoso i Dom Pedro de Cristo.)
A William Byrd Choir nagrał dla Hyperionu jedynie dwie płyty ...

wtorek, 17 listopada 2015

"Ex Vienna. Anonymous Habsburg Violin Music" - Gunar Letzbor, Ars Antiqua Austria [16-18 listopada 2015]


Uwaga, uwaga - lokalny smaczek na początek! Na okładce wiedeński Lobkowitzplatz pędzla (1759/60) niejakiego ... Il Canaletto!
I obok "Cassandry" Marcello jest to jedna z najlepszych i najciekawszych "dawnych" płyt, jakie słyszałem w ostatnich miesiącach!
W głowie się nie mieści, że po paru wiekach wyciąga się z archiwów klasztornych (i nie tylko!) bibliotek takie cuda. Takie niewyobrażalne cuda! I pomyśleć że to pierwsza płyta z cyklu trzech (druga - "Scordato" ukazała się na wiosnę tego roku). Wszystkie zawarte na płycie kompozycje - co do jednej: wybitne! - są "anonimowe" ... Co, mając w pamięci realia epoki i fakt,że pojęcie "prawa autorskie" ma znacznie późniejszy rodowód - oznacz niemal dokładnie tyle, że są to po prostu dzieła, których autorstwo nie zostało podane na manuskrypcie.
Bowiem zawarte tutaj kompozycje w wielu fragmentach wręcz łudząco przypominają dzieła Bibera I Vivianiego. Ciekawie o tym pisze sam GL - bo jakaż to fascynująca historia! Kto tego wszystkiego dokonał? Można po wiekach zidentyfikować niektóre kompozycje  - bo 'oryginały' ukazały się drukiem. Ale skąd pochodzi reszta? Czy to dzieło jednego autora czy kilku? W końcu - KOGO!?
Kto miał tyle wyobraźni, talentu, wiedzy - i bez wątpienia - mistrzowskiej techniki - że to wszystko napisał? Bo są to kompozycje naprawdę z najwyższej półki!
Inwencja, pomysłowość- ot, choćby takie 'Musicalisch Urwerck'! Co za koncept, jakaż fantazja!
Przecież to spokojnie mógłby napisać Glass czy Reich!!
I pomyśleć, że 100 lat później wszystko walcem wyrównał szymel haydnowsko-mozartowski...

(http://www.ars-antiqua-austria.com/alle/CDs.htm)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Telemann, Handel, Fasch - Ensemble L'Ornamento [16 listopada 2015]


'Takie sobie - niezwykle miłego - początki!' Bo pierwsze takty sonaty F-dur GFH z nóg mnie nie zwaliły. Może dlatego że zdecydowanie najlepiej wyszły L'Ornamento sonaty Telemanna...  No, i ta zapierająca dech transkrypcja 'Vo' fa guerra' z Rinalda!
Bo to kolejny - niemal 'klasyczny' przypadek - że wszystkiego trzeba słuchać czujnie i uważnie; szczególnie rzeczy nie-oczywistych.

Benedetto Marcello - "Cassandra" - Kai Wessel, David Blunden [13 listopada 2015]


Potwierdza się po raz 156-ty prosta 'mądrość' - że czasem warto posłuchać czegoś spoza dobrze udeptanej ścieżki, przymusić się do czegoś, co w pierwszym odruchu odłożyło by się na bok, przeszło mimo.
W życiu bym nie powiedział, że do takiego wprost stopnia zachwyci mnie płyta na jeden głos i jeden instrument. A rzecz jest niebywała i zinterpretowana wręcz genialnie!


Tallis - "Salve intemerata" - The Cardinall's Musick, Andrew Carwood [13 listopada 2015]


Misz-masz różnych dzieł TT, nie całkiem spójny, nie do końca równy (cz lepiej: równie wybitny) - ale bardzo ciekawy. Na pewno TCM mają w swoich nagraniach rzeczy znacznie lepsze - ale jak nagrywać wszystko, to wszystko.




piątek, 13 listopada 2015

Campra - "Tancrede" - Les Temps Presents & Les Chantres du CMBV, Olivier Schneebeli [13 listopada 2015]



