środa, 31 maja 2017

"Recordare Venezia" - Ingeborg Christophersen, Barokkanerne [27-31 maja 2017]


Kapitalna, przeurocza i niezwykle inspirująca płyta!
Bardzo sprytnie dobrany i ułożony program (na wiosnę 2018 jedziemy do Wenecji!), w lwiej części utwory kompozytorów weneckich, lub z bardzo blisko Wenecją związanych.
Wszystkie nazwiska dobrze znane ale jak bardzo warte odświeżenia! Marini, Uccellini, Castello, Legrenzi, Bassano, Galuppi! Dwa tygodnie przesłuchiwania bibliotek Spotify!
I - postać numer jeden płyty - Vivaldi.

Niebezpiecznie podobny pomysł na płytę, jak u Maurice'a Steger'a i jego "Venezia 1625" (Harmonia Mundi). MS jednak mógł sobie pozwolić na jeszcze więcej repertuarowej odwagi - supergwiazd jak AV na jego płycie nie ma. (Powinienem to nagranie gdzieś mieć - poszukam, posłucham i napiszę.)

Barokkanerne zasłużenie dołącza do grona moich ulubionych (w miarę) nowych i młodych zespołów.
Pięknie grają, LAWO znakomicie to nagrało - w flety proste to chyba najtrudniejsze do nagrywania instrumenty.

środa, 24 maja 2017

Johann Kuhnau, Vincenzo Albrici - Sopran Cantatas - Barbara Christina Steude, concerto con voce, Jan Katzschke [2025 maja 2017]




Johann Hermann Schein - "Ich will schweigen" - InAlto, Lambert Colson [20-31 maja 2017]


Łatwym życiem los JHS nie poszczęścił ... (https://en.wikipedia.org/wiki/Johann_Schein) wręcz przygnębiająca jest ta krótka lektura...

Za to ta płyta jest jedną z najciekawszych i najpiękniejszych, jakie w ostatnich tygodniach słyszałem!
Tak dobrą, tak intrygującą, że będę do niej wracał kilka razy w ciągu najbliższych dni. (Z J3 już ją skasowałem - bo niczego innego bym nie słuchał!) I przez nią - dzisiaj od południa słucham na Spotify Scheina! A jest tych płyt naprawdę całkiem sporo!

A! Gwoli ścisłości - nie sam jeden Schein na tej płycie! Ma w końcu tytuł "Johann Hermann Shein and the Leipzig Stadpfeifer Tradition"! Zatem mamy pojedyncze utwory kompozytorów reprezentujących następne pokolenia - Johanna Kriegera (1652-1735), Heinricha Bacha[!] (1615-1692), Gotfrieda Reiche (1667-1734), Johanna Schelle (1648-1701), Heinricha Scheidemanna (1595-1663) ... i jeszcze jednego Bacha na koniec - Johanna Sebastiana!

poniedziałek, 22 maja 2017

Bach - Cantatas, Vol.19 (BWV 86, 37, 104, 166) - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [20-31 maja 2017]


Program wg. Croucha: BWV 86 - 2+; BWV 37 - 2+; BWV 104 - 1*; BWV 166 - 2+.
Czyli można by pomyśleć, że zawartość 19-ki słabsza od 18-ki ...

Liturgicznie i kalendarzowo jesteśmy na przełomie kwietnia i maja 1724 roku.

Ma pecha ta płyta, bo jaka by nie byłą kolejność mojego słuchania - zwykle albo muszę przerwać w połowie, albo brakuje dla niej czasu - zatem dzisiaj (26.05) wieczorem zacznę od niej i na niej się skupię.

Kilka kolejnych razy i odnoszę wrażenie, że tych dwóch płyt najlepiej się słucha właśnie jedna po drugiej - tak jak Bach te kantaty pisał i wykonywał. Spójna całość, niezwykle różnorodna muzyka. nawet te 'słabsze' kantaty (86, 37 i 166) zaczynają nabierać blasku. Poza tym - tam są tak kapitalne części - szczególnie z partiami skrzypiec solo - że chce się ich słuchać za każdym razem od początku!

I znowu oceny SC wydają mi się w tych przypadkach zaniżone ....

