poniedziałek, 27 czerwca 2016

Bach - "Lutheran Masses I" - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [26-29 czerwca 2016]


Leży ta (i kolejna!) płyta u mnie i leży, i całkiem ...NIC!
I to jest zgroza. Bo to jest - surprise, surprise - niezwykle dobra płyta!
I jaka ciekawa!
Kompletne Msze "luterskie' (BWV 232-236) mają już całkiem sensowną reprezentację na płytach - choćby świetny komplet Alphy z Pygmalionem prowadzonym przez Raphaela Pichona.
W części pierwszej cyklu Zuzuki nagrywa Msze g-moll i G-dur (235 i 236); ale czym je okrasza!
Cztery razy 'Sanctus' BWV 240, 241, 238 i 237; 'Kyrie' i 'Christe' BWV 242.

Bajecznie się tego słucha późnym wieczorem przez słuchawki. Te instrumentalne smaki plus maestria BISowych nagraniowców - cuda! Continuo! Smyki!! Oboje!!!

Udaję, że posłuchałem, kończę i na chwilę odkładam ... ale to nieprawda! Dogram na weekend vol 2 i będę słuchał na okrągło!




czwartek, 23 czerwca 2016

Stojowski - Violin Concerto in G minor, Romanze Op 20; Wieniawski - "Fantaisie brillante sur des motifs de Faust" - Bartłomiej Nizioł, BBC Scottish SO, Łukasz Borowicz [23 czerwca - 3 lipca 2016]


Ta płyta jest niezwykle podobna to tej z kwintetemi Rożyckiego i Friedmana.
Po pierwsze - niebywała niespodzianka: koncert Stojowskiego jest przecudny!
Po drugie - nigdy nie przepadałem i nadal przepadam za tą formą ... ale tego koncertu mogę słuchać raz za razem.
Co wyrabia z tymi skrzypcami Bartek (jak sam się pisze) Nizioł - przechodzi pojęcie!



Moszkowski - Piano Concerto in B minor; Shulz-Evler - "Russian Rhapsody" - Ludmil Angelov, BBC Scottish SO, Vladimir Kiradjiev [23-29 czerwca 2016]



Ech! Dosłuchane, doczytane - piszę!

Bułgarzy i Szkoci grają polskich kompozytorów, i dla brytyjskiej wytwórni dokonują premierowych nagrań!
(I tamte - bo przecież nie te! - głupole chcą wyjść z UE??!! Takie m.in. przedsięwzięcia, to jedno z oczywistych dobrodziejstw wspólnego bycia w tejże - ki diabeł zatem?)

Historia odkrycia tego kompletnie nieznanego (choć opisanego we wspomnieniach) koncertu jest fascynująca. I jaka piękna bułgarsko-polska opowieść! Bo manuskrypt odnalazł w paryskiej Bibliotece Narodowej młody bułgarski muzykolog - Bojan Assenov. Pierwsze wykonanie koncertu miało miejsce -w warszawskiej FN 9 stycznia 2014 (i mnie tam nie było?!!!) - orkiestrę Filharmonii Podkarpackiej prowadził ... Vladimir Kiradjiev, pianistą był ... Ludmil Angelov.

Koncert h-moll napisał ledwo 20-letni człowiek! W tym samym roku swój koncert Nr 1 skomponował Piotr Czajkowski .... człowiek 34-letni. Warto o tym pomyśleć słuchając. Zdecydowanie inaczej się wtedy koncertu Moszkowskiego słucha.
I nawet jeśli on sam go nie lubił i skazał na niebyt - jest to dzieło naprawdę wyjątkowo dobre i ciekawe. I jakich rozmiarów! Jeden z najdłuższych kiedykolwiek napisanych koncertów na fortepian!
I nie da się ukryć, że przynajmniej dwie jego środkowe części są niezwykłej urody i arcyciekawe muzycznie.
Znakomita płyta - z każdym kolejnym razem słychać więcej, wpada w ucho coś nowego. Kapitalne przedsięwzięcie. Hats Off to Hyperion!

piątek, 17 czerwca 2016

"The Blossoming Vine. Italian Maestri in Poland" - The Sixteen, Eamon Dougan [17-20 czerwca 2016]


