środa, 29 lutego 2012

Handel HWV 26 - "Lotario" - Il Complesso Barocco, Alan Curtis [28-29 lutego 2012]


Carlo Vitali w styczniu 2005 - rok po wydaniu tej płyty - na gfhandel.org przyznał jej aż 8 punktów. W zasadzie ani słowem nie uzasadniając tej - skandalicznie zawyżonej - oceny. Na domiar złego - oceny dosyć rozpowszechnionej - podobne wystawiły 'Classica', 'Crescendo' czy 'Le Monde de la Musique'. I pytanie - co właściwie oni wszyscy ocaniali - słabą operę w przyzwoitym wykonaniu? Co zabawne, o niebo lepszy 'Tolomeo' - nagrany cztery lata później - oceniany był podobnie. A przecież tu nie ma czego porównywać!
Nawet PK jest dla 'Lotaria' litościwy i zbytnio się nad nim nie pastwi. A tu ciekawych rzeczy naprawdę ze świecą by szukać ... i po próżnicy.
Wkład własny Curtisa & Co. też mnie nie zachwyca - chociaż w sumie lepszy Curtis niż te groteskowe nagrania Amerykanów pod Palmerem ...

poniedziałek, 27 lutego 2012

BAX - Symphony No. 7, Tintagel - Royal Scottish SO, David lloyd-Jones [27 lutego 2012]


Bardzo, bardzo ciekawe nagranie. 'Tintagel' jest bardzo dobry - początek wręcz znakomity. Słychać Baxa fascynację muzyką filmową - inna sprawa, że dla brytyjskich kompozytorów tej generacji była to całkiem zwyczajna rzecz. X Muza była wtedy naprawdę z namaszczeniem traktowana - muzykę do filmó pisali najlepsi.
7 Symfonia także Baxowi wstydu nie przynosi - jest tam czego słuchać i do czego wracać. Mieli Anglicy szczęście, że takie pokolenie im się przydarzyło. Szkoda tylko, że znajomość jego dokonań w zasadzie na świecie mówiącym po angielsku się kończy. Zamiast 234-go przeciętnego wykonania kolejnej symfonii Beethovena, orkiestra warszawskiej FN mogłaby zagrać na przykład Baxa... Ale nie zagra - nikomu naie przyjdzie to do głowy. I dlatego Baxa będzie tutaj więcej - bo na to zasługuje.

Handel HWV 25 - "Tolomeo" - Il Complesso Barocco, Alan Curtis [26 lutego 2012]



Kolejna opera dla stojącej już wtedy na skraju bankructwa Królewskiej Akademii, i kolejna dla tria gwiazd - Senesina, Cuzzoni i Bordoni. I kolejna niezbyt udana i w konsekwencji zapomniana.
Akademia zbantrutowała, gwiazdy rozjechały się szukać zajęcia w innych europejskich metropoliach.
W roku 1728 londyńska publika już po dziurki w nosie miała włoskiej opery - trzy miesiące przed premierą 'Tolomea' serca londyńczyków zdobyła "The Beggar's Opera"Johna Gay'a. Celnie wymierzona satyra nie tylko w angielską klasę polityczna, co - a może i przede wszystkim - we włoską 'opera seria'.
Nagranie Curtisa pochodzi z września 2006 roku, dokonane w toskańskim miasteczku Viterbo (rzut beretem na północ od Rzymu), w kościele Santa Maria della Rosa. [Trzeba popatrzeć na Google Earth i może dodać wo listy wakacyjnych destynacji...]
Do nagrania tej wyłącznie przyzwoitej, jak na GFH, opery, Curtis zebrał pierwszorzędną obsadę: Hallenberg, Gauvin, Spagnoli, Bonitatibus i Basso. Marzenie każdego dyrygenta. I dobrze się ta ekipa sprawdza, orkiestra Curtisa radzi sobie z czasem coraz lepiej, to bardzo porządne wykonanie. W sumie słucha się tego całkiem przyjemnie - powiedzmy, że 'lekka' tematyka, lekko przez Handla zapodana; na dodatek - niezbyt to wszystko jest długie - 3 płyty po ledwo ponad 4 minut każda. W sam raz na niedzielne popołudnie.