Ależ radość! Ależ pychota! Te wszystkie płyty, jakie OS z zespołami nagrał dla K617 zapowiadały, że to będzie kolejna Wielka Postać wykonywania francuskiego baroku, że stanie obok Minkowskich, Roussetów, Christie'ch, Reyne'ów i Niquetów. I stanął! I jak się rozpycha!
Znakomita opera (to już wiedziałem!) i fantastyczne wykonanie (z przekonaniem stwierdzam w 2/3/)

I w sumie to mógłbym dalej rozpływać się i nad Camprą i jego kapitalną operą, znakomitym, 'gorąco-krwistym' wykonaniem; cudami dokonanymi przez realizatorów - bo fakt - słychać chwilami co bardziej zdyszane oddechy czy tupotanie tancerzy, ale jak to wszystko znakomicie brzmi! REWELA!

czwartek, 12 listopada 2015

Vivaldi - "Vespro a San Marco" Les Agremens, Choeur de Chambre de Namur, Leonardo Garcia Alarcon [11-12 listopada 2015]


.... Ja to jestem mocarz ... słuchałem tej płyty 4 lata temu - wprost z Qobuza. Pewnie od tego czasu "leży: na J3 - tagi nie ruszone; kolejny raz słuchałem misz-masz-mixa.
I nic się nie zmienia - to świetna płyta. Nawet jeśli LGA jest nieco na bakier z poprawnością historycznego wykonawstwa (czego ekstremalne przejawy daje dwukrotnie w nagraniach dzieł Falvetti'ego), to słucha się tego naprawdę znakomicie. Bardzo ciekawie zagrane, świetnie zaśpiewane. Naprawdę - duża klasa!

wtorek, 10 listopada 2015

Grieg - Piano Concerto, Lyric Pieces - Javier Perianes, BBC Symphony Orchestra, Sakari Oramo [9-10 listopada 2015]


Trudna sprawa, bo uwielbiam zarówno Griega koncert jak i Lyric Pieces. Tak bardzo, że w połączeniu z tym wyjątkowo dobrym wykonaniem, nie jestem w stanie jakkolwiek krytycznie słuchać tej płyty.
Bardzo podoba mi się ten Hiszpan - sporo nagrał: w nowościach z HM kwintety Granadosa i Turiny, 'Pieśni bez słów' Mendelssohna, bardzo ciekawą płytę na której pomieszał Chopina z Debussym (!), sonaty LvB, 'Noce...' de Falli, sonaty de Nebry (!), Impromptus Schuberta i 'Musica Callada' Mompou (!!!) No ... daj Boże każdemu - w tym wieku - taką dyskografię i taki repertuar!

Świetna płyta ... zostawiam na święto i słucham dalej!

czwartek, 5 listopada 2015

"Water Music. Tales of Nymphs and Sirens" - Capella de la Torre, Katharina Bauml [5-6 listopada 2011]


Jezusie Słodki! Ależ to jest cudna płyta!!!! Po prostu się nie oderwę!

I oderwać się nie mogę ... To jedna z lepszych płyt, jakie słyszałem w tym roku. I nawet jeśli Capella de la Torre nie stroni od łączenia wody z ogniem - czyli muzyki Renesansu z jazzem - i pewnie chwilami nieco bardziej wykracza poza kanon "historycznego wykonawstwa" - to robi to tak dobrze i tak przekonująco, że ja to kupuję.


wtorek, 3 listopada 2015

Chopin - Mazurkas (The Koroliov Series vol XI) - Evgeni Koroliov [2-3 listopada 2015]


"Selected Mazurkas" żeby było jasne; ale za to jak też one są dobrane! Muszę pobawić się w analogiczny własny dobór - słuchając komplety Andrzeja Wasowskiego ... Bo wybór Koroliova jest naprawdę znakomity.
Aż wstawię skan okładki - bo warto się przyjrzeć:


Wstawiłbym i esej autorstwa Jana Reichowa - bo fascynujący! (Jest w nim i słynna anegdota o Meyerbeerze, i kapitalny cytat z Moschelesa, rytmie wiedeńskiego walca, i coś o Bartoku i bułgarskich rytmach ... wreszcie - o młodym Fryderyku na wakacjach w Szafarni grającym żydowskie melodie!! Genialny tekst!)

