środa, 30 września 2015

"The Sound of Glenn Gould" - Glenn Gould [29-30 września 2015]


I co tu pisać? Nie ma co pisać.
Niezwykle ciekawy wybór i porządek. Jakby płyta był nieco dłuższa, może tylko odrobinę bym rozszerzył ramy czasowe - coś sprzed Bacha i coś więcej z XX wieku niż Sibelius i Schonberg.
Zaskoczył mnie Beethoven Goulda - we fragmentach sonat i 4. koncertu (muszę odświeżyć). I koncerty Bacha!
Naprawdę niezwykła płyta.

poniedziałek, 28 września 2015

Biber - "Baroque Splendor. Missa Salisburgensis" - Hesperion XXI, Le Concert des nations, La Capella Reial de Catalunya, Jordi Savall [25-28 września 2015]


Czujny byłem! :) Nie dałem się zwieść, że tak graną Battalię to ja już kiedyś - i to po wielokroć - słyszałem! Czujny choć mało staranny - dałbym też głowę, że i nagranie Missa Bruxellensis też mam - a w spisie ani jednej, ani drugiej ... (muszę przejrzeć tajne skrytki).
Bo to w sumie staro-nowa płyta jest. Battalię nagrał ten Wielki skład Le Concert - z Manfredo Kraemerem, Pablo Valettim i Lucą Guglielmim między innymi. To jest tak pyszne wykonanie, tak niezwykłe, a że trwa ledwo 10 minut - nie sposób mieć żale do JV, że sprzedaje to po raz drugi,
Nowe składy savallowych orkiestr i chórów niemal w niczym nie ustępują starym. To jest płyta wybitna.
Savall już od dobrych kilku - a może i kilkunastu - lat idzie swoją własną ścieżką. (I bardzo jestem ciekaw, jak ten Katalończyk i Mega-Europejczyk jednocześnie skomentuje wyniki referendum w sprawie niepodległości Katalonii...)
To oczywiście nie jest tak wielki projekt, jak Jerusalem, Don Kichot, Kolumb, Stambuł ... itd. Ale wykonawczo im dorównuje.
Jak zwykle arcyciekawe teksty w książeczce - wielki projekt czy mniejszy - staranność po prostu imponująca.
I tyle niewiarygodnie pięknej muzyki ... pomyslec, ze Biber ją pisał gdy moi przodkowie siodłali konie by się dać odpór Turczynowi pod Wiedniem ...

piątek, 25 września 2015

Vivaldi, Handel - 'Dixit Dominus" - Lucy Crowe, La Nuova Musica, David Bates [25 września 2015]


Ech ... będzie twardy orzech do zgryzienia. Pierwsze wrażenie jest, powiedzmy, umiarkowane. By nie dodać - chłodne. Że średnio z Vivaldim - to akurat nie dziwi. mam wrażenie, że jedynie nieszczęsny Robert King przyswoił sobie ten włoski idiom, i jego nagrania mogą konkurować z produkcjami Alessandriniego czy Biondiego. I mam na myśli przede wszystkim orkiestrę, sposób wykonywania tej muzyki w warstwie czysto instrumentalnej.
Nie robi wielkiego wrażenia otwierające płytę 'Dixit Dominus' Vivaldiego - bez echa w zasadzie się przeciąga .... kapitalny motet 'In furore...' - lepiej, dużo lepiej (i spora w tym zasługa Lucy Crowe) ale słyszałem znacznie lepsze wykonania; 'Dixit Dominus' Handla zaś po prostu rozczarowuje.

poniedziałek, 21 września 2015

Lully - "Phaeton" - Les Talens Lyriques, Christophe Rousset [21 - 24 września 2015]