Ravel - Piano Concertos; Debussy Fantaisie for Piano and Orchestra - Zoltan Kocsis, Budapest Festival Orchestra, Ivan Fischer [24-25 lutego 2012]


Fenomenalna płyta! Taka do słuchania na okragło. Dwa absolutnie genialne koncerty Ravela - arcydzieła gatunku całego już XX wieku. Dla wielu jedne z trzech, góra pięciu, najlepszych. Trudno uwierzyć, że tak niewiele porównywalnie wielkich rzeczy potem powstało. U Ravela jest wszystko - i fascynacja jazzem, i mocarny wpływ muzyki hiszpańskiej, i ekscytacja całą tą 'nowoczesnością' początku wieku. I genialna, cudowna muzykalność. I kapitalna kondensacja i precyzja muzycznej narracji - wszystko mieści się w kilkunastu minutach!
'Fantasia' bratniej duszy Ravela -Debussy'ego - to też jest przepiękna kompozycja. Taka trochę w ravelowskim duchu ... Znakomite połączenie.
I wielka interpretacja. Że Kocsis jest fenomenalnym pianistą, że świetnie się czuje właśnie w takim - XX-wiecznym repertuarze - wiadomo od dawna. Że Budapesztańska Orkiestra Festiwalowa pod Fiszerem to światowa pierwsza liga - też wiadomo.
Znakomita płyta.

piątek, 24 lutego 2012

Vytautas Bacevicius - Orchestral Music - Lithuanian State SO, Martynas Staskus [23-24 lutego 2012]


Tak, tak, Vytautas Bacevicius to brat Grażyny Bacewicz ... Urodzony w Łodzi w 1905 roku, wtedy położonej na zachodniej rubieży Cesarstwa Rosyjskiego. Siostra wybrało polskość, brat litewskość. Kompozytor, pedagog, koncertujący pianista - właśnie w trakcie koncertów w Argentynie zastała go wojna.
Bzdurnie zresztą podaje artykuł na Wiki (http://en.wikipedia.org/wiki/Vytautas_Bacevi%C4%8Dius) w 1939 roku Niemcy nie zajęli Litwy.
Co ciekawe, esej w dołączonej do płyty książeczce (http://www.toccataclassics.com/cddetail.php?CN=TOCC0049) mówi o VB jako kompozytorze polsko-litewskim! Piewca "muzyki kosmicznej", i bynajmniej nie ten kosmos ponad nami miał na myśli, a ten w nas, w wymiarze duchowym. Postrzegał ten koncept muzyczny, jako następną, logiczną fazę rozwoju muzyki atonalnej. Za życia w zasadzie ignorowany. Emigrant - zatem na indeksie w Sowieckiej Rosji, niezrozumiały - zatem nie wykonywany na Zachodzie.Inna sprawa, jak się spojrzy na nazwiska kompozytorów granych i popularnych na zachodzie - w zasadzie wszyscy byli w pewien sposób namaszczeni przez sowiecki reżim.
Wszystkie utwory na tej płycie mają swoją płytową premierę! I jest to w sumie bardzo reprezentatywny przegląd twórczości VB. 'Poemat elektryczny' z roku 1935 - na fali zachwytu szalonym rozwojem nauki i przemysłu. Nowatorski, mocno krytykowany ale bardzo interesujący. Koncert fortepianowy No 1  z 1929, najczęściej wykonywany utwór VB ... głównie przez niego samego. Z podtytułem 'na motywach litewskich' ... ale poddanych takiej transpozycji, że nei sposób choćby ich duch tutaj znaleźć. Dużo tu słychać wpływu Skriabina, a i młody Prokofiev się znajdzie.
Symfonię No 2 "Della Guerra" Bacevicius skomponował w Argentynie w 1940, właśnie w reakcji na wybuch wojny, niemiecki najazd na Polskę, okropności wojny, i jej dalsze koleje - niemiecką agresję na Belgię, Holandię i Francję. Symfonię dedykował siostrze.
Szóstą Symfonię "Kosmiczną'  skomponował w roku 1960. Postanowił zerwać z wpływem Schonberga, wykorzystać możliwości techniki atonalnej.
Wszystkie te kompozycje są niezwykle krótkie - koncert ledwo 14 minut, 2 Symfonia - 21, Szósta - 12 ...
I to jest na pewno plus - rozwlekłość plus atonalność byłyby nie do zniesienia. Nie zachwyca ta muzyka - choć 2 Symfonii będę musiał jeszcze kilka razy posłuchać - może porównując ją z symfoniami Grażyny (?)
Zapomniana muzyka i naprawdę chwała Litwinom, że ją wykonują, że do wydania tej płyty doprowadzili.