(Słaby początek - bo dopiero jak uważnie przyjrzałem się tej płycie, to okazało się, że to już druga w tej polskiej serii...Pierwszy był Bartłomiej Pękiel ...) Czyli będzie nie za bardzo po kolei ...
Trzeba się cieszyć, że po tę muzykę sięgają zespoły tej klasy, że płyty wydają takie wytwórnie, że to wszystko we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza. I to wszystko mimo tego, że tacy Czesi nagrywają (a czasem i wydają) czeską muzykę własnymi siłami - ot choćby cykl Zelenki Luksa.
Czy problem wyłącznie w tym, że w Polsce nie było i nadal nie ma takiego zespołu, jak The Sixteen?
A właściwie - to dlaczego nie ma??

To bardzo piękna płyta. Głównym bohaterem jest Giovanni Francesco Anerio a wszystko - bardzo spójnie - koncentruje wokół jego dzieła 'Missa Pulchra es'.Wplecione między jej cześci są kompozycje Vincenzo Bertolusiego; a płytę otwierają i zamykają utwory Asprilio Pacelli'ego. Nieco stile antico, nieco 'nowej muzyki' - wszystko nadzwyczajnie do siebie pasuje.
Całą tę trójkę ściągnął nad Wisłę Zygmunt III. Jeden z tych nieszczęsnych polskich władców, którzy doprowadzając kraj na skraj przepaści, jednocześnie wywarli olbrzymi wpływ na jego kulturę. Kulturę, która choć rozgrabiona i niszczona przez licznych najeźdźców, przetrwała do dzisiaj.
Na szczęście wszystkie te arcygenialne kompozycje włoskich kompozytorów z dworów kolejnych Wazów, drukowane były za granicą (co też wiele mówi o Polsce tamtych czasów...). I dzięki temu przetrwały - włoskie biblioteki miały zdecydowanie więcej szczęścia od polskich.


Debussy - Preludes - Francesco Piemontesi [17-20 czerwca 2016]




(Proszę, proszę ... na Spotify ta najnowsza płyta FP  sonatami Mozarta oddzielona jest od koncertów fortepianowych ... Dvoraka i Schumanna! I bardzo to jest dobra rzecz!)

Dawno nie słuchałem Preludiów. Szkoda. Bo te niewiarygodnie arcygenialne drobiazgi, bardzo dobrze robią na postrzeganie muzyki z przełomu XIX i XX stulecia. Nie dziwię się tym, którzy wręcz twierdzą, że potem już niczego równie ciekawego, nikomu nie udało się skomponować...

Ja jestem zagorzałym 'debussystą' ale powyższe zdanie tak do samego końca prawdziwe nie jest.
Czy Piemontesi staje na wysokości zadania? Raczej tak, chociaż to jest zbiór do uważnego słuchania: spokojny wieczór bardziej tutaj pasuje niż poranne w-wskie metro.

środa, 15 czerwca 2016

Beethoven - Symphonies 4 & 5 - Concentus Musicus Wien, Nicolaus Harnoncourt [15 czerwca 2016]


Kilkanaście dnia przed śmiercią NH Nicholas Kenyon zrecenzował tę płytę w 'Guardianie':
https://www.theguardian.com/music/2016/feb/21/beethoven-symphonies-4-and-5-review-concentus-musicus-wien-harnoncourt

nazajutrz po śmierci Bary Millington napisał to niezwykł wspomnienie:
https://www.theguardian.com/music/2016/mar/06/nikolaus-harnoncourt-obituary

Nie sposób jej słuchać - ledwo kilkanaście tygodni po - tak 'po prostu', 'zwyczajnie'.

Petr Wagner napisał, ze to najlepsze wykonanie IV, jakie kiedykolwiek słyszał.
Ja nigdy nie słyszałem takiej V. W żadnym nagraniu nie słyszałem np. tak wyraźnego fletu!
Żadnej V nie słyszałem "tak"!



