piątek, 28 września 2012

Wagner - ''Das Rheingold'' - Georg Solti, Wiener Philharmoniker [28 września 2012]




Po pierwszej płycie mam cały czas przed oczami pląsające w wodach Renu Brunhildo-nimfy ... jak im było?
Woglinda, Wellgunda i Flosshilda?! (Niebywałe!)
Kdzieś mi się w głowie kołacze - zapewne francuska - karykatura z przaśnymi, otłuszczonymi Brunhildami - o, niemal dokładnie takimi jak tutaj:
Ale karykatury poszukam!
Nieco bardziej zabawne są nimfy z nowojorskiej Met - nie tyle skąpane w falach Renu, co raczej nad nimi zawieszone i - przy okazji - przerobione na syreny.

101018_r20118_p465.jpg

"Złoto Renu" słuchane po raz pierwszy męczy,drugi - intryguje, trzeci - zdecydowanie wciąga. I nawet jeśli w typowo wagnerowski sposób nuży - jest tutaj kilka momentów najwyższej - niemal jak tytułowe złoto - próby. Początek! To genialne falowanie Renu! Cudo ... do chwili gdy buzi nie otworzy pierwsza nimfa ...
Podobnie zakończenie - motyw odejścia Bogów do Walhalli - w jakiś sposób przetwarzające ten początkowy temat. Pyszności. W sumie bardzo ciekawy prolog do całej opowieści i niezwykle przyzwoite wykonanie.




czwartek, 27 września 2012

Beethoven - Symphony No. 9 - Wilhelm Furtwangler, Berliner Philharmoniker [27 września 2012]

Furtwangler: Archives de Guerre 1942-1945 (4 CD, APE)

Berlin, 22 marca 1942 roku. Furtwangler prowadzi Berlińskich Filharmoników w IX. Beethovena.
Europa w kolejnym roku wojny; Niemcy - odrzuceni kilka miesięcy wcześniej spod Moskwy - zbierają siły. Japończycy panoszą się w Azji ... wydawało by się, że ten rok będzie rozstrzygający. I był. Ciekawe tylko, czy tak, jak tego spodziewali się słuchacze tego niezwykłego koncertu.
Ciarki przechodzą po plecach, jak się tego słucha. Bo na dokładkę jest to wykonanie wprost ... olbrzymie.

środa, 26 września 2012

Bloch - Piano Quintets - Goldner String Quartet, Piers Lane [26 września 2012]

Click album cover to view larger version

Wrócę jak jeszcze raz w spokoju przesłucham...
Póki co mam wielką ochotę na wojenne nagrani Furtwanglera - czytając biografię Hitlera nie mogę sobie odmówić posłuchania nagrań z marca 1942 (IX LvB!) czy marca 1944 (VI LvB).
To jest na pewno piękna muzyka i znakomita płyta - ale zasługuje na więcej uwagi i czasu.

wtorek, 25 września 2012

CPE Bach - Johannes, Markus & Matthaus Passions - Zing Akademie zu Berlin, Joshard Daus [24-26 września 2012]

 

Słabo i w sumie dobrze, że przynajmniej krótko. Pasje wg. Marka i Mateusza mieszczą się na jednej płycie, wg. Jana - na dwóch.
Dobrze, bo nie jest to ani najlepsza muzyka ani najlepsze wykonanie. Niestety.
I dziwne to ... bo CPE odziedziczył po Ojcu ogromną częśc talentu. Komponował - fakt, że szybko i dużo - przepiękne koncerty i sonaty. Był naprawdę wybitnym melodystą. Ale słabym dramaturgiem ... (Tego talentu JSB syn nie przejął niemal wcale.) Na dodatek okazał się klasycznym muzycznym rzemieślnikiem - skoro żądano od niego dostarczania nowych dzieł - to je lekką ręką "tworzył".
Szkoda tym większa, że to są pierwsze wykonania tych Pasji od czasów, gdy prowadził je sam kompozytor! Archiwa berlińskiej Singakademie ostatnich 50 lat przeleżały w bibliotece w Kijowie ... wywiezione po zakończeniu II wojny jako jeden z mnogich rosyjskich łupów.