Bach - Cantatas, Vol.18 (BWV 66, 134, 67) - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [20-25 maja 2017]


Zaczynamy (coraz bardziej kontrowersyjnym i przestarzałym Crouchem), tradycyjnie:
BWV 66 - 1*; BWV 134 - 1; BWV 67 - 1

Ileż to już lat ...kantaty z tej płyt nagrane zostały równo 16 lat temu! W maju 2001 roku!
I Makoto Sakurada w jednej z głównych ról! (Patrz wpis o płycie z kantatą o kawie w tym samym weekendowym cyklu :)) Robin Blaze i Peter Kooij - czyli wyjątkowo dobrzy znajomi - do kompletu.

Otwarcie - kantata 66. - bajeczne. To bez wątpienia jedna z najpiękniejszych bachowskich kantat.
Wszystkie trzy wykonane w ciągu niecałego tygodnia! Wielkanocnego tygodnia 1724 roku.
Tygodnia - uwaga! - rozpoczętego Pasją wg. św. Jana ...!
Jakim zatem cudem jeszcze znalazł czas na trzy kantaty?! Bach potrafił pisać równie genialnie co szybko, ale okresy ważniejszych świąt religijnych wymagały naprawdę nadludzkich mocy.
Zatem kantaty 66. i 134. mają swoje źródło w Cothen i świeckich kantatach napisanych na cześć księcia Leopolda, ówczesnego patrona JSB. I trudno się dziwić Bachowi, że ten materiał wykorzystał (nieco go kilka lat później ponownie przerabiając) - muzyka jest piękna. Niektóre partie smyczków - choćby w arii 'Wir danken und preisen' - natychmiast kojarzą się z najciekawszymi pasażami Koncertów brandenburskich!

Bach - Secular Cantatas, Vol. 8 (BWV 206, 215) - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [20-25 maja 2017]


Dwie płyty ze 'świeckiego' cyklu - zacznę od nowszej; świetnej i niezwykle ciekawej, (i tylko 'nieco być może' odrobinę słabszej ... jeśli to słowo nie jest idiotyzmem przy związku Bach-Suzuki...

206 i 215 to kantaty, jakie Bach skomponował na cześć Augusta III. Jednej z nich (215) Jego królewsko-elektorska wysokość raczył nawet wysłuchać do samego końca (z okien jednego z lipskich pałaców, i to w towarzystwie małżonki!). Ponoć królewska para była bardzo kontenta :)

Płytę otwiera kantata 206. Nad nią Bach pracował, gdy w październiku 1734 roku gruchnęła wieść, że August wraz z dworem odwiedzi Lipsk. Pracę przerwał by niemal na jednej nodze napisać kantatę 215. Suzuki gra zatem wedle bachowskiej intencji - niekoniecznie faktycznej chronologii.
Jako że August - na nasze nieszczęście - był także królem Polski, w tę wiernopoddańczą w treści kantatę, wprzęgnięte zostały wątki polskie. Jedną z czterech wykłócających się o Augusta rzek jest Wisła. Nie przeszedł do historii autor tego tekstu - jest pełen typowych dla epoki antycznych odwołań i modnych orientalnych farmazonów, w niewytrzymalnie lizusowskim sosie. Każda epoka miała w końcu swojego "Jana Pietrzaka"; ale wtedy - trzeba przyznać na korzyść- niektórzy przez skromność woleli pozostać anonimowi.
Wszystko to naprawdę jest trzciorzędne wobec bachowskiej muzyki. Że okazja, była jaka była, nikt Bacha nie ograniczał - orkiestrę zestawił smakowicie: trąbki, flety, oboje, timpani. Efektem przepyszny początkowy chór i rozmaite instrumentalne smaczki wplecione w poszczególne arie. Idiotyczne libretto dostało przepiękną i wyjątkowo ilustracyjną muzykę.

Autorem tekstu kantaty 215 'Preise dein Glucke' jest jeden z 'Magistrów' lipskiego uniwersytetu - Johann Christoph Clauder. Jako że dzieło miało uczcić rocznicę wstąpienia Augusta na polski tron, w imieniu nieobecnych poddanych wychwala ono pod niebiosa to wydarzenie. To jest dopiero klasyczny "Pietrzak"! (Przy okazji - rzadko się zdarza tak celnych kilka zdań na temat historii w książeczce do płyty, jak w tym przypadku! Klaus Hofmann - brawo!) 
"Saksoński Piast"?!? Czysty Rymkiewicz po prostu :)
Polityka tamtego czasu wplata się w libretto, nawiązujące do konfliktu z Leszczyńskim, 'francuskich knowań', itp., itd. Raz jeszcze - pal te treści licho - muzycznie i ta kantata jest wyborna!



