poniedziałek, 25 lipca 2016

Francesco Cavalli - "Sospiri d'amore" - Giulia Semenzato, Rafaele Pe, La Venexiana, Claudio Cavina [23-24 lipca / 3 sierpnia 2016]


Kolejna bajeczna wręcz płyta. 
Zostawiam na dłużej, słucham więcej, zdaje się, że pojawiła się kolejna zjawiskowa sopranistka.
Ubiegłoroczna absolwentka Schola Cantorum w Bazylei. Co za czasy! :)

Czasy piękne a płyta rewelacyjna. Naprawdę zjawiskowe wykonanie.
W zasadzie można by postawić kropkę i wrócić do słuchania. Szkoda w sumie czasu na pisanie.
'Arie i duety z oper, Wenecja 1644-1666' - taki jest podtytuł płyty.
[1644 ... Bartłomiej Pękiel ma ok. 11 lat ... dygresja nie do odparcia.]
13 arii i duetów z 11 oper - podwójnie są reprezentowane 'Statira' i 'Ormindo'.
Trudno się dziwić, że w drugiej połowie XVII wieku twórczość Cavalli'ego wręcz przyćmiła dorobek samego Monteverdiego. Ale to Cavalli na dobrą sprawę był faktycznym ojcem Opery jako gatunku.
Warto przeczytać co na ten temat w swoim tekście pisze Olivier Lexa. Fascynujące. I chyba odszukam swoich nagrań - a zebrały się aż cztery pełne opery.

niedziela, 24 lipca 2016

"Bach all'italiano" - Simon Borutzki & Ensemble [23-24 lipca 2016]


U-hu! Kolejne nazwisko do uważnego śledzenia.
W pełni podzielam zdanie 'Edytora' "Gramophone" - to jest wyróżniająca się płyta!
To jest fantastyczna płyta!

Muffat - Missa in Labore Requies - Cappela Murensis, Les Cornets Noirs [23-24 lipca/ 13-14 grudnia 2016]


Hmmm ...ależ się zrobiła dziura - pół roku! A słuchałem tej płyty - w różnych porach i fragmentach - bardzo regularnie! Bo to znakomita płyta jest i naprawdę wielka przyjemność dla ucha.
A jak jeszcze wymieszana przez niemal połową utworów z "A Moon Shaped Pool" Radiohead ...
I naprawdę niezwykle dobrze to świadczy o talencie kompozytorskim braci Greenwood & Co., że w tym towarzystwie ich piosenki nie brzmią jak natrętny dysonans :)

Serio: to naprawdę nagranie takiego kalibru, że będę do niego wracał często, przez wiele miesięcy. Przynajmniej kolejnych 6 miesięcy na J3 pogości.

środa, 20 lipca 2016

"Comedie et Tragedie - Lully, Marais, Rebel - Orchestral music for the theatre" - Tempesta di Mare Philadelphia Baroque Orchestra [19-24 lipca 2016]


'Volume 1' - trzeba dodać! :)
Chandos ma jakąś dziwaczną słabość do takich płyt - patrz: "Handel at the Opera" czy "Handel and the Oratorio" - nagrane przez Collegium Musicum 90.
Tutaj dostajemy trzy suity: z "Mieszczanina szlachcicem" Lully'ego, "Les Elements" Rebela i "Alcyone" Marais. Samograje - jednym słowem.
A coś nie gra... (chociaż pierwsze przesłuchanie musiałem przerwać w połowie 'Elementów').
Ciekawe instrumentarium, słychać, że nie odgrywają nut, starają się 'smaczki' od siebie dodawać (z różnym skutkiem - bo chwilami np. perkusista przesadza), dobrze grają (ileż nagrali płyt dla Chandosa!!). Ale to granie nie porywa, "nie zachwyca" po prostu. I cholera wie czemu - bo np. tacy Bostończycy od O'Dette'a i Stubbs'a francuski barok jakby wyssali z mlekiem matki.