CPE 'parodiuje' - czyli ówczesnym zwyczajem zapożycza z prawa i z lewa utwory kolegów - Homiliusa, Stolzla, Bendy ... i od swojego ojca. (Cytaty z Pasji wg. Mateusza JSB przewijające się przez wszystkie trzy Pasje po prostu jeżą włos na głowie.) Mało co - jak się okazuje - zostało przez niego samego napisane. Takich rzeczy to chyba nawet sam GFH jednak nie popełniał ... Bo mimo wszystko przeważała jego własna muzyka! CPE natomiast miewał w zwyczaju kompilacje niemal kompletne, gdzie nawet jedną własną nutą potomności nie zaszczycił... Mieszał, zmieniał, przestawiał, coś odejmował, coś dodawał - czasem własnego - i tak sporządzał kolejne dzieło.
I tym sposobem CPE "napisał" w Hamburgu tych Pasji aż 21! (Dwadzieścia jeden!!!)

Tutaj - generalnie bardzo pozytywna recenzja - pożyteczna, bo sporo w niej ciekawych informacji - ale nijak się z nią nie zgadzam:
http://www.musicweb-international.com/classRev/2004/July04/Bach_Johannes.htm

Nie da się jednak ukryć, że muzycznie mamy tutaj klasyczny pomost między muzyką sakralną późnego baroku (JSB i Handel) a dziełami sakralnymi Haydna, Mozarta i im współczesnych.

poniedziałek, 24 września 2012

"Handel at Home" - London Handel Players [24 września 2012]


Od pierwszych taktów koncertu na flet 'nafukałem' na tę płytę. Niesłusznie bo przecież idea tej płyty jest prosta jak drut. To ma być Handel w takim domowym wydaniu, w małym, super-kameralnym składzie.
O 180 stopni wszystko się odwróciło przy uwerturze do "Alciny"- uroczo brzmiącej!
Flet, para skrzypiec, viola, wiolonczela i klawesyn - i już. I sprawdzają się zarówno przepyszne handlowskie uwertury, jak i najwspanialsze arie! Inna sprawa że pięknej muzyki wprost dedykowanej na flet prosty GFH co nieco napisał. Fragmenty "Alciny", "Solomona" i "Semele" to oryginalne transkrypcje niezrównanego Walsha, część z nich została zorkiestrowana przez Rachel Brown.

piątek, 21 września 2012

"Mare Nostrum" - Montserrat Figueras, Lior Elmaleh, Hesperion XXI, Jordi Savall [20-21 września 2012]


{Wklejam 'dużą' okładkę - choć to jest takie przedsięwzięcie, które zasługuje na jeszcze większą...}
{I to jest zdecydowanie moje kolejne zamówienie w sklepie Alia Vox!}

Niezwykła płyta / projekt / przedsięwzięcie ... bo to nie jest 'zwykła' płyta. Takich od jakiegoś czasu Savall nie nagrywa. Tym bardziej niezwykła, że jedna z ostatnich, na której śpiewa nieodżałowana MF...

Całość zrobiona pod hasłem: "Dialogue des musiques chrétiennes, musulmanes et juives autour de la Méditerranée." I nie jest to dialog 'muzyk' klasycznych - a jak najbardziej tradycyjnych, ludowych itp.
Wyszła niezwykle ciekawa muzyczna podróż wokół Morza Śródziemnego ... niemal całego ... chociaż ze zdecydwaną przewagą Bliskiego Wschodu, Maghrebu i Bałkanów. Jeśli się nie mylę - ani śladu Francji i jeden jedyny ślad włoski. Szkoda wielka ... tym bardziej jak się przypomni cudowny projekt o Katarach...





czwartek, 20 września 2012

Liszt - Piano Sonata, Venezia e Napoli - Marc-Andre Hamelin [20 września 2012]

Click album cover to view larger version

"Trafił Frant na Franta..." Genialna płyta - takież wykonanie. Repertuar wprost stworzony dla Hamelina - czego już dał dowód parokrotnie. Wielka interpretacja Sonaty, cudnie zagrane 'dodatki' do włoskich "Lat pielgrzymki" - można słuchać i słuchać. Szczególnie jeśli ktokolwiek nieprzekonany do Liszta-kompozytora.