Dvorak & Schumann - Piano Concertos - Stephen Hough, City of Birmingham SO, Andris Nelsons [15 czerwca 2016]


No, no ... Trzeba się nazywać "Stephen Hough" by nagrać obok siebie koncerty Schumanna i Dvoraka! Ba! Trzeba mieć sporo odwagi - jak widać - by w ogóle koncert Dvoraka nagrać.
W sumie szkoda, że ta płyta nie ukazała się w tej genialnej Hyperionowskiej serii "Romantic Piano Concertos" - pasuje do niej znakomicie.
Bardzo przyjemny jest ten koncert Dvoraka. Słychać - oj! szczególnie w porównaniu z Schumannem słychać - jak nieporadnie władał fortepianem. Że nie był kompozytorem szczególnie 'fortepianowym" - wiadomo, ale jakie tam są smakowite partie orkiestrowe! Takie "wełtawsko-morawskie" klimaty niemal w każdej części! Od razu przypomina się, za co tak lubi się jego symfonie czy poematy, czemu jego kameralistyka jest najwyższej próby. Sporo ty naprawdę przedniej muzyki, nawet jeśli niekoniecznie z fortepianem w roli głównej.
Koncert Schumanna to całkiem inna historia. RS był akurat kompozytorem wybitnie "fortepianowym". I napisał - bez dwóch zdań - jeden z najpiękniejszych koncertów na ten instrument. Koncert niemal kompletny, w zasadzie - genialny. I tyle.
I Stephen Hough gra go naprawdę znakomicie, a orkiestra z miasta "Peaky Blinders" prowadzona przez niebywale szybko (zasłużenie) wschodzącą gwiazdę dyrygentury - akompaniuje porywająco.
Niezwykle ciekawa i zaskakująco dobra płyta.

I dwa - dosyć różne - spojrzenia na tę płytę ...)
(http://www.gramophone.co.uk/review/dvo%C5%99%C3%A1k-schumann-piano-concertos-0)
(http://www.musicweb-international.com/classrev/2016/Apr/Schumann_PC_CDA68099.htm)

niedziela, 12 czerwca 2016

"De la Conquista y otros Demonios" - Los Temperamentos [10-13 czerwca 2016]



Ooo! A to jest jedno z przyjemniejszych odkryć tego roku!

Wytwórnia Lindoro pojawiła się w katalogu ulubionej Music-Island. Zaraz zabrałem się do wyszukiwania dostępnych płyt w katalogu Spotify. Sporo się znalazło.
Na samym szczycie listy 'do słuchania itd.' znalazła się kapitalnie brzmiąca płyta całkiem nieznanego mi do tej pory zespołu Los Temperamentos.
(Dałbym głowę, że hiszpańskiego, skoro wytwórnia hiszpańska a i temat płyty nie budził wątpliwości.)

Niestety - Los Temperamentos na jednej płycie skończyli swoją przygodę z Lindoro - ale nagrywają, Bogu dzięki! - dalej. Płyta kolejna - "El Galeon 1600" jest równie znakomita!

Skład jest głównie niemiecko-latynoamerykański: głos (piękny), flety proste i klawesyn - to Niemki, skrzypce - Węgierka, drugie skrzypce i wiolonczela - panowie z Kolumbii, lutnia/gitara - Meksyk.
I te korzenie męskiej części zespołu dają o sobie znać szczególnie w utworach instrumentalnych. 'Ciaccona' Bertalego jest wręcz porywająca; podlana iberyjskim sosem Sonata Jakoba Hermanna Kleina brzmi fantastycznie. Zagrana na zakończenie 'Galiarda napoletana' Antonio Valente sprawia, że ma się ochotę słuchać płyty natychmiast od początku!

Cudne są te trzy perełki z 'Codez Martinez Companon' - przepięknie śpiewa Swantje Tams Freier a akompaniujący jej na gitarze Hugo Miguel de Rodas Sanchez jest po prostu genialny!
Niezwykły, naprawdę niezwykły jest kunszt  wszystkich muzyków. Przepyszna płyta!


Marin Marais - "Dans les jardins d'Eurytus" - Marie van Rhijn [10 & 13 czerwca 2016]


Przeurocza debiutancka (!) - w roli solistki - płyta, przeuroczej - co widać - młodej artystki.
Bez wątpienia trzeba to nazwisko śledzić (http://evidenceclassics.com/artists/marie-van-rhijn/); sam fakt że gra z les Arts Florissants i Les Pages de CMBV wiele mówi.