Kolejne podejście zdecydowanie przysłużyło się tej płycie. A może bardziej im pasuje muzyka Rebela i Marais, niż Lully'ego? Nie sposób porównać tego grania z orkiestrami Minkowskiego, Christie, Rousseta ... ale jest to bardzo solidne 'zaplecze'. Nie ma co 'jojczyć' tylko trzeba trzymać kciuki by się rozwijali i grali coraz lepiej. Jasna sprawa, że z ciekawością posłucham części kolejnych tego cyklu.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Telemann - Recorder Sonatas & Fantasias - Pamela Thorby [18-29 lipca 2016]



Dwupłytowy album jednej z moich ulubionych artystek.
Na płycie z sonatami PT towarzyszą: Peter Whelan (fagot), Alison McGillivray (wiolonczela), Elizabeth Kenny (lutnia, gitara) i ... Marcin Świątkiewicz (klawesyn, pozytyw).

Dwie recenzje ... których po 2 tygodniach już całkiem nie pamiętam, czyli: żadnej sugestii :)

https://www.theguardian.com/music/2015/oct/22/telemann-recorder-sonatas-fantasias-cd-review-pamela-thorby

http://earlymusicreview.com/telemann-recorder-sonatas-and-fantasias/

W końcu odkleiłem się od Spotify by posłuchać ponownie pierwszej płyty i po raz pierwszy - drugiej.
Zadziwia niezwykła obszerność i jakość spuścizny Telemanna. Skomponował naprawdę masę utworów, na dobrą sprawę w każdym praktykowanym za jego życia. Może nie w każdym narobił tyle zamieszania, co w orkiestrowych koncertach i niemal-programowych uwerturach, ale to co do naszych czasów przetrwało, i co w zasadzie cały czas odkrywamy - jest najwyższej próby.
Wielu kompozytorów spotkał podobny los - ot, choćby z niemal mu współczesnych - Hasse czy CPE Bach. Czasem ma się wrażenie, że JSB i GFH za bardzo zdominowali współczesną nam (!) scenę muzyczną. Gdyby nie niestrudzeni Francuzi, nie przebiłby się ani Rameau, ani Lully. Jakoś się udało Vivaldiemu - i wcale nie koniecznie było to zasługą Włochów!
Najważniejsze, że za Telemanna na poważnie zabrali się sami Niemcy- ich śladem zaczynają iść muzycy z innych krajów (choćby Arte dei Suonatori!)
A warto. Bo jest to muzyka naprawdę dorównująca bachowskiej. Słuchając tych niewiarygodnych Fantazji na flet solo, co chwila przywołuję choćby Sonaty i Partity na skrzypce JSB!
Bo te Fantazje mnie tutaj najbardziej uwodzą ... Sonaty muszę zgrać na J3 i spokojnie któregoś wieczora jeszcze raz posłuchać.
Tak czy owak - ile razy bym nie słuchał - obydwie płyty znakomite!

Bartłomiej Pekiel - 'Ave Maria', 'Missa Concertata La Lombardesca', 'Audite mortales' - The Sixteen, Eamonn Dougan [17-18 lipca 2016]


Płyta dopiero zaczynam słuchać, ale już próbowałem doczytać cierpliwie do końca tekstu w książeczce.
Niestety- w wersji polskiej po prostu się nie da. Szkoda wielka, że ani dyrygent, ani ktokolwiek z wytwórni, nie przekonał Zofii Dobrzańskiej-Fabiańskiej, że takie teksty powinno się pisać zupełnie inaczej. Że nie jest to referat na kolejny Europejski Kongres Muzykologiczny, tylko krótki, popularyzatorski esej dla 'zwykłych' melomanów. Świetnie rozumiała to tłumaczka na angielski - meloman zagraniczny nie powinien się poczuć 'taki tyci' że niczego z tego nie rozumie.
Szkoda tym większa, bo ta płyta to naprawdę niezwykłej rangi wydarzenie. I także Pani Zofii trzeba za nią w podzięce przypaść do kolan!
Otwiera całą serię (już cztery płyty) nagrań The Sixteen muzyki powstałej na królewskich dworach polskich Wazów. Obok Pekiela, osobną płytę na Górczycki, a dwie kompozytorzy włoscy, których Wazowie sprowadzali do Krakowa i Warszawy w ilościach wręcz hurtowych!