Bach - Secular Cantatas, Vol.1 (BWV 210, 211) - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [20-25 maja 2017]


Długi, piękny, głównie bachowski, weekend. Z muzyką Scheidta i Kuhnaua na dokładkę, by pamiętać "skąd to wszystko".
Na początek dwie płyty, które niczym klamra spinają cykl świecki BCJ - pierwsza i (póki co) ostatnia - ósma. I dwa przewspaniałe soprany w roli głównej: Carolyn Sampson i Hana Blazikova.

O tym, co czuję to Carolyn Sampson, pisałem wielokrotnie. Padam plackiem przed jej śpiewem, uwielbiam od pierwszej płyty i tego niezwykłego koncertu w Warszawie ...
To drugie wydanie tej samej płyty - pierwsze - jasna sprawa - też mam!
Z inną - pasującą do całej serii - okładką; co do reszty - głowy nie dam, muszę sprawdzić.
Wykonanie jest znakomite, płyta jest przepiękna!

Śliczna i przepięknie rozkoszna jest kantata ślubna (BWV 210) - popis solowy CS przez kilkanaście cudownych minut.
W kantacie o kawie (BWV 211) towarzyszy jej Makoto Sakurada - jeden z ulubionych (i częściej wykorzystywanych) tenorów MS.
Setki stron zapisano o przenikaniu się w muzyce Bacha elementów świeckich z sakralnymi. Niczym się specjalnie pod tym względem nie wyróżniał od swoich współczesnych. Po prostu tak się komponowało, takie były czasy. Taki barokowy ... gospel :)
A Bachowi wychodziło to wprost nadzwyczaj udanie! Stąd liczna zapożyczenia z kantat kościelnych w kantatach świeckich .. i odwrotnie. I można tylko ubolewać, że przetrwało ich do naszych czasów ledwo 20. Chyba, że znowu coś się 'cudownie' odnajdzie w archiwach Moskwy czy Kijowa ...
Bo z tych skrawków nie tylko widać jak cudownie swobodnie czuł się JSB w tym świeckim nurcie, ale także można sobie wyobrazić czego nie napisał (a mógłby) i co bezpowrotnie utraciliśmy.

czwartek, 18 maja 2017

"Helper and Protector: Italian Maestri in Poland""- The Sixteen, Eamonn Dougan [17-31 maja 2017]


A to jest płyta przepiękna .... Na pierwsze 3-4 odsłuchane razy - chyba najlepsza z całej tej polskiej serii "16". Są na niej takie miejsca, że po prostu człowiek zastyga z zachwytu ... Coś takiego na pewno miałem przy słuchaniu dzieł Tallisa - jakby nie patrzeć - nie aż tak odległego w czasie od prezentowanych tutaj kompozytorów.
Uhonorowany i postawiony na szczycie kolumny Zygmunt III, był bez wątpienia królem miernym, i w sporej mierze współwinnym jej późniejszego upadku. Ale, niemal jak podobny mu Stanisław August, zasługi dla polskiej kultury miał niezmierne... Sporo ich owoców możemy podziwiać w różnych szwedzkich muzeach czy pałacowych kolekcjach ....
Lub 'kolekcjach' moskiewskich - jak pokazuje przykład 'zaginionych' części 'Missa super iniquos' Luki Marenzio, niekwestionowanej postaci numer 1 tej płyty.
Esej - tym razem pióra Barbary Przybyszewskiej-Jasińskiej - co dodatkowo wyróżnia tę serię - znakomity. Niewiarygodna jest wręcz historia tych polsko-wenecko-rzymskich relacji. I rola papiestwa, które w tak niezwykle pomysłowy sposób zaprzęgło muzykę w tryby kontrreformacji.
Naprawdę, biorąc pod uwagę czasy i dostępne środki - imponujące to były zabiegi. I nie mniej imponujące ich efekty.
Msza Marenzia jest niezwykle piękna ale prawdziwym dla mnie odkryciem są, wplecione między jej części, cztery kompozycje Vincenzo Bertolusiego. Niebywałej wprost urody.