Marie van Rhijn prezentuje prześliczne transkrypcje fragmentów tragedii lirycznej Marina Marais "Alcide ou Le Triomphe d'Hercules" z początku roku 1693.
Tajemnicza jest geneza tej opery - najprawdopodobniej MM był tylko jej współautorem - dołożył się ... Louis Lully. Najstarszy z synów ... Jana-Baptysty.
Śladów lullystowskich jest tutaj więcej - bo źródła muzycznych inspiracji są oczywiste.
Autorem libretta był Jean Galbert de Campistron - autor historii o "Acisie i Galatei".
"Alcide" wystawiono współcześnie w październiku 2006 roku w - a jakże! - pałacu w Wersalu. Znakomitych solistów (m.in Paul Agnew, Salome Haller) poprowadził, dyrygując swoimi Les Paladins - Jerome Correas. Przestawienie nagrano - od kilku już lat znajduje się na liście "forthcoming recordings" (ponoć Pan Classics).
{Cały czas coś mi chodziło po głowie, że mogę mieć to nagranie - bo przedstawienie transmitowało France Musique .. i mam!! Zaraz będę słuchał!}

Dostajemy tę opowieść o Herkulesie niemal w wersji 'in a nutshell' - po kilka fragmentów z Prologu i każdego z pięciu aktów. W wyborze głównie arie i tańce z opery. Prześliczne miniatury, o zmiennej atmosferze, rozmaitych tempach i nastrojach; kapitalnie brzmiących na instrumencie z roku 1679.
Niemal 30 fragmentów "Alcide" nie zapełania żadnym sposobem płyty - na deser dostajemy Suitę z Drugiej Księgi Pieces de Viole. Z 'Tombeau pour M. de Lully' na koniec.
Bardzo ciekawa i piękna płyta.

czwartek, 9 czerwca 2016

Nelson Freire - "Bach" [8 czerwca 2016]


To się porobiło...
Klawiszowy - głównie fortepianowy - tydzień.
Jedna po drugiej - same ciekawe płyty, same bardzo dobre płyty. I same barokowe płyty! (Pora to czymś w końcu przełamać...)
Świetna jest ta najnowsza płyta NF. Znakomitego pianisty, którego - jak do tej pory - ani przez moment nie kojarzyłem z Bachem.
W końcu nawet jego wielka przyjaciółka - Martha Argerich - gra Bacha wybitnie ale mało i rzadko. Nelson Freire zdawał się podążać tą samą drogą.

Czyżby właśnie do Bacha dojrzał? 
Zadziwia mnie podejście niektórych pianistów do tej muzyki. Czy to lęk czy pokora? Cokolwiek - czasem efekty tego późnego dojrzewania bywają zaskakujące.
NF gra Partitę Nr 4; Suitę Angielską Nr 3, Toccatę c-moll, Fantazję Chromatyczną (903), 3 Chorały (639, 667 i 659) i przecudny koncert d-moll (BWV 974) - zaaranżowany z koncertu obojowego Alessandro Marcello.
Fraire jest uroczo taneczny w Particie i Suicie, majestatycznie mocarny w Fantazji; a bajecznie liryczny w koncercie wg. Marcello, czy chorale "Ich ruf zu dir.." (ależ się przydały te chopinowskie Nokturny!). Znakomita, dojrzała i głęboka interpretacja. Warto było czekać, Panie Nelsonie! 

środa, 8 czerwca 2016

Domenico Scarlatti - "Sonatas" - Angela Hewitt [7-8 czerwca 2016]


I zrobił się "Czerwiec - Miesiącem Scarlattiego"!
Ale warto - dawno nie słuchałem. Zaraz odświeżę tę fenomenalną płytę - jeszcze wtedy 'młodego' - Pogorelicha.
Pierwsze odczucia - po dwukrotnym z rzędu wysłuchaniu płyty AH - Sudbin jednak nieco lepszy. Ciekawszy, 'głębszy', urozmaicony. Miałem na początku płyt wrażenie, że AH - którą naprawdę uwielbiam! - że chwilami po prostu "odgrywa" te sonaty. Gra za mocno, za sztywno, bez niuansów.
Ale im dalej - tym lepiej. Płyta się jednak broni. Nabiera mocy z kolejnym słuchaniem.


poniedziałek, 6 czerwca 2016

Domenico Scarlatti - "18 Sonatas" - Yevgeny Sudbin [5 czerwca 2016]


FE-NO-ME-NAL-NA płyta!
Słuchana zaraz po 4. Hantaiu; gdy wydawałoby się, że już najlepsze było, że żadnych niespodzianek.
A tu bach! Czy zgodnie z prawdą - Scarlatti!