W roku śmierci Pękiela - 1670 - jego niemalże rówieśnik - Lully skomponował "Mieszczanina szlachcicem", rok później - genialną "Psyche", podwaliny swojego stylu w zasadzie do tego czasu stworzył. Warto o tym pamiętać słuchając tej płyty. Bo myśmy ('myśmy'!) w zasadzie dopiero się muzycznie ponownie narodzili. I ze wszystkim (muzycznie!) byli o dobre pokolenie do tyłu. W kolejnym stuleciu - dzięki Sasom - było już dużo lepiej. A potem - tę historię niemal wszyscy znają.

Otwierająca płytę Missa a 14 jest wręcz rozczarowująco staroświecka, i trochę też - wtórna. I tak sobie ciekawa. Zdecydowanie więcej się dzieje - i dużo lepiej się słucha! - Missy La Lombardesca!




niedziela, 3 lipca 2016

Różycki & Friedman - Piano Quintets - Jonathan Plowright, Szymanowski Quartet [1-3 lipca 2016]

Na gorąco.
Niemal jak koncert Stojowskiego, Kwintet Różyckiego jest niewiarygodną niespodzianką i rewelacją. PRZEPIĘKNY!


I bez krztyny przesady - po parokrotnym przesłuchaniu - to zjawiskowa kompozycja. Niebywale wręcz piękna... Dla Różyckiego warto tę płytę mieć - bo słuchać jej trzeba także dla Friedmana. Niestety jego Kwintet temu Różyckiego nie dorównuje.
Zdumiewająca jest 'kariera' muzyki polskiej na Wyspach - rozkręcana głównie przez Hyperion i Chandos. Może troszkę szkoda, że dzieł dużego formatu nie grają polskie orkiestry .. ale one same muszą jeszcze popracować nad swoim formatem. Tę pracę natomiast już chyba wykonali niektórzy polscy dyrygenci, soliści, a szczególnie zespoły kameralne. Chociaż "dobre" (i duże) obce nazwisko nadal gwarantuje tam sukces.
Tak wyszło z JP, niestrudzonym naprawdę propagatorem polskiej muzyki (czy On nie zasłużył już aby na Orła Białego? Nie, nie! Miałby stanąć obok takiego np. Wildsteina?? Brrr.)
Te trzy części Kwintetu c-moll w jakimś stopniu są niemal samodzielnymi dziełami. Łączy je głęboka melancholia (bo raczej jeszcze nie smutek). We wstępie i zakończeniu Adagia od początku słyszę "Serce" ... Marka Grechuty i Anawa ... Czyżby Jan Kanty studiował Różyckiego??



piątek, 1 lipca 2016

Gottfried Finger - "The complete music for viola da gamba solo" - Petr Wagner, Ensemble Tourbillon [2-17 lipca 2016]



Irytują mnie takie deklaracje ale widać każdemu może się zdarzyć.
"To może być jedna z moich barokowych płyt roku. Kropka."

I po kilkunastu dniach, po kilku przesłuchaniach - obstaję przy swoim. Ta trochę przeze mnie wcześniej zignorowana płyta (wydana w 2012 roku), to naprawdę jedna z najciekawszych, w tym roku słuchanych płyt. Niezwykle ciekawa muzyka, takaż sama postać kompozytora i słowo daję: rewelacyjne wykonanie. A jak dodać, że na klawesynie i pozytywie gra Marcin Świątkiewicz ...

I tylko szkoda, że polityką Accentu (i samego Petra Wagnera) jest nie udostępnianie swoich nagrań na Spotify. Muzyki sygnowanej przez Gottfrieda Fingera na S. jak na lekarstwo.
A bez wątpienia, jego kompozycje na violę można postawić obok dzieł Marais, Couperina czy wielkich 'Violistów' angielskich.
Piękna i bardzo ciekawa muzyka.