czwartek, 23 lutego 2012

Brahms - Handel Variations, Rhapsodies Op. 79, Piano Pieces Op. 118 & 119 - Murray Perahia [23 lutego 2012]


Uwielbiam Perahię - to primo; w ciemno biorę każdy niemal repertuar w jego wykonaniu. To jest bezsprzecznie jeden z najwybitniejszych pianistów naszych czasów. I jeden z nielicznych, od którego mam autograf :)
Ale do dzieł Brahms mam jednak stosunek selektywny - symfonie i koncerty w ciemno, z całą resztą bywa różnie. Wariacje na temat Handla są bardzo dobre - trudno sobie wyobrazić lepsze wykonanie, skoro MP i Handla i tyle Bacha ma w palcach. Bardzo ciekawe są dwie rapsodie z opusu 79 ... i to by było tyle. W zasadzie żaden z kolejnych 10 "klavierstucke" nie zapadł mi w pamięci. ale bez wątpienia pierwsze trzy kompozycje to pianistyczne mistrzostwo świata - dla nich warto do tej płyty wracać. Niech zatem będzie, że "Choc" ale umiarkowany.

wtorek, 21 lutego 2012

Handel HWV 53 - "Saul" - Concerto Koln, Rene Jacobs [21-22 lutego 2012]


Oj lepiej, zdecydowanie lepiej wyszedł Jacobsowi "Saul" niż "Mesjasz" ... Nagrania dzielą tylko niecałe 2 lata: 'Saul' - listopad 2004, 'Mesjasz' - styczeń 2006. I ewidentnie coś RJ po drodze zgubił - na pewno chór i orkiestrę! I na pewno zmysł dramaturgiczny i swoistą teatralność. Bo właśnie tego zabrakło w 'M' a całkiem sporo w 'Saulu'. Nie rozumiem...
To są całkiem odmienne dzieła - mimo, że tak niewiele czasu je dzieli - zarówno w dramatycznym zamyśle, jak i muzycznej realizacji GFH. W 'Saulu', na przykład, dużo więcej jest partii solowych, dużo więcej muzycznych 'ciekawostek', które RJ kapitalnie wykorzystuje i akcentuje. Wszystko to czyni tę interpretację po prostu arcysmaczną. I naprawdę - lepiej grają i lepiej śpewają - tak soliści, jak (i przede wszystkim!) i chór. Moim zdaniem to jest płyta wybitna - a 'M' tylko ...'całkiem dobra'.


piątek, 17 lutego 2012

Handel HWV 56 - "Messiah" - Freiburger Barockorchester, Rene Jacobs [16-20 lutego 2012]

 

Zamysł miałem, by pierw zerknąć na recenzje tego "Mesjasza" - ale gfhandel.org padł chyba zanim się to nagranie ukazało, zaś strona Gramophone to taka niewiarygodna żenada, że szkoda gadać. Inna sprawa - kogo dzisiaj jeszcze interesują recenzje 'G'?
A skoro tak się sprawy mają .... Mnie się ten jacobsowy M bardzo podoba. Nawet jeśli ma ten diabelski zwyczaj poprawiania partytur, to naprawdę wyjątkowo dobrze się sprawdza w takim repertuarze. Spokojnie może stawać w szranki z McCreeshem, którego jednak odrobinę bardziej wolę.
Jacobsowi - to obserwacja przy kolejnym odsłuchaniu - nieco brakuje mocy. I to na każdym niemal 'odcinku' - szwankuje trochę i orkiestra, i chór. Jakoś nie całkowicie przekonują mnie soliści. To wykonanie na wylot nie przeszywa, dreszczy nie wywołuje. Jest bardzo dobre ... ale to nie 'to".

