czwartek, 24 kwietnia 2014

Rameau - "La Guirlande" / "Zephyre" - Daneman, Mechaly, Ockenden, Agnew..., Capella Coloniensis, Choeur des Arts Florissants, William Christie [24-29 kwietnia 2014]


'La Guirlande ou Les Fleurs enchantées'  to opera-ballet w jednym akcie, z roku 1751; zaś 'Zaphyre' ...powiedzmy, że ... "balet pastoralny" - z roku 1754. Ułożone obok siebie, tworzą tutaj nadzwyczajnie spójną całość. Nagranie ze stycznia 2000 - znakomite! Tutaj słychać nieco innego Rameau - bardziej lirycznego, stonowanego, nie epatującego orkiestrowymi fajerwerkami. Może chwilami lekko przesłodzonego ... ale co tu się dziwić konwencji? 
Co ciekawe - William Christie prowadzi tutaj wyłącznie 'swoich' chórzystów - gra orkiestra kolońskiego radia WDR - Capella Coloniensis (z Emmanuelle Haim na klawesynie!). I świetnie gra!

Rameau - "Les Surprises de l'Amour" - Les Musiciens du Loyvre, Marc Minkowski [24-29 kwietnia 2014]


'Suite en Concert' to efekt niekończących się poprawek, jakie Rameau bez przerwy nanosił do swoich kompozycji. Pierwsza wersja tej opery-baletu w dwóch odsłonach pochodzi z roku 1748 - kompozycja miała uczcić pokój w Aix-la-Chapelle. Co ciekawe - pierwsze pełne nagranie ukazało się dopiero w 2013 roku! Les Nouveaux  Caracteres poprowadził Sebastien d'Herin, wydała Glossa. Jak podaje operabaroque.com - w kwietniu 1993 wystawił 'Les Surprises' Sigiswald Kuijken - w Lille, w Montpellier i w pałacu w Wersalu....

Wykonana tutaj 'suita' to faktycznie efekt kompilatorskiej pracy Sylvie Bouissou, która wybrała poszczególne części - i nieźle je przy okazji pomieszała - z manuskryptu Rameau z lat 1757-58 (Rameau ma 74 lata!!) Wprawne ucho (co-nieco i moje) wychwyci znane melodie z 'Dardanusa' czy 'Les Fetes d'Hebe'...
Niezwykle ciekawy tekst autorki kończy się niezwykłym wręcz apelem (cytuję w całości bo wciąż jest boleśnie aktualny):
'Our civilisation was deaf and indifferent to this music from 1758 to 1987. The facts are there to justify an accusation against us for our ingratitude and complete lack of concern for a historical style and genre which bear the hallmark of the Age of Enlightenment. One is almost overcome  by a sort of panic mixed with a touch of shame at the thought that something so potentially beautiful as the opera the Surprises de l'Amour has yet to be performed on stage today.'

Nagranie Minkowskiego jest z lipca 1987 roku (!), dokonane w pałacu Barbierini w Rzymie.
Kto w LMdL nie gra??! Niejaki Idemi Suzuki na wilonczeli(!), bracia Hantai - Marc na flecie, Pierre - na klawesynie; Ponseele i Reyne - oboje...

Fantastyczna płyta, trochę już czasu minęło, a nadal brzmi świeżo, iskrzy i zachwyca. Starsza siostra "Wyimaginowanej Symfonii".

środa, 23 kwietnia 2014

Rameau - "Les Fetes d'Hebe" - Daneman, Connolly, Fouchecourt, Agnew; Les Arts Florissants, William Christie [22-23 kwietnia 2014]


Trzeba uczciwie przyznać, że tym nagraniem William Chrisite ugruntował swoją pozycję w gronie (czy raczej - na podium) najlepszych wykonawców muzyki Rameau naszych czasów. Z Minkowskim i Roussetem. I mniejsza o kolejność - bo jeszcze wszyscy nagrywają ... chociaż WCh chyba pasuje generalnie i przekazuję LAF PA, a Minkowski ... wiadomo. I cieszy, że ciągle pojawia się ktoś nowy.
A! Trzeba dodać, że pełen tytuł tej 'opera-ballet' to "Les Fetes d'Hebe ou Lest Talens Lyriques"! 
Wystawiona w maju 1739 roku, ze słynną (występującą wcześniej w Londynie m.in w operach Handla!) 'baleriną' Marie Salle w jednej z głównych ról.
Ponieważ to przecudowna muzycznie opera, nie dziwi, że była niebywałym przebojem francuskich scen - wystawiona 300 (!) razy do końca XVIII wieku.
Klasyczne libretto "marynistyczne" nie przeszkodziło Rameau w rozsypaniu tych swoich nieprawdopodobnych muzycznych pereł nadzwyczaj szczodrze. 
Christie - mając do dyspozycji fantastycznych solistów - nagrał jedną z lepszych swoich operowych płyt. 