Granie Koroliova od samego początku niemal coś mi przypominało ... i przy drugim Mazurku z Opusu 56 wpadłem wreszcie na trop! Przecież tak właśnie grała ta zjawiskowa Kate Liu na Konkursie Chopinowskim! A właśnie zagrała w komplecie ten Opus! 
Piękna jest ta płyta. Koroliov kojarzył mi się do tej pory jednoznacznie z Bachem. Że olśniewająco gra Chopina .. w zasadzie nie zaskakuje. W końcu z Bacha (z domieszką bel canta) Chopin w znacznej mierze wyrósł. Mądry pianista po rozszyfrowaniu idiomu-tajemnicy pierwszego (JSB) bez trudu poradzi sobie z drugim. Wystarczy posłuchać Perrahi, Argerich czy Anderszewskiego.


I na sam koniec - nie mogę się oprzeć - cytat z Reichowa:
"The Mazurkas offer the best key to unlock he whole of Chopin in a new way. Not the Chopin of the high-school practical examinations, of international competitions and titanic Chinese performers, but the Chopin who absorbed Polish folk music, memories of Mazovia and of the village of Szafarnia, where at eleven o'clock at night he played the one-stinged bass." Ha!

piątek, 30 października 2015

Chopin - Sonata No. 2, Etudes Op. 25 - Grigory Sokolov [29-30 października 2015]



No i co tu pisać ... Na pewno jedna z najlepszych chopinowskich płyt ostatnich lat - czy może już dekad ... Absolutny szczyt współczesnej pianistyki, zjawiskowe wykonanie i Sonaty, i drugiego zbioru Etiud. I cały czas mam w uszach jak GS grał kilka miesięcy temu w W-wie Sonatę No.3 (a wrażenia nie zdołały zepsuć siedzące obok idiotki, które nie wyłączyły komórek).
Żal - tak zupełnie przy okazji - Opus 111 (w końcu dzieło rodaczki, z którą dawno temu wymieniłem kilka maili!), żal, że Sokolov przeszedł do DG - jakby miał mało pianistów ....
Ale tamtych nagrań można słuchać w kółko ....


środa, 28 października 2015

Chopin - Preludes Op. 28 - Grigory Sokolov; Yundi, Alesandre Tharaud, Ivan Moravec [28-29 października 2015]

Image result for Chopin Preludes Sokolov 
 


Ależ fajnie wyszło! Yundi kilka dni się przeleżał - a jak już dokończyłem po raz drugi słuchać tej legendarnej w końcu płyty GS  - na dzisiejsze stanie w korku było jak znalazł. I albo korek tak duży albo Yundi grał tak szybko - bo płyta się skończyła nim dojechałem! :)
Świetne i jakże różne płyty ... Jakże różne interpretacje, różne podejścia - naprawdę niezwykle się tego słucha - gdy słucha się własnie jednej po drugiej.
A wnioski po dwóch dniach - mniej więcej takie:
z dwóch - wybieram Sokolova; dalej - słucham teraz Preludiów nagranych przez Alexandre'a Tharaud w 2008 roku (Harmonia Mundi) ... i on też gra je lepiej. Yundi gdzieś pędzi, gdzieś coś go goni. Pytanie - co i gdzie? I - przede wszystkim - PO CO?
Prawda - Sokolov gra Preludia chyba najwolniej jak można. Ale od razu przypomina mi się anegdota - o Rubinsteinie bodajże:
"- Mistrzu, dlaczego Mistrz gra to tak wolno?
- Bo potrafię ..."
I mam wrażenie, że Yundi nie potrafi. Mimo, że jest to naprawdę granie najwyższej próby! Złego słowa! 
Aż mnie korci by zestawić czasy poszczególnych Preludiów i porównać!
15-te Des-dur - Yundi - 4:46; Tharaud - 5:40 .. Moravec - 6:28 a Sokolov - 7:16 .... !!!! I tak dalej, i tak dalej .... Szaleństwo!
A jak już pojawił się Tharaud, to przy okazji odnalazło się nagranie Ivana Moravca :)
Supraphon - reedycja z 1988 nagrania o ponad 10 lat wcześniejszego ... a 4-ta Ballada - jeszcze wcześniejsza! Z 1963 roku!
I super ciekawa rzecz - wiadomo, że niektóre Preludia dostały z czasem własne nazwy - nie tylko "Deszczowe" - ale  z taką listą nigdy wcześniej się nie spotkałem!