środa, 15 lutego 2012

Handel HWV 24 - "Siroe, Re Di Persia" - Capella Coloniensis, Andreas Spering [15-16 lutego 2012]


Napisane przez Haym'a libretto - wedle Metastasia, który to tekst zainspirował w tamtym czasie m.in Vinci'ego, Vivaldi'ego i Hasse'go! Ale - niestety - skomponowna przez Handla w lutym 1728 roku opera, zainspirowała ledwie kilku współczesnych dyrygentów... Wydawało mi się przez chwilę, że mam premierę - nagranie Palmera dla Newport Classics z 1989 r.... ale źle mi się wydawało.
Losowi 'Siroe' - po uważnym wysłuchaniu w zasadzie trudno się dziwić. Jak się zbierze ewidentne arcydzieła i opery "tuż po"... robi się już ich kilkanaście; czyli więcej, niż ktokolwiek skomponował. A jak się jeszcze doda oratoria! Dlatego czapka z głowy przed tymi, którzy GFH w całości ogarniają, regularnie słuchają, poznają i analizują. Normalnego słuchacza ta ilość po prostu juz nuży. Szczególnie jak słucha tego trzeciego szeregu.... W 'Siroe' są ewidentnie ciekawe miejsca - ale co krok czuć, że Handel pisał, bo go to budżet, to termin cisnął. Napisał - zapomniał. Dobrze, że to w sumie krótka opera - jeszcze jednej płyty (i np. dwóch kolejnych aktów znieść by nie było sposobu). Uwertura przyjemna a co trafniejsze arie regularnie zasilają różnego rodzaju składanki poświęcone "Rival Queens".

wtorek, 14 lutego 2012

"Concerning Babell And Son" - Recorder Arrangements - Babell, Corelli, Handel - Trio Basiliensis [13-14 lutego 2012]

Durna pała ze mnie - ale płyta piękna! Słuchałem jej nieco ponad pół roku temu i ciepło tutaj pisałem. Ale naprawdę była taka dobra! Zostawiłem ją na J3 "na zaś" i długo - jak widać - nie trzeba było czekać. Pyszny kawał barokowej kameralistyki - w wybitnym wykonaniu. Tych nieco lat, jakie minęły od nagrania - 1996 - zupełnie niczego jej nie ujmują. Tak dobrze to mało który zespół dzisiaj gra. Po płycie chęć przyszła na handlowskie "Recorder Sonatas".... to będą mecyje!

poniedziałek, 13 lutego 2012

Scharwenka - Piano Music vol. 4 - Seta Tanyel [11-13 lutego 2012]


Im dalej w las tym trudniejsza sprawa z tym Scharwenką...
Bo jak po koncertach 1. i 4. należałoby wołać o pomstę do nieba, że tak znakomita twórczość została na tyle lat całkiem zapomniana, to utwory na fortepian solo budzą już więcej mieszanych uczuć.
Kolejny zbiór "Tańców Polskich" czerpie z Chopina garściami - mazurki, kujawiaki, oberki, krakowiaki - aż miło. Ale genialna inspiracja - zgodnie z regułą - nie przekłada się równie genialne dzieło własne. Tej iskry u Scharwenki nie ma, jego tańce są idealnie ...salonowe, już takie oczyszczone, pozbawione naturalnego wdzięku. To nawet Scriabinowi mazurki wyszły ciekawiej. Ale poczekajmy z ostateczną oceną - to dopiero połowa.
Bardziej przekonujący jest FXS tam, gdzie inspiruje się Lisztem czy Schumannem. W Wariacjach z Op. 57, czy 3 Klavierstucke z Op. 86. Bym zapomniał - walce podobały mi się najmniej. Tutaj porównanie z Chopinem byłoby zbrodnią.

piątek, 10 lutego 2012

Scharwenka - Piano Music vol. 3 - Seta Tanyel [9-10 lutego 2012]