środa, 19 września 2012

Mompou - Complete Piano Works - Federico Mompou [19- września 2012]



Trudno było po Hough'u nie nabrać ochoty na komplet Mompou! I to pierwszy! Jordi Maso czeka w kolejce!
FM gra samego siebie zupełnie inaczej niż Hough! Zacząłem od moich ulubionych "Cansons i Danses", które pod palcami FM brzmią nieco 'prościej', jakby mniej w nich było malancholii, liryzmu ...
Dla porównania słuchałem potem jeszcze raz SH i te dźwiękowe różnice są ewidentne. Na pewno nagranie Hyperionu jest lepsze technicznie - no ... w końcu i sporo nowsze!. Ta ekipa naprawdę wie jak nagrywać fortepian. Poza tym, że Mompou gra bardziej oszczędnie, mniej 'writuozersko', Hough chyba więcej robi użytku z pedałów... Dźwięk ma jakby dłuższy, "szerszy" ... pełniejszy.
Ale Mompou jest cudowny ... wyszło z tego słuchania 4 płyt masa przyjemności.

Alkan - Concerto for solo piano - Marc-Andre Hamelin [19 września 2012]

Click album cover to view larger version

Ciekawy fragment recenzji z 'G', którą chwali się sam Hyperion:
'A performance of the Concerto of such brilliance and lucidity that one can only listen in awe and amazement. Scaling even the most ferocious hurdles with yards to spare, he is blessedly free to explore the very heart of Alkan's bewildering interplay of austerity and monstrous elaboration … You can only marvel at such a unique mix of blazing if nonchalantly deployed virtuosity and poetic conviction … All of this is superly recorded and presented, prompting some not unreasonable conjecture: if Liszt feared Alkan's mastery as a pianist he may well have feared Hamelin's' (Gramophone)'
To jest ... Płyta, nie ma co.

Ludwig Güttler - "Corno Da Caccio - Concertos - Cantates" - Neues Bachisches Collegium Musicum, Max Pommer [19 września 2012]


Co tu mamy... Na pierwszej płycie koncerty na róg Telemanna, Fascha, Heinichena i Nerudy; na drugiej - trzy kantaty Bacha: BWV 143, 14 i 51.
NBCL - na pierwszej płycie w całości po dyrekcją Maxa Pommera - to orkiestra moich muzycznych początków! Płyt wydanych przez Eternę zebrałoby się pewnie niezłe naręcze... I to jest ewidentnie eternowska produkcja - nagrania pochodzą z lat 1983-84; a ta płyta to edycja Capriccio z 2003 roku.
No ... i jest to głównie taka sentymentalna ciekawostka, bo takie granie tego repertuaru już na nikim dzisiaj specjalnego wrażenia nie robi. Tym bardziej produkcja i cała ta nagraniowa robota. Róg Guttlera jest za bardzo wyeksponowany - dałbym głowę, że on gra na trąbce! (i na dodatek współczesnej!).
Koncerty przechodza bez echa - ale posłucham ich raz jeszcze - kantaty w sumie jeszcze gorzej. Podobny problem z ekspozycją ma Monika Frimmer w kantacie 51. Ciężko się tego słucha.

Chopin - The Complete Waltzes - Stephen Hough [19 września 2012]

Click album cover to view larger version

Dobra jest - odszczekuję wszystko co napisałem przy okazji 'Preludiów' Debussy'ego z Lubimovem - to nagranie jest bardzo, bardzo dobre! Znakomite!