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rameau - "Les Boreades" - Smith, Rodde, Langridge, Aler..., English Baroque Soloists, John Eliot Gardiner [18-22 kwietnia 2014]


Chaotycznie zabrałem się do słuchania Rameau - trudno. Przy "Anacreonie" przypomniała mi się jedna z (jakże licznych!) cudownych melodii z "Boreadów" i już nie było sposobu.
Wierzyć się nie chce, że w czasach, w których powstała, nigdy na scenie nie wystawiona. Jedno wykonanie koncertowe w 1770 roku. Rameau zmarł tuż po jej napisaniu, dworskie intrygi plus całkiem nowa muzyczna moda zapewne spowodowały, że ta cudowna opera popadła w zapomnienie. I cudem przetrwała. 
Gardiner przymierzał się do "Les Boreades" już od 1975 roku, kiedy po raz pierwszy ją wykonał w Londynie w wersji koncertowej.  Siedem lat później niewysłowiony Festiwal w Aix (muszę chociaż raz na niego pojechać) zaprasza JEGa, operę wystawia i umożliwia jedno, jedyne (!!!) nagranie na płytach!
Wierzyć się nie chce .... Ciągle ktoś stoi w kolejce by nagrać nawet drugorzędne opery Handla - chętnych na "Boready" nie widać. W 2003 roku operę wystawił William Christie - reżyserował Robert Carsen - i jest to chyba najlepsze, co mogło "Boreadom" się przydarzyć. Ale o tym - trochę później. (Przyjdzie i pora na Rameau na DVD.)
Szkoda, że tylko tyle ... w końcu i Minkowski, i Haim ją wystawiali .... Szkoda, że szefom wytwórni zabrakło odwagi...
Szkoda, ze nie można z niczym Gardinera porównać ... chyba wątłe są szanse na nowe nagranie w "Roku Rameau"... Ale to jest szkoda mało uciążliwa w sumie ... Bo to nagranie, absolutnie wyjątkowo, znakomicie się broni, wciąż brzmi znakomicie, świeżo. Naprawdę - to jest znakomite, pomnikowe nagranie. I żal, że rozstając się z Erato/Warnerem, Gardiner rozstał się z francuską operą. Bo wyjątkowo dobrze do niej pasował.


piątek, 18 kwietnia 2014

Rameau - "Anacreon" - Les Arts Florissants / Les Musiciens du Louvre; Christie / Mminkowski [18 kwietnia 2014]


Balet "heroiczny" w jednym akcie z opery-baletu "Les Surprises de l'Amour" ... 
Dwa nagrania i znowu dwie epoki... Christie z 1981 roku, Minkowski z 1995. U WCh śpiewają - Mellon, Schirrer, Feldman, Visse; a u MM - Massis, Felix, Gens i del Pozo.
Urokliwa muzyka, niemal "Rameau w pigułce". Minkowski dołożył jeszcze kantatę "La Berger fidele".
Ale wcale nie dlatego jest to ciekawsze nagranie. Przez  tych 15 lat naprawdę wszystko się zmieniło. Można powiedzieć, że prawdziwy 'renesans' grania Rameau zawdzięczamy właśnie Minkowskiemu. A może - swoistej rywalizacji między dyrygentami, orkiestrami i wytwórniami? Ależ to były czasy!




czwartek, 17 kwietnia 2014

Chopin - Piano Concertos - Ingrid Fliter, Scottish Chamber Orchestra, Jun Markl [15-17 kwietnia 2014]


Jak to się dziwnie układa ... IF była jedną z laureatek Konkursu Chopinowskiego 14 lat temu. Związała się kontraktem z EMI, gdzie nagrała ledwie dwie płyty. I już, i koniec przygody. Kolejny kontrakt - tym razem z Linn Records - owocuje koncertami.
Od raz miałem wrażenie, że orkiestra nieco za cicha, za słaba.... (a nie mam książeczki).
Jak pisze Andrew Clements - SCO gra wręcz w minimalnym składzie!
http://www.theguardian.com/music/2014/feb/27/chopin-piano-concertos-review-ingrid-fliter
i całkowicie słusznie zaraz dodaje:  'there's nothing small-scale about Fliter's performances.'
Musze poczytać więcej - choć i tak pewnie będzie to kolejny zakup od LR -
http://www.linnrecords.com/recording-chopin-piano-concertos.aspx

Fliter gra niezwykle ciepło, gdy trzeba lekko i lirycznie, pamięta i o rubato, a przede wszystkim o bel canto! O śpiewie, o tańcu! Niezwykle ciekawe nagranie.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rameau - "Castor et Pollux" - Crook, Correas, Mellon, Gens, Piau, Padmore, Brua, Daneman; Les Arts Florissants, William Christie [14 kwietnia 2014]