Hyperion - przynajmniej w tej serii - jednoznacznie przypisuje FXS Polsce. W końcu Szamotuły nie leżą pod Stettinem, nawet jeśli w czasach zaborów nazywały się inaczej. Sam Scharwenka wolał jednak po 1918 roku pozostać w Belinie i tamże umarł 6 lat później. Jego zbiór "Tańców Polskich Op. 3" był - jak się okazuje - wielkim przebojem wydawniczym - Hyperion pisze o 'milionach' sprzedanych egzemplarzy!
Tutaj mamy tańce z Op. 58 - Op. 3 jest na vol. 1 - ale też oddają smak, jakim wtedy zachwycali się melomani. FXS wchłonął co najlepsze i od Chopina, i od Liszta, i całej reszty najciekawszych muzycznych 'nacjonalistów'. Tańce -składające się na swego rodzaju taneczną Sonatę - są urocze ale nie banalne. Czujnemu uchu nie umknie początek 'Mazurka Dąbrowskiego' - dosłownie pierwszych dziesięć dźwięków! - przewijających sięw tańcu czwartym - Moderato.
Znakomite są Wariacje z Op. 48 - na koncercie w 50-tą rocznicę aktywności twórczej FXS w Berlinie w roku 1919 wykonał je ... Claudio Arrau.

czwartek, 9 lutego 2012

Romantic Piano Concerto Vol. 38 - Rubinstein & Scharwenka - Marc-Andre Hamelin, BBC Scottish SO, Michael Stern [8-9 lutego 2012]

Click album cover to view larger version

Wyborna płyta... I nawet jeśli jestem klasycznie "pozytywnie uprzedzony" do wszystkiego, co wychodzi spod palców M-AH... to tutaj mamy naprawdę solidną porcję pierwszorzędnej muzyki! Jej jakośc broni się całkiem sama. Ale w tym wykonaniu ....
I od razu, by nie było wątpliwości, moim zdaniem koncert Scharwenki bije na głowę Rubinsteina. Jest znacznie ciekawszy, więcej w nim pomysłów. Druga część jest wprost zachwycająca!

środa, 8 lutego 2012

Scharwenka - Piano Concerto No. 4, Polish National Dances - Francois Xavier Poizat, Poznań Philharmonic Orchestra (!), Łukasz Borowicz [7-8 lutego 2012]

SCHARWENKA, X.: Piano Concerto No. 4 / Polish Dances (Poizat, Poznan Philharmonic, Borowicz)

Genialna płyta! I bez względu na to, której nacji przypisze się FXS, brak tego koncertu w bieżącym repertuarze to po prostu granda! Jeszcze większa, jeśli przyjąć klasyfkację Naxos - jak niżej.
Widać włodarzom polskiego życia muzycznego bliższa inna wersja - bo pies z kulawą nogą nie uświadczy tutaj ani płyt, ani koncertowych wykonań jego muzyki. W sumie to nie ma co się dziwić - polskie koncerty romantyczne po Chopinie dla świata odkrył angielski Hyperion, talent Łukasza Borowicza odrywa Naxos.
Sam Scharwenka pisał o sobie jako o Niemcu - ale w połowie XIX wieku, na pograniczu, w mieszanych małżeństwach, łatwo można było toższamość zagubić. Poza tym ... jakie to ma dzisiaj znaczenie?
FXS pisał, że wyrósł na niemieckim romantyzmie, na Schumannie, Mendelssohnie i Brahmsie ... i wszystko to pewnie prawda, ale na tej płycie słychać ten wpływ co najwyżej w cudnej wersji sonaty wiolonczelowej. Cała reszta to Wschód! Polski, rosyjski, duszeszcipatielnyj wschód! W tańcach - Chopin wywija w tle mazurki i kujawiaki, a w koncercie kłaniają się dodatkowo w pas i Czajkowski i ... Rachmaninow!
A koncert z 1908 roku! A tu słychać 2. i 3. koncert Rachmaninowa!!
Pierwszym wykonaniem w Nowym Jorku (1910, grał sam FXS) dyrygował ... Gustaw Mahler. Co dobitnie pokazuje kim Scharwenka wtedy był na muzycznej scenie. Diabelsko trudny (wielu pianistów odmawiało grania!), cudnie melodyjny, przebogaty w fantastyczne tematy - rewelacyjnie tutaj wykonany. Rewelacja!