Grzegorz Gerwazy Gorczycki - 'Missa rorate' - The Sixteen, Eamon Dougan [17-28 maja 2017]


Kolejny muzyczny weekend zaczął się już w środę! Będzie sporo świeckiego Bacha a przede wszystkim najwyższa już przyszła pora na kolejne dwie bardzo ciekawe płyty z 'polskiego' cyklu The Sixteen.

Pierwsze odsłuchy już za mną, książeczki przeczytam jutro - na początek nieco wsparcia z Wiki:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Gerwazy_Gorczycki

[Ani nie przeczytałem na czas książeczki, ani nie posłuchałem płyty ponownie, tekst w Wiki też ledwo, ledwo ... Na Dzień Matki zabieram się do tej płyty na serio!]
Ten "polski Handel" był nieco starszy od oryginalnego - urodził się ok. roku 1665 na habsburskim Śląsku, we wsi Rozbark, która jest dzisiaj dzielnicą Bytomia. Na terenie diecezji krakowskiej, żeby jeszcze bardziej namieszać. Piękne czasy, gdy kwestie granic, przynależności czy narodowości były płynne i w gruncie rzeczy - drugorzędne.
Rodziców, choć pospolitej proweniencji, musiał mieć majętnych, skoro stać ich było na wysłanie syna na studia do Pragi a potem do Wiednia.Warto zwrócić uwagę, że na Uniwersytet Karola wstąpiła jako, w najlepszym wypadku, 13-latek!
W roku 1694 zostaje wikariuszem katedry na Wawelu, i tamże zamieszkuje! Dwa lata później powierzona mu zostaje funkcja Magister capellae musices Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis.
Niemal jak, ćwierć wieku później, Bach w Lipsku... (i mimo wszystko 'polski Handel'??)

Urodzony w takim czasie i miejscu, Gorczycki komponował zarówno w duchu nowych i starych praktyk, mód i trendów. Zaczynał od form wokalnych w stile antico, potem próbował swych sił w kantatach, koncertach religijnych, formach wokalno-instrumentalnych już w duchu stile moderno.

Z ciężkim sercem muszę przyznać, że większe wrażenie zrobiła na mnie płyta kolejna - "Italian Maestri in Poland". Styl, stylem - w końcu płyta (o której już niebawem) z kompozycjami Scheina podbiła mnie od razu. Kolejna szansa - jutro. Tym bardziej że tekst autorstwa Alicji Wardęckiej-Gościńskiej po prostu jest REWELACYJNY! I o Gorczyckim, i jego życiu, i o samych kompozycjach, i historii ich rękopisów. Po prostu wzór.
[29 maja]
Ha! Ta płyta to jednak klasyczny 'grower' - służą jej kolejne odsłuchy! Dzisiaj napisałbym, że obydwie płyty robią równie duże wrażenie :)

poniedziałek, 15 maja 2017

Wiosenne porządki - część piąta (francusko - szwajcarska) [15 maja 2017]


Pierwsze dwa razy - zaskakująco - bez specjalnych wrażeń. Aż tak bardzo 'bez', że zastanawiam się czy warto przenosić na J3 ...A przecież Frank Martin tak dobrze mi się kojarzy ....
A i pomysł wcale niezły: sześć ballad na orkiestrę i różne instrumenty solowe: fortepian, trąbkę, wiolonczelę, saksofon, flet ... i na mały 'ąsambl' - altówka, klawesyn, harfa, timpani, perkusja i kilka dęciaków na dokładkę. Płyta już nieco leciwa - z 1995 roku. (Czy to wtedy ukazała się ta genialna hyperionowska z Mszą?)



 Kwartet fortepianowy Chaussona na początek (potem pierwszy Faure) i już wiem, że ta płyta zostanie na dłużej!


Ła, ła ... Sandrine Piau, Herve Lamy ...Arthur Schoonderwoerd przy fortepianie. W programie pieśni francuskich kompozytorów przełomu XIX i XX wieku ... Capleta, Rousela, Saint-Saensa .. ale przede wszystkim Debussy'ego - ze zbiorów 'Sześciu epigrafów antycznych' i 'Trzech pieśni Billitis'.
I co zrobić, jak ja nie lubię tej formy? Co tu pomoże 'Syrinx' na osłodę??

piątek, 12 maja 2017

"Cromatica - the art of moving souls" - Marcin Świątkiewicz [11-18 maja 2017]