Piano music by Federico Mompou - Stephen Hough [19 września 2012}

Click album cover to view larger version

Bajeczno-magiczna płyta; sztandarowa pozycja Hyperionu. Przy okazji pokazująca, jak bardzo odmóżdża wszystkich tzw. "uczestników muzycznego rynku" - a najbardziej wydawców - polityka polegająca na międleniu w kółko tego samego repertuaru. Jak to polityka - najlepiej pokazuje - skądinąd GENIALNA - seria Philipsa "Great Pianist of the XXth Century".
Wszystkie  nagrody, wszystkie "ochy i achy" w recenzjach - zesłużone w każdym caly, żadnej w nich nie ma przesady. Cudowna muzyka znalazła kapitalnego wykonawcę - prawdziwego czarodzieja. Hough znakomicie odnajduje się w tym neo-impresjonistycznym klimacie, uwodzi precyzyjnie oddając melodyjną malarskość muzyki Mompou. Miesza wpływy hiszpańskie i francuskie. Hipnotyzuje. I wielkie przy okazji brawa dla tego, kto właśnie tak ułożył program płyty - rewelacja.

wtorek, 18 września 2012

Liszt - The Complete Annees de Peelerinage - Louis Lortie [17-18 września 2012]


Z Lisztem od lat mam prawdziwy kłopot. Z jednej strony przeraża i przytłacza mnie masa jego kompozytorskich dokonań - w tym dokonań transkrypcyjnych (komplet symfonii Beethovena? by tylko podać jeden przykład!? kto inny by się na to odważył?) Ale - dla równowagi - to w końcu jeden z moich pierwszych poznanych kompozytorów. "Preludia" i najsłynniejsze "Rapsodie węgierskie" to w końcu jedna z moich pierwszych i od razu ulubionych płyt. Z jednej - tony muzyki całkowiecie zaniedbywalnej, efekciarskiej i w gruncie rzeczy nudnej; z drugiej - nieco mniejsze, ale nadal, tony muzyki genialnej.
I nie ma wątpliwości, że "Lata pielgrzymki" należą do tej drugiej grupy.

poniedziałek, 17 września 2012

Wagner - "Der Fliegende Hollander" - Bayreuth Festival Orchestra, Joseph Keilberth [17 września 2012]



Debussy - Preludes - Alexei Lubimov [14-17 września 2012]


Primo - to powinna być Płyta 2012 Roku w corocznej edycji Gramophone Awards, w kategorii 'Instrumental', a nie - z całym szacunkiem dla wykonawców - którakolwiek z trójki nominowanych. Bo jeśli i płyta Lewisa, i Grosvenora sa na podobnym poziomie co "Walce" Chopina Hougha ... to mamy kolejny dowód na to, że te nagrody przerodziły się już ostatecznie w "British Gramophone Awards".

{Chyba przesadziłem z krytyką płyty SH ... nie jest co prawda tak odkrywcza, jak te 'Preludia' ale jest naprawdę znakomita. Spadnę z krzesła, jak nie wygra w tej kategorii.}

Lubimov nagrał nie tylko komplet 'Preludiów'  - mamy tutaj także 'Trzy Nokturny' w transkrypcji Ravela na 4 ręce / 2 fortepiany; i samego Debussy'ego transkrypcję 'Preludium do Popołudnia Fauna'. Tutaj Lubimova wspiera Alexei Zuev.
W nagraniu wykorzystano dwa niezwykłe instrumenty: fortepian Bechsteina z 1925 roku i Steinwaya z roku 1913.

poniedziałek, 10 września 2012

Stephen Hough's Spanish Album - Stephen Hough [10 września 2012]



Uroczy album - jak bardzo bym nie lubił takich 'składanek', to sprawiedliwość trzeba oddać.
Hough jest fantastycznym pianistą, do tej pory rozumnie wykorzystywanym (nagrywanym) przez Hyperion. Nieco niepokoi liczba ostatnio nagrywanych przez niego takich właśnie składanek - "French Album" właśnie trafił na rynek - trzeba mieć nadzieję, że to nie będą jedyna nagrania.
Gdzieś mi się zagubiła na J3 otwierająca płytę sonata Solera - posłucham później. SH jest znakomity w kompozycjach Albeniza, Mompou i Debussy'ego - poza tym, są to rzeczy tutaj najciekawsze.

sobota, 8 września 2012

Wagner - "Tannhäuser" - Staatskapelle Berlin, Daniel Barenboim [8 września 2012]