Pięknie, wyjątkowo pięknie brzmi ten "Phaeton" ... Aż strach sobie wyobrażać, co by było, gdyby jakość plików skoczyła z 16 do 24 bitów ... I jest to niezwykle piękna opera....
Aktywność Rousseta koi nieco żal po zaprzestaniu - po 10 płytach - genialnego cyklu z La Simphonie du Marais pod dyrekcją Hugo Reyne.
Chociaż to chyba nie do końca prawda - w końcu pod własnym już szyldem w 2010 wydali "Atysa", więc może ciąg dalszy naprawdę nastąpi? Daj Bóg!
Bo niezwykła to wprost przyjemność móc porównywać nagrania Minkowskiego, Reyne i Rousseta ... Christie woli konkurencję poboczną - ściga się w zasadzie sam ze sobą, wydając swoje przedstawienia na DVD.

wtorek, 15 września 2015

Handel - Concertos for the Harpsichord 1 - Wolfgang Gluxam, Gradus ad Parnassum, Hiro Kurosaki [13-15 września 2015]


Nie pisałem o tej płycie??? Nie do wiary. Bo leży na półce od dobrych paru lat - na kupce "ulubione" ...
Nagranie z koncertu w Melku - 20 maja 2002 roku; płytę wydał austriacki ORF rok później.
Miał być komplet koncertów (cz. 1) a póki co skończyło się na tej jednej ... (albo nieuważnie sprawdzam zawartość sklepu ORF...)
Szkoda wręcz przeogromna - bo to po pierwsze - światowa premiera tych koncertów w takiej wersji; bo właśnie tak je wydał w 1739 (Op 4) i 1761 (Op 7)  roku John Walsh - "for the Harpsicord or Organ"!; a po drugie - wykonanie jest wprost rewelacyjne!
Gluxamowi oddam co należne przy Bachu. Nie kojarzę żadnego z muzyków grających w Gradus ad Parnassum (poza liderem).
A słowa najwyższego uznania należą się wszystkim - a już szczególnie oboistom, fagociście i flecistce!
Co ta czwórka tutaj wyprawia ....Ech!
Nie sposób nie kochać tych koncertów - ja właśnie handlowskie Opusy 4 i 7 usłyszałem znacznie wcześniej niż koncerty bachowskie...
I do dzisiaj stawiam je wyżej. I ta płyta jest kolejną, która coś do tej fascynacji dokłada.

Dwa Concerti Grossi - po jednym z Opusów 3 i 6 - tylko pogłębiają odczucie straty.
Bo tak na oko tych płyt mogłoby być lekką ręką 5 lub 6; a tak - szkoda.
Rozpoczynający płytę koncert 3 z Op.3 - z melodią, jakiej Handel użył w Odzie dla królowej Anny; jest tak pysznie zagrany, że ma ochotę się go słuchać na okrągło.
A zaraz potem dwa przepiękne koncerty z Op. 7 .... Po prostu - cuda!

sobota, 12 września 2015

Bach - 'Goldberg Variationen' - Wolfgang Gluxam [12 września 2015]

J.S.Bach: Goldberg-Variationen

To jest prawda, że format klawesynisty / pianisty mierzą m.in. Wariacje Goldbergowskie.
W morzu nagrań przeciętnych, średnich i niemal niepotrzebnych (nie wiedzieć czemu, coraz więcej, szczególnie pianistów, postanawia podręczyć słuchaczy swoimi produkcjami), można czasem wyłowić prawdziwe cuda. Bo to jest cudo.
Niezwykle ciekawa, wyjątkowo "własna" interpretacja. Żadnego kopiowania, prze-grywania wykonań znanych i uznanych, w końcu INTERPRETACJA!
Jasne już jest, czemu (i czym!) tak bardzo mnie ujął WG na płycie z koncertami Handla.
Jedna z najlepszych i najciekawszych nagrań "WG", jakie kiedykolwiek słyszałem.

Oswald & Napoleão dos Santos - Piano Concertos - Artur Pizarro, BBC National Orchestra of Wales, Martyn Brabbins [12 & 23 września 2015]



Płyta 64-ta. w serii jest dokładnie tak samo dobra i ciekawa  ... jak kolejna 65-ta, opisana wcześniej.
Kolejne podobieństwo - dzieła całkiem mi nieznanych kompozytorów; i pokrewieństwo - Oswald urodził się w Brazylii (miał włosko-niemieckie korzenie); Napoleao - był Portugalczykiem. Co ciekawe - ci dwaj rówieśnicy w kolejach swojego życia odbyli tę samą podróż - w różnych kierunkach: Oswald przeniósł się do Europy, Napoleao wyemigrował z braćmi do Brazylii.