I tak (tytuły po angielsku): 1 - 'Reunion', 2 - 'Presentiment of Death', 3- Thou art so like a flower', 4 - 'Suffocation', 5 - 'Uncertainly', 6 - Tolling Bells', 7 - 'The Polish Dance', 8 - 'Desperation', 9 - 'Vision', 10 - The Night Moth', 11 - Dragon Fly', 12 - Duel', 13 - Loss', 14 - 'Fear', 15 -  'Raindrop', 16 - 'Hades', 17 - 'A Scene on the Place de Notre Dame de Paris', 18 - 'Suicide', 19 - 'Hearthfelt Happines' , 20 - 'Funeral March', 21 - 'Sunday', 22 - 'Impatience', 23 - 'A Pleasure Boat' i 24 - 'The Storm'. (ufff...)
I teraz trzeba sięgnąć do Tomaszewskiego i sprawdzić co w trawie piszczy - czy te nazwy wzięły się z czegokolwiek sensownego, czy to radosna twórczość melomanów, internautów.
A Moravec gra jak Moravec - wybitnie! Czapka z głowy przed jednym z największych interpretatorów Chopina XX wieku!

Proszę .... Internet .... https://en.wikipedia.org/wiki/Preludes_(Chopin)
I już jasne skąd te nazwy! To Hans von Bulow! Ten Hans von Bulow - od Liszta, Wagnera i Czajkowskiego (prawykonanie PC1 w Bostonie w 1875!).
Warto je porównać z nazwami (czasem nastrojami, określeniami), jakie im nadał Alfred Cortot.

niedziela, 25 października 2015

Morales - Mass & Requiem - Gabrieli Consort & Players, Paul McCreesh [25 października 2015]


Do tych płyt - ze wstydem przyznam - będę musiał wrócić. Podobały mi się wprost niezwykle. A to chyba jedyne stare McCreeshe, jakich nie mam bądź nie nam.
Bo wśród kolejnych - a co jedna, to lepsza - płyt z cyklu "as it might have been celebrated..." - te w swoim czasie przegapiłem...
Mass for the Feast of St. Isidore of Seville ... as it might have been celebrated in Toledo Cathedral around 1590 - nagrana w 1996;
A Requiem for Philip II ... as it might have been celebrated at his funeral rite in Toledo Cathedral in 1598 - w 1998 roku.
I oczywiście - niemal tradycyjnie przy takich rekonstrukcjach McC - Cristobal de Morales jest bohaterem raczej umownym. Bo obydwie płyty dopełniają utwory Francisco Guerrero, Philippe Rogier'a, Antonio de Cabezona i Nicolasa Gomberta.

"amore a morte dell'amore" - Roberta Invernizzi, Sonia Prina, EnsembleClaudiana, Luca Pianca [24 października 2015]


{Płyta dosłuchana 4 listopada}
Bez wątpienia piękna. Każdy kto lubi kameralne barokowe duety - w najciekawszym i najlepszym do wyobrażenia wykonaniu - powinien uważnie posłuchać. Niemal 100 lat w perspekrywie rozwoju tej formy - od Monteverdiego, przez Marcell'ego, Lottiego i Durante do Handla. Z piękną sonatą Domenico Scarlattiego pośrodku!
Dwie Arcygwiazdy barokowej wokalistyki - Roberta Invernizzi i Sonia Prina. RI to jest dla mnie takiej klasy śpiewaczka, że w ciemno biorę każdą płytę, każde nagranie i koncert. 
SP ... różnie, przyznam, tutaj miejscami mnie nieco irytuje..
Ensemble Claudiana - zespół oby stworzony na nieco więcej niż potrzeba nagrania tej jednej płyty (bo że doczekamy śladu ich bachowskiego projektu w wiedeńskim Konzertjhaus to nie wierzę) - z Riccardo Minasim i Lucą Pianca na czele. 
Piękna płyta chociaż 'genre' nie mój... (stąd to nieznaczne zastrzeżenie powyżej).