Wklejam w całości, co pisze Naxos na swojej stronie:
'Polish pianist and composer Franz Xaver Scharwenka was raised in the spirit of European Romanticism, championing the music of Chopin, Schumann, Mendelssohn and Liszt, and gaining enormous popularity for his own compositions, which Liszt greatly admired. Scharwenka’s fourth and final Piano Concerto (which the composer performed under the direction of Mahler and Stokowski) is a work of genius which stands at the apex of his achievement. The shorter pieces on this album have recently enjoyed renewed popularity, proving the value of Scharwenka’s legacy for modern listeners though much of his music remains to be rediscovered.'
http://www.classicsonline.com/catalogue/reviews.aspx?pid=1088326&viewall=1

wtorek, 7 lutego 2012

"John Kitchen plays Handel Overtures" - [6-7 lutego 2012]

Super-ciekawa płyta! Co my tu mamy - przede wszystkim uwertury do: "Occasional Oratorio", "Athalii", "Radamisto", "Samsona", "Saula", "Il Pastor Fido", "Teseo" i "Rinaldo" - plus dwie oryginalne suity na klawesyn (HWV 450 i 454). Nagranie wręcz świeżutkie - grudnia 2008 roku. Chyba pierwsza moja płyta z Delphian Records. Ale nie ostatnia - John Kitchen nagrał ich już dla tej wytwórni kilka!
Gra na dwóch angielskich instrumentach jak najbardziej z epoki - jednomanuałowym z 1709 i dwumanuałowym z 1755 roku. I gra - co tu kryć - bardzo dobrze.
Handel sam transkrybował na klawesyn własne kompozycje - nic dziwnego, wszak od klawesynu i organów zaczęła się jego sława. Mówi się i pisze aż o dwudziestu! Pięć handlowskich transkypcji do naszych czasów przetrwało. A wymagania rynku - wszak to niezwykle muzykalna nacja - spowodowały, że uwertury GFH przerabiano na prawo i lewo. W roku 1755 John Walsh wydaje "60 Uwertur z Oper i Oratoriów na Klawesyn i Organy"! Pięć lat później publikuje kolejny zbiór. Zagrana tutaj uwerura do "Rinalda" pochodzi od Williama Babella, o którym tu już chyba była mowa ... a który chyba najlepiej oddał ducha oryginału.
Bardzo ciekawa płyta.

poniedziałek, 6 lutego 2012

"Christophorus Columbus (Lost Paradises)" - Hespèrion XXI, La Capella Reial de Catalunya - Jordi Savall [4-6 lutego 2012]


Fenomenalna rzecz! Do tego stopnia, że mimo wcale niezłej wersji z iTunes, koniecznie trzeba kupić tę ... książko-płytę. Sporo będzie tutaj Savalla w najbliższych dniach - i Borgiowe, i Istambuł, i wyprawy do Jerozolimy, i dalej! i nawet Senor Don Quijote zawita!
"Lights and Shadows in the Age of Columbus: History and Poetry in dialogue with Arabo-Andalusian, Jewish and Christian music of Ancient Hesperia until the discovery of the New World" ... taki ma to dzieło podtytuł. Trzeba się mozolnie przekopać przez obfitą książkę, by pozbierać do kupy informacji o poszczególnych nagraniach - bo jak zdecydowana większość została nagrana na potrzeby tej płyt, część pochodzi z wcześniejszych płyt Savalla - od roku 1998 poczynając.

piątek, 3 lutego 2012

Liszt - 12 Etudes d'Execution Transcendante - Alice Sara Ott [3 lutego 2012]