Wielka opera, nie ma co. Zabieram się do W. od lat, bez rezultatu. Wygląda na to, że czekał aż stworzę  odpowiednie warunki. Bo ani radio (jak parokrotnie próbowałem wysłuchać transmisji z Bayreuth), ani płyta w domu nie przyciągały mnie do tej muzyki w takim stopniu, bym czegokolwiek wysłuchał do końca!
Może RW czekał na Cowona ...?
No to chyba się doczekał; "Tannhauser" jest moją pierwszą wysłuchaną w całości operą Wagnera - w zasadzie wysłuchaną dwa razy z rzędu! Bo to .. "Wielka opera, nie ma co" ... Pomijając jedną z najwspanialszych uwertur - tutaj jest po prostu masa przepięknej muzyki. W kilku miejscach czytałem najwyższe pochwały dla tego wykonania - dla efektów pracy orkiestry i chóru. Bez dwóch zdań - genialna robota. Ale gorzej z solistami - powszechnie krytykowanymi paniami, i generalnie jednak chwalonymi panami ... ale mi coś tam zgrzytało.

piątek, 7 września 2012

Granados - 12 Danzas españolas - Anders Miolin [6-7 września 2012]















Przepyszna płyta! Sam pomysł, by wykonać te urocze kompozycje Granadosa na tak genialnie brzmiącej gitarze zasługuje i na uznanie i wsparcie (czyt.: zakup płyty). A wykonanie jest znakomite.
Nie mam płyty pod ręką i nie dam sobie głowy uciąć za autorstwo tej transkrypcji.
Pomysł sprawdzenia co pisze o płycie ClassicsToday zapodał takiego kwiatka:
http://www.classicstoday.com/review/review-9391/?search=1
No ... argument na minus, że Miolin gra całych 17 (!!) minut dłużej niż Larrocha w zasadzie ośmiesza autora
'recenzji'. Ale czy p. Hurwtiza jest w stanie jeszcze cokolwiek bardziej ośmieszyć?
Zakładam zatem, że transkrybował sam Miolin - sprawdzę.
Właśnie to leniwe tempo mnie od początku tutaj urzeka. Taki nastrój andaluzyjskiej siesty na całej płycie - do samego końca. Płyta jest nagrana znakomicie - sam DH daje '9' za "Sound Quality". Mikrofony ustawione akurat, nagranie tak dopracowane, że żadne około-gitarowe piski, stuki, itd. nie przeszkadzają ani trochę. Jest tutaj jakiś daleki pogłos muzyki pisanej na lutnię (liczba strun!) i bez dwóch zdań spory wpływ lutniowych interpretacji.
To są zupełnie inne tańce niż te, co sam Granados napisał; inne od tych, któe wykonywała Larrocha czy Hewitt. I w tym tej płyty jedna z większych zalet. Miolin nie udaje, że gra na fortepianie - czego brak wydaje się największym zarzutem DH.

czwartek, 6 września 2012

Debussy & Ravel - String Quartets - Emerson String Quartet [6 września 2012]


Dwa ARCYDZIEŁA kameralistyki XX wieku, jedne z najpiękniejszych kwartetów smyczkowych jakie kiedykolwiek powstały. Tak ze sobą zespolone, że rzadko kiedy nagrywa się je osobno. Czasem - skoro format CD na to od lat pozwala - dodaje się trzeci np. Faure.
Chyba mam większą słabość do kwartetu Ravela ... chociaż to jest raczej sprawa nastroju, chwili.
Wykonanie - znakomite. Nic dziwnego, że wydane przez DG w serii 'Masters'.

Bloch - "Baal Shem", String Qt No. 2 - Eudice Shapiro, Ralph Berkowitz, Musical Arts Quartet [5 września 2012]


Niezwykłe wrażenie od pierwszych taktów - dawno nie słuchałem czegoś tak poruszającego i przykuwającego uwagę.

"Baal Shem" - z 1923 roku - jest utworem wybitnym. Podtytuł mówi w zasadzie wszystko: 'Trzy obrazy z życia chasydzkiego'. Niezwykle piękna muzyka, przeszywająca opowieść o świecie, którego już nie ma.
Bloch wyjechał ze swojej rodzinnej Szwajcarii do Stanów w 1915 roku. Wrócił w 1930 by ponownie - na stałe - wyjechać z niech 8 lat później. Dla niego było oczywiste to, na co ślepych było tylu polityków tamtych czasów. Że Europa nie jest już bezpiecznym miejscem dla Żydów. "Baal Shem" to taki wręcz intuicyjny muzyczny pomnik.
Niezwykłej urody jest kwartet napisany już w Stanach w 1945 roku. Wyjątkowo głęboka i mądra muzyka.