Świeżynka, o której Dorota Szwarcman - na gorąco i na jednej nodze - wspomniała "że GENIALNA". I się zgadza co do joty! Kolejna płyta do słuchania przez kilka dobrych dni.
Brzmi - rewelacyjnie! Wykonanie - uuuu! Nagrana w listopadzie 2015 roku w katowickiej filharmonii, właśnie wydana przez CPO. W sumie to może i dobrze, że kolejne płyty MŚ wydaje w różnych wytwórniach. Przynajmniej nikt go nie zmusza do nagrywania 134-ej wersji 'Wariacji Goldbergowskich' czy temu podobnych 'hitów'. A tak, mamy w tym zestawie i Johna Bulla, i Frobergera, Sweelincka, Rameau, Scarlattiego, Solera i Bacha!

W środku bardzo ciekawy - chociaż chyba pisany głównie z myślą o własnych studentach - tekst.
(Cytat pierwszy z brzegu o Chromatycznej Pavanie i Galliardzie Johna Bulla : "Odważnie modulujące progresje wprowadzają tonacje leżące  po ciemnej stronie koła kwintowego."!!! Odjazd w czystej formie po prostu.) Zdecydowanie lepiej jak takie teksty - dla zwykłej publiki - piszą najęci autorzy, zwykle bez dydaktycznego zacięcia.)

Wracam do muzyki. Bo choć miejscami równie karkołomna jak tekst w książeczce, to urzekająco piękna. Selekcja - marzenie. Brawa za ten wybór i układ utworów.
Podążając za tym swoistym wyborem chronologiczno-geograficznym, MŚ buduje stopniowo napięcie i konsekwentnie dokłada kolejne emocje i stopnie muzycznego wtajemniczenia.
Nie ma co dyskutować, że kulminacją płyty są dwie ostatnie kompozycja: Fantazja i Fuga Chromatyczna BWV 903 Bacha i Fandango Solera. Obydwie wręcz zjawiskowo zagrane ....

Bach - Secular Cantatas vol. 7 (BWV 212, 209, 203) - Bach Collegium Japan, Masaaki Suzuki [11-14 maja 2017]


Kantatę o kawie na pewno usłyszałem po raz pierwszy przed laty z wydanego przez nieocenioną enerdowską Eternę. I mam wrażenie, że 'Kantatę chłopską' też miałem z tego samego źródła.
Inna sprawa - a niby jaką kantatę - w tamtym czasie! - miała wydać?! :))
Niestety - 'Kantaty robotniczej' Bach nie skomponował ....

Kolejna fantastyczna płyta BCJ i MS. 
Zaczyna się niczym uwertura Telemanna, z początku ani na trochę nie przypomina czegokolwiek, co wyszło spod ręki Bacha! Ale zaraz te igraszki się kończą i zaczyna przepiękna muzyka. (Nie, nie! uwertura też jest przepiękna!) Ileż w niej humoru, ileż pomysłów! Jakież to fantastycznie sceniczne i operowe! 
Przepyszna płyta! Słucham cały nadchodzący weekend!
{18 maja}
Słucham i słucham, oderwać się nie mogę. Teraz kończy się śliczna kantata 'Non sa che sia dolore'. Nawet jeśli co do jej pochodzenia spierają się muzykolodzy ... kto w tym czasie potrafił tak pięknie pisać na traverso? No kto? Pięknie śpiewa Mojca Erdmann, szkoda, że wspiera BCJ dopiero teraz, świetny głos.
Płytę kończy całkiem nie-bachowska kantata na bas i klawesyn obligato. Ale jaka ciekawa. 'Amore traditore' - nomen omen - to tytuł znakomitego koncertu w FN z 9 maja! Ze zjawiskową Olgą Pasiecznik i rewelacyjnym Kacprem Szelążkiem. Bacha nie śpiewali, by wybrali do koncertu arie w oper włoskich i włosko-handlowskich :)
Tak czy owak - znakomita płyta - i dwie kolejne przede mną! Kantata o kawie i kantaty dla "Króla Sasa"!

Wiosenne porządki - część czwarta (brytyjsko - francuska) [12 maja 2017]


Trzy koncerty fortepianowe Alana Rawsthorne'a - pierwszy z roku 1939, drugi - z 1951; i koncert na 2 fortepiany - z 1968. Gra Geoffrey Tozer (wspierany przez Tamarę-Annę Cislowski), London Philharmonic prowadzi Matthias Bamert.
Koncerty przechodzą niemal bez echa - jeden, drugi, trzeci .... Żegnam się z płytą bez żalu - muzyka dla zwolenników Brexitu. Można znać - nie trzeba.