Koncert Oswalda jest bez dwóch zdań wybitny. Miał szczęście - dzięki swoim nauczycielom i znajomym - poznać Brahmsa i Liszta. Dodałbym Czajkowskiego - i już mamy trzy największe, na moje ucho, jego inspiracje bądź muzyczne podobieństwa. I chyba najbardziej pasuje tutaj Czajkowski - ten koncert wręcz przesiąknięty jest atmosferą tak charakterystyczną dla późnego rosyjskiego romantyzmu w części pierwszej; z profetycznym wręcz wyczuciem stylu hollywoodzkiego z lat 40-50tych w części drugiej; i niezwykle uroczą tarantellą w trzeciej!. Oswald zetknął się także z Saint-Saensem (też słychać) i przyjaźnił z Dariusem Milhaud (tego akurat tutaj nie słychać!)
(Wyjątkowo barwna postać, niezwykły życiorys - też warto! http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA67984)
Równie intrygujący, równie dobry jest koncert Napoleao ... może i lepszy? Trudny wybór.
Też ciekawa postać.... Urodzony w Porto, mieszkał z ojcem w Londynie, potem w Rio de Janeiro, Buenos Aires i Montevideo, koncertował w Europie (Paryż, Lizbona, Londyn), by ostatnie dwie dekady przeżyć w rodzinnej Portugalii.
W tym koncercie rzeczywiście można dosłuchać się i Chopina, i Mendelssohna, najwięcej Saint-Seansa ... Słychać wszechstronnego i muzykalnego koncertującego pianistę, bo poza licznymi wpływami - koncert jest niezwykle ciekawy od strony czysto wykonawczej - dużo się dzieje, dużo tu miłych dla ucha pomysłów i smaków. Zadziwiające, że takich dzieł nie ma w repertuarach, że znane są wyłącznie muzykologom. Tym większe brawa dla Hyperiona. A jeszcze większe za kolejne zaproszenie dla Artura Pizarro! Pianisty wybitnego!

Albeniz & Granados - Piano Concertos - Melani Mestre, BBC Scottish Symphony Orchestra, Martyn Brabbins [11-12 & 23 września 2015]

CDA67918 - Albéniz & Granados: Piano Concertos

(Trochę dni minęło i konieczna powtórka; choć i tak pierwszego wrażenia nie zmieni - to świetna płyta!)
Wszystko tutaj jest pierwsze - pierwszy kontakt z solistą, pierwszy raz słyszę obydwa koncerty.
Co mnie samego dziwi - bo twórczość obydwu na fortepian solo znam naprawdę nieźle.
Koncert Albeniza jest przepiękny - nie tak całkiem "fantastyczny" - ot, choćby jak symfonia Berlioza - bo muzycznie w sumie całkiem tradycyjny. Co nieco zaskakuje, zważywszy, że pochodzi z roku 1887, kiedy w muzyce działo się coś niecoś więcej, gdy już cała ta schumannowsko-chopinowska spuścizna zaczynała trącić myszką. Dodatkowo zaskakuje niemal całkowity brak w tym koncercie jakichkolwiek treści hiszpańskich (u Albeniza!!!). Rekompensuje to - z nawiązką - 'Rapsodia hiszpańska" :) Wdzięczna, dostojnie roztańczona ... noga fruwa! :)
Koncert Granadosa ... no powiedzmy, że Granadosa i Mestre ... to opowieść sama w sobie. Warto zerknąć do książeczki (http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA67918). Bardzo ciekawe, co i jak MM zrobił. Przepięknie wyszła mu bajecznie liryczna druga część, w którą wplótł fragmenty Oriental z "Danzas espanolas" i wątki z "Capricho espanol". Zakończenie - MM buduje w całkiem innym klimacie - wykorzystując "Allegro di concierto". Wyszło pięknie - nawet jeśli te trzy części związane są ze sobą raczej luźno.
Oj ... może być z tego najlepsza płyta z siódmej '10' całej serii,

wtorek, 8 września 2015

Benjamin Godard - Piano Concertos No 1 & 3, Introduction and Allegro - Howard Shelley, Tasmanian Symphony Orchestra [7-8 września 2015]