Bloch - "Baal Shem Suite", "Suite hebraique" 2 suites for solo violin; Ben-Haim - "Sonata in G for solo violin" - Hagai Shaham, Arnon Erez [6 września 2012]


Dosyć zabawna historia - jadąc wczoraj do domu byłem przekonany, że słucham właśnie tej płyty. I tym razem J3 nie wyświetlił okładki i pokazywał tylko jeden plik / ścieżkę. A słuchałem płyty następnej, tej z kwartetem z Vanguard Classics... :]
Ale dzisiaj rano oddałem i tej co należne.
"Baal Shem" - równie poruszający, jak na płycie VC; I tutaj widać wielkość, która odróżnia edytorsko Hyperion od większości wytwórni - genialna - jak zwykle - książeczka. Z niej laik dowie się, że "Bal Shem" jest zainspirowany osobą tórcy współczesnego Chasydyzmu - Izraela Bal Shem Tova - urodzonego w Okopach Świętej Trójcy na ówczesnej polsko-tureckiej granicy, zmarłego w Międzybóżu - położonego nieco na północ od OŚT.
Słucham tej płyty już po raz drugi i wiem tylko tyle, ze muszę ją ze sobą zabrać na J3; przewieźć się z nią raz i drugi. I teraz to już głównie dla dwóch suit na skrzypce solo, które mają być takim współczesnym (2 połowy XXw) odpowiednikiem Partit Bacha ... Brzmią niezwykle ciekawie ....

środa, 5 września 2012

Carl Orff - "Carmina Burana" - The Royal Philharmonic Orchestra, Richard Cooke [5 września 2012]


'Recital Clavecin' - Patricia Castillo [5 września 2012]


Bomba! Kapitalna płyta! To jest dopiero pomysł na recital! Zaczyna się genialnymi wariacjami Sweelincka na temat popularnej w tamtych czasach melodii "Pod zieloną lipą", którą uwielbiam od lat i której mógłbym słychać na okrągło - na organach, na klawesynie - bez różnicy.
Potem - chronologicznie - Bull, Couperin (Louis), Balbastre, Boismortier i Blasco de Nebra. Czyli nie tylko 'chronologicznie' ale i 'topograficznie'! Bardzo ciekawa podróż po muzycznej Europie.
Patricia Castillo - to klawesynistka z Meksyku (czy ja znam jakąkolwiek klawesynistkę / klawesynistę z tamtej części świata?!), grająca na kopii XVIII-wiecznego angielskiego klawesynu dzieła Thomasa Hitchcock'a. Nagrania dokonano w auli uniwersytetu w Veracruz. Płytę - już leciwą, z 1995 roku - wydała wytwórnia URTEXT a inżynierem dźwięku był Bogdan Zawistowski (!). Każda interpretacja niezwykle mi się podoba - PC znakomicie się czuje i w muzyce Balbastre'a czy Couperina, i Nebry. Cudownie wprost czaruje w utworach Boismortier'a.

wtorek, 4 września 2012

Charles Tomlinson Griffes - Complete Piano Works, vol 1 - Michael Lewin [4 września 2012]


No ... to jest dużej klasy niespodzianka i równie duża nauczka: "słuchać bez uprzedzeń!", "czyścić uszy i rozkładać je możliwie szeroko! (biorąc przykład z Corgichy!!)
Płyta, którą w pierwszym odruchu chciałem po przesłuchaniu odesłać do kosza okazała się naprawdę znakomita! Płyty! Bo zaraz będzie vol 2 i płyta z utworami CTG na orkiestrę!
To jest odkrycie ... CTG żył zaledwie 35 lat (1884-1920) ... zmarł na grypę ... na samym początku świetnie zapowiadającej się kariery.