Całkiem inna historia ... 'Tintagel' (który zaczyna się niczym soundtrack do 'Bitwy o Anglię'!) jest znakomity. Siódma symfonia - bardzo przyzwoita i ciekawa. Ale że to Naxos (=Spotify) - zwalniam miejsce. Muzyka - bez wątpienia - warta uwagi. Arnold Bax jest dla mnie jednym z tych brytyjskich kompozytorów pierwszej połowy XX wieku, nad których twórczością warto się uważnie pochylić. 
Lubię taki misz-masz stylów, wpływów i inspiracji: trochę neo-romantyzmu w duchu Ryszarda Straussa, trochę wpływów kolegów z wysp, podlanych celtyckim sosem. Mało nachalne (patrza 'szkoły narodowe' ze wschodu), bardzo ciekawe.


Nigdy w życiu nie słyszałem czegokolwiek skomponowanego przez Koechlina...
Wiem, że był ... i nic niemal ponad to. (Kolejny raz: dzięki Bogu za Wiki...)
20 lat starszy od Baxa, Kolejny wyjątkowo ciekawy człowiek, żyjący w tych cholernie wręcz ciekawych czasach. I nawet jeśli muzycznego talentu natura mu jednak poskąpiła, swoje długie życie - wygląda na to - przeżył pełną gębą.
Fascynująca postać ... uczeń Faure, wielbiciel Bacha, Debussy'ego i Schonberga (!), miłośnik kina ... i jeden za pierwszych, którzy zastosowali 'Fale Martenota'!





czwartek, 11 maja 2017

Lully - "Armide" - Les Talens Lyriques, Christophe Rousset [10-14 maja 2017]


Kolejna parodniowa przygoda. I kolejny raz - przymierzałem się do długo (i bardzo!) wyczekiwanej płyty niczym ten przysłowiowy pies do jeża.
Operę wystawiono (i nagrano) w nowej paryskiej Filharmonii - 10 grudnia 2015 roku. Płyta - świeżynka - wydana ledwo co. Wydana przepięknie. Kapitalnie, że przyjął się pomysł na wydawanie takich dzieł w postaci ... książeczek. Praktyczne i ekologiczne.
Ale co z muzyką?
Przesłuchałem całości - pierwszy raz uważnie - wczoraj wieczorem. Wcześniejsze 3-4 razy, jak tylko nagranie pojawiło się na Spotify, w zasadzie się nie liczą. Chyba najbardziej paraliżowała mnie obawa, jak wypadnie porównanie z tym historycznym nagraniem Herreweghe i La Chapelle Royale.
I te pierwsze słuchania jakby potwierdzały, że jest się czego bać ... A gdy jeszcze posłuchałem tych kilku fragmentów 'Armidy' jakie znalazły się na płycie z muzyką do "Le Roi danse" ...mina mi zrzedła. Pomogło powtarzanie, że TAK muzyki Lullyego do tej pory to chyba nikt nie zagrał, Oczywiście poza Roussetem!!! Poza jego 'Rolandem', 'Perseuszem', 'Phaetonem' i 'Bellerophonem'!!!

Ale przynajmniej do połowy pierwszej płyty byłem w potwornej rozterce... Przez chwile przeszło mi przez myśl, że może jak tej 'Armidy' PhH wcale nie pamiętam, może ani to nagranie nie było takie znowu "ach i och!", ani muzyka .... Krótko to trwało - głupoty poszły precz.
Swego czasu 'Armida' - ostatnia wielka tragedia liryczna Lully'ego - uważana była za dzieło doskonałe, idealne. Na początku XVIII wieku, w Paryżu, słowo 'przesada'  nie istniało w słowniku sfer dworskich i artystycznych.
Nie da się jednak ukryć, że do całkiem przyzwoitego i ciekawego (jak na standardy epoki!) libretta, Lully skomponował porywającą muzykę. Jeśli tylko odpowiedzialni za przygotowanie scenografii, machin i efektów, tancerzy - nie zawiedli - publika musiała być naprawdę pod wrażaniem. I sądząc z relacji - jak najbardziej była. To jest Wielka Opera....