Nagranie niemal o równe 20 lat późniejsze od Harnoncourta. Znowu z obsadą marzeń ...
Zdecydowanie lepsze od poprzednika - pod każdym względem. 
Co kilka lat kolejni dyrygenci mierzyli się z "Castorem" - w 1997 Jean-Christophe Frisch, w 2003 - Kevin Mallon; jest też płyta Gardinera - z 2007 roku, z paryskiej Salle Pleyel, m.in. z Andersem Dahlinem w roli Castora, wydane przez kompletnie mi nieznaną wytwórnię 'Celestial Audio'...
To jest znakomite nagranie pod każdym względem i wielka, przy tym - powtarzalna, muzyczna przyjemność.
O jakość muzyki zatroszczył się sam Rameau - mnogość kapitalnych tematów porównywalna z "Dardanusem"; a o jakość wykonania - Christie z Przyjaciółmi.

Rameau - "Castor et Pollux" - Vandersteene, Souzay, Scovotti, Lerer; Nicolaus Harnoncourt [11-13 kwietnia 2014]


W połowie uwertury chciałem tego harnoncourtowego "Castora" czym prędzej wyłączyć. W zasadzie walczyłem z tym zamiarem do końca pierwszego aktu. A potem wysłuchałem tego nagrania przez weekend chyba trzykrotnie!
Bo z jednej strony - nie da się tego słuchać; a z drugiej - to jest Pomnik. Wyszukałem na półce napisaną przez NH książkę "Muzyka mową dźwięków", muzyce francuskiej poświęca ledwo kilka stron, ale - co oczywiste - sporo słów swojej przygodzie z tą operą. I ciekawie się słucha czytając... O tym, jakim odkryciem dla wszystkich muzyków była niezwykłą muzyka Rameau, muzyka, której niemal kompletnie nie znali! Bo niby skąd mieli znać 1972 roku! I bez względu na wszystko, za odwagę zmierzenia się w tamtym czasie z tym dziełem, za wyciągnięcie niemal już kompletnie zapomnianego kompozytora - POMNIK!
A naprawdę nie jest to takie złe wykonanie ... tylko trzeba trochę posłuchać by do tej 'niedzisiejszej' konwencji się przyzwyczaić. Poza tym - to jedyna (jeśli się nie mylę) francuska opera Harnoncourta na płycie!
Zdumienie, jakie towarzyszyło Harnoncourtowi wywołane było głównie tym, co grając usłyszeli. Tym, jak bardzo to się różniło od całej muzyki tamtych czasów - rok 1737 (!) i jakież to inne od tego, co wyszło spod ręki Bacha czy Handla! Jak nowoczesne, jak rewolucyjne, jak wyprzedzające tych współczesnych o całe dekady! Harnoncourt porównuje Rameau z Gluckiem ... ale gdzie orkiestrze Glucka do orkiestry Rameau!?


"Castor" był wielkim przebojem - wystawiany przez całe dziesięciolecia w różnych miastach Francji, w samym Paryżu do Rewolucji miał ponad 250 wystawień!
Wrzucam okładki kolejnych wznowień - jasna sprawa, że ta z pigwą najbardziej mnie ucieszyła! :)

piątek, 11 kwietnia 2014

John Adams - "Gospel According To The Other Mary" - Los Angeles Philharmonic, Gustavo Dudamel [10 kwietnia 2014]

ADAMS Gospel According To The Other Mary / Dudamel

Z czystej ciekawości, bo co do zasady - unikam współczesnych dzieł scenicznych, oratoryjno-pasyjnych ... jakichkolwiek. Nie ta nuta, nie ta wrażliwość ... i tyle.

Słychać, że to mogłoby ciekawie wypaść na scenie... i chyba wypada, skoro rzetelny Andrew Clements ocenia tak wysoko wystawienie oratorium w Londynie, niemal równo rok temu:
http://www.theguardian.com/music/2013/mar/17/gospel-according-to-other-mary-review

The Gospel According to the Other Mary

I zdecydowanie bardziej wolałbym "Gospel" zobaczyć. Może to faktycznie jest jedna z lepszych partytur JA od lat - nie wiem, bo nie śledzę, ale muzyka do mnie nie przemawia. Chociaż są chwile, że zaciekawia. Ale nie porusza.

środa, 9 kwietnia 2014

Rameau - "Dardanus" - Ainsley, Gens, Naouri, Delunsch, Kozena, Les Musiciend du Louvre, Marc Minkowski [9-10 kwietnia 2014]



Ależ to pyszna opera! Ile tu się dzieje! Ile genialnych melodii! Skrzy się ta partytura niewyobrażalnie.
A to wykonanie! Po prostu szok.
"Dardanusa" wystawiono po raz pierwszy w Akademii 19 listopada 1739 roku. Minkowski zaś go nagrał w styczniu 1998, DG wydało 2 lata póżniej. I zgarnęli chyba wszelkie możliwe nagrody i laury - bo to jest jedno z najlepszych nagrań opery barokowej "ever"! 
Wybitna opera w najlepszym z możliwych wykonań. I już.