Fantastyczna płyta! Mimo moich ogromnych uprzedzeń i co do Liszta, i co do pięknych buź na okładkach, a przede wszystkim - do polityki repertuarowej DG.
ASO radzi sobie znakomicie. Inna sprawa, Bogu dzięki, że nagrała cały komplet etiud, a nie jakiś misz-masz w rodzaju "best of" itp. Sensowny wybór i kapitalne wykonanie; wprost wzorcowe interpretacje zarówno etiud ... powiedzmy: "perkusyjno-wirtuozowskich", jak i modelowo romantycznych. Głębokie i pouszające wykonanie 'Harmonies du soir' i z drugiej strony dziarskie 'Mazeppy'. No ... tutaj to czułem się niemal jak frajter Kania dający lekcję ... właśnie fortepianu!
Znakomita płyta - ASO będzie to gościć regularnie.

czwartek, 2 lutego 2012

Parry - Symphony No. 2 Symphonic Variations - Royal Scottish SO [2 lutego 2012]


Notka biobraficzna o HP na stronie Naxos zaczyna się od zdania:
"An English composer and teacher of relative insignificance in the former capacity" ...
Generacja - a nawet dwie! - wcześniejsza niż Moeran, bardzo ciekawa postać - z niezwykłego domu, z dosyć intrygującym życiorysem. Autor aż pięciu (!) symfonii! Postać niemal do końca zapomniana - także na ojczystej wyspie. Może nie tak do końca, bo muzyczną i niemuzyczną nieśmiertelność zapewnił sobie nieziemsko piekną, poruszającą 'Jerusalem', którą rok w rok kończą się Promsy ...
Utwory na tej płycie są wyjątkowo dobrej próby - wszystkie. Najciekawsze chyba są "Wariacje", ale i symfonii, i uwertury słucha się z wielką przyjemnością.

Bruckner - Symphony No. 6, Te Deum - Otto Klemperer, BBC SO [1-2 lutego 2012]


Dwa razy słuchałem bo nie mogłem uwierzyć .. dlaczego ta płyta aż tak mi się nie podoba. Chociaż to może złe słowo - bardziej chodzi o to, dlaczego muzyka Brucknera nei przebija się przez kiepską jakość tego nagrania. Trudno pojąć, że nagranie pochodzi z roku 1961! Brzmi niczym przedwojenne!
Klemperer miał ogromne problemy z graniem Brucknera w Anglii - tamtejsza publika po prostu tej muzyki nie cierpiała! Tak przed wojną, jak i wiele lat po niej. Czy nie cierpiała jej także orkiestra BBC?
Ciekawie o tym pisze Mike Ashman w dołączonej do płyty książeczce. Bo kiek Klemperera - wtedy miał 76 lat - raczej tutaj roli wielkiej nie grał... Nie pierwszy i nie ostatni  to w miarę sędziwy dyrygent za pulpitem.
'Te Deum' zaciekawia ... na tyle, by poszukać go w innym, współczesnym, wykonaniu. A sama 6. .... miejscami też; nie robi takiego wrażenia, jak trzy następne, czy 4. ... ale to też może kwestia nagrania?
Tak czy owak - wyłącznie dla lubiących szum starej płyty. Odpadam.

środa, 1 lutego 2012

Moeran - Symphony in G minor, Sinfonietta - Bournemouth SO, David LLoyd-Jones [1 lutego 2012]



Ciekawa postać. Człowiek z tej brytyjskiej generacji, na której pietno odcisnęło doświadczenie I wojny. Moeran - ciężko ranny w głowę (był kurierem) - został zdemobilizowany w 1917 roku. Z odłamkiem w głowie męczył się do końca życia. Przyjaciel Baxa i Harty'ego, uczeń Irelanda, kompozytor pozostający pod wielkim wpływem Vaughan Williamsa... A przede wszystkim niestrudzony ekslorator ludowych piesni i piosenek. (koniecznie posłuchać przy następnej okazji 'Norfolk Rhapsody' WVW.
Wiele po sobie nie pozostawił - jedna symfonia, dwa koncerty, kilka rapsodii na orkiestrę, garść utworów kameralnych i fortepianowych.
To nie jest nadzwyczajna muzyka ale po kilku przesłuchaniach wciąga. Sporo takich "okołoirlandzkich" cytatów i inspiracji, przyszła ochota i na koncerty i na kwartet smyczkowy!