Przeglądając plik na J3, ze zdumieniem odnalazłem aż cztery części tej niezwykłej hyperionowskiej serii. Pierwsza z nich - okazała się niewypałem [koncerty Pixisa i Thalberga - vol. 58] - raz, że słuchałem jej jakiś czas temu (i tutaj opisałem); dwa - że to jedna ze słabszych płyt w cyklu. Generalnie - zniechęcająca.
Ale druga - koncerty kompletnie mi nieznanego wcześniej Benjamina Godarda - okazała się rewelacją! Po raz 45-ty (lub coś mimo tego...) udowadniającą, że TRPC jest jednym z najciekawszych fonograficznych projektów naszych czasów. Amen.
( http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA68043 )

Na pocieszenie (mojej ignorancji) - Godard jest śladowo obecny na Spotify - trzy kwartety smyczkowe, 2 koncert fortepianowy, 2 skrzypcowy, Etiudy ... i niemal tyle, nie licząc składanek (typu '100 Erotic Classics' ... błe).
I od podobnie beznadziejnie przykrej konstatacji zaczyna się esej Jeremy Nicholas'a w książeczce:
kompozytor 8 oper, 5 symfonii, suit orkiestrowych, baletu, 2 koncertów fortepianowych i 2 skrzypcowych, itd. itp. .... przeszedł do pamięci potomnych utworem trwającym ledwo .... 3 minuty!
Nicholas wspominając, że do ulubionych kompozytorów Godarda należeli Schumann i Mendelssohn, odnajduje w jego koncertach skalę techniczne trudności ... Liszta i Rubinsteina. Ja dosłuchuję się brzmień kompozytorów rosyjskich  z końca XIX wieku .... czy wręcz Rachmaninowa.




czwartek, 3 września 2015

Bruckner - Symphony No. 3 - Munchner Philharmoniker, Sergiu Celibidache [12 & 29 września 2015]





To faktycznie zapowiedź słuchania płyty.
Wywołana fascynującym tekstem z 'Gramophone' - o okolicznościach pierwszego wykonania tejże symfonii Brucknera. I od razu odsłuchałem rekomendowanego nagrania Norringtona ...

[http://www.gramophone.co.uk/editorial/the-disastrous-premiere-of-bruckners-third-symphony-by-adrian-murdoch]

A że nagrań 3. akurat zbyt wielu pod ręką nie mam - Karajan, Nagano, Haitink - padło na czwarte - z Celibidache, którego wcześniej nie słuchałem...

{Przy okazji - gdy posłuchałem tego nagrania po raz kolejny 29.09 - wklejam (a na bank już wklejałem!) link do znakomitego przeglądu nagrań symfonii AB: http://www.musicweb-international.com/classrev/2005/Feb05/Bruckner_symphonies_PWJQ.htm}

Sergiu Celibidache poprowadził monachijskich filharmoników (edycja Leopolda Nowaka, wersja z roku 1889) podczas koncertów 19 i 20 marca 1987 roku. Słychać czasem, że to "na żywo". Ale to nic a nic nie przeszkadza. To wykonanie jest tak fantastyczne, tak piękne, że kompletnie nic tego nie zakłóci. I trzeba dodać, że robota inżynierów to majstersztyk.
3 Brucknera jest bez wątpienie jedną z piękniejszych symfonii końca XIX wieku, jedną z piękniejszych 'ever'. Wierzyć się nie chce, że jej prawykonanie wywołało takie emocje...