Ilekroć słyszałem sonaty DS wykonywane prze odpowiedniej klasy pianistę, zawsze byłem pod wrażeniem ponadczasowości tej muzyki, jej niezwykłej oryginalności.
Sudbin gra niewiarygodnie wręcz pięknie. Bawi się tempem i artykulacją. Wręcz zwalnia (często zwalnia! no niech mnie!). Ale jaki jest tego efekt! Furda sonary Mozarta! Vivat Scarlatti!

Po czterech dniach (po AH) mogę spokojnie powtórzyć: to jest FENOMENALNA płyta!

I naprawdę jest ciekawsza od AH - lepiej się jej słucha. Posłucham (jutro!) porównawczo  - bo 4 sonaty pojawiają się i na jednej, i na drugiej płycie.
Chociaż to naprawdę nie jest tak, że nie ma w czym wybierać!

Domenico Scarlatti - Sonatas (vol. 4) - Pierre Hantai [4-5 czerwca 2016]


Weekend ze Scarlattim! I to jaki!
Dwie znakomite płyty dwóch fantastycznych muzyków. 
Wybitny klawesynista, którego nikomu i nigdzie nie trzeba polecać. I kapitalny - chyba wciąż "młody" - pianista, który swoją pozycję buduje pomału ale niezwykle skutecznie.

Mój ulubiony Pierre Hantai na początek.
I dosyć dawno nie słuchany w jego wykonaniu Scarlatti. Kapitalnie, że i PH, i Mirare ciągną ten cykl Sonat. Nieco wolno, ale nie ma cienia wątpliwości, że warto czekać na każdą kolejną płytę, za każdym razem dostajemy rzecz znakomitą.
I nawet jeśli ten weekendowy pojedynek Hantai przegrywa to zdecydowanie nie jest to jego wina.
(Dlaczego - pod wpisem o YS.)
Wina jest samego Scarlatti'ego! Po prostu pisał za dużo muzyki wyprzedzającej swoje czasy, ot, tyle.

Płyta jest świetnie nagrana - brzmi (szczególnie późnym wieczorem) znakomicie. Nie jest łatwo dobrze nagrać klawesyn, szczególnie gdy wykonawca ma w palcach tak wiele energii!



Bach - Mass in B minor - Concerto Copenhagen, Lars Ulrik Mortensen [3 czerwca - 27 sierpnia 2016]


Większy obrazek - po pierwszym słuchaniu zapowiada się rzecz naprawdę szczególna i wyjątkowa.
Staram się nie dawać nabierać na "recenzencki hype" - szczególnie duży w tym przypadku.
Ale recenzje były zaskakująco jednomyślne, z różnych źródeł (często ze sobą zdrowo rywalizujących); poza tym - ciągle czekam na "to' nagranie Mszy i zawsze ciekawi mnie inna wizja, inna interpretacja.
A to jest nagranie naprawdę inne niż wszystkie, jakie do tej pory słyszałem.

(powyższe napisałem na początku czerwca - przy pierwszych przesłuchaniach...)

Kilka tygodni (i kilka kolejnych godzin z nagraniem) później. 
Wrażenie nie maleje. To faktycznie jest wyjątkowe nagranie - każdy, kto nie ma uczulenie na metodę OVPP, powinien je umieścić bardzo wysoko na swojej liście ulubionych. 
Ale jak z Pasjami, tak i z Mszą - ja na swoje nagranie Numer Jeden nadal czekam. I to chyba nie zmieści się w pierwszej trójce. 
Gramophone umieścił je na swojej krótkiej liście nominowanych w kategorii 'Baroque Vocal'. 
W niezłym towarzystwie - z tą samą Mszą - pod Gardinerem, 'Partenope' Handla pod Minasim, Magnificatem Bacha pod Butt'em, ostatecznie zwycięskimi madrygałami Monteverdiego z LAF pod Agnew, i bajecznym projektem 'Le Concert Royal de la Nuit' z Ensemble Correspondances.