A tutaj (Spotify!!) świeżutka konkurencja:


Nagranie na żywo z koncertów w Operze Królewskiej w pałacu w Wersalu - 14 i 16 lutego 2012 roku. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Lully - "Armide" - Laurens, Crook, Gens, Rime, Deletre, Ragon, La Chapelle Royale, Philippe Herreweghe [7 kwietnia 2014]



Jaka szkoda (kolejny raz - kolejna opera), że po Herreweghe nikt "Armidy" nie nagrał ... Bo nie liczy się w sumie świetna paryska realizacja Williama Christie, jaką można było obejrzeć w Mezzo (m.in.) i którą, Bogu dzięki!, wydano potem na DVD. Bo to nagranie z 1993 roku jest znakomite ... ale łatwo sobie wyobrazić, jak mogłoby zostać wykonane dzisiaj... No, może wkrótce zostanie.
Minkowski, Christie ... Rousset, Haim! Ech .... bo śpiewaków PhH ma naprawdę przednich, ale orkiestra brzmi - na moje ucho - nieco ...'sztywno'. Jak mogłaby zabrzmieć "Armida" dzisiaj, to cały czas najlepiej można przekonać się słuchając MAK pod Goeblem na ścieżce do filmu "Le Roi Danse" ... Z różnych rozproszonych po różnych płytach fragmentów "Armidy", nigdzie nie słyszałem czegoś takiego, jak u Goebla właśnie ... 
Niezbyt sam rozumiem, dlaczego sięgnąłem właśnie po "Armidę" - w ramach zarówno przerywnika między operami Rameau, jak i organizowania podbudowy (Campra, Monteclair, Destouches, Charpentier...)
Dlaczego po operę przedostatnią a nie po jedną z pierwszych? Bo mimo kilku naprawdę porywających momentów, to chyba nie jest moja ulubiona opera Lully'ego - chyba nie bardziej niż "Roland", "Persee", "Isis" czy "Bellerophon"(!)

Ponieważ usunąłem już nagranie PhH z J3 - posłuchałem go jeszcze raz na Spotify - by od razu porównać z nowszą nieco produkcją - Ryan'a Browna i jego Opera Lafayette.


Dziwne, że z reguły aktualny i akuratny blog "Opera baroque" (http://operabaroque.fr/Cadre_baroque.htm) kompletnie niczego o tej wydanej w 2008 roku płycie Naxos nie pisze ... A Opera Lafayette nagrała kilka naprawdę ciekawych rzeczy... 
Brown pominął Prolog, skrócił taneczne interludia i wyciął kilka arii (głównie z IV aktu). Dziwny to zabieg - ja go nie lubię. Nie po to Lully te Prologi pisał. A to, że nie mają z reguły nic wspólnego z akcją opery? I co z tego skoro zawierają tyle znakomitej muzyki! "Armida" i "Persee" to pierwsze z brzegu przykłady (skandaliczne cięcie na DVD Tafelmusik).
Wolę Herreweghe - przede wszystkim za kompletność, za lepszych - jednak - śpiewaków; i jeszcze lepszą orkiestrę. I czekam na ... Rousseta! :))


sobota, 5 kwietnia 2014

Campra - "Idomenee" - Deletre, Fouchecourt, Piau, Zanetti, Les Arts Florissants, William Christie [5 kwietnia 2014]



Wybitna opera, wybitne nagranie. Niezwykle bogata muzyka, niezwykle wprost obfitująca w różne nastroje, emocje - od akcentów niemal komediowych, przez liryzm w czystej postaci, przerażającą scenę burzy po rozrywające wręcz swym tragizmem zakończenie.

Trzeciej płyty - akty IV i V - słuchałem 3 lub 4 razy z rzędu ...

Dobrych kilka minut zastanawiałem się, skąd znam (z jakiej płyty) cudowną arię "Espoir des Malheureux" ... może z "Tragediennes"... Wybór wielki nie był, bo takich plyt po prostu wiele nie ma. Google musiał pomóc - stąd znam:
http://j3travels.blogspot.com/2012/03/le-triomphe-de-lamour-airs-doperas.html
A płyta kupiona w quobuz.com - leżakuje na dysku :) U Christie Sandrine Piau jest Elektrą, a tę cudowną arię Ilione śpiewa Monique Zanetti.

Trochę szkoda, że po WCh nikt "Idomenee" póki co nie nagrał, tym bardziej, że Minkowski wystawił ją ze swoim zespołem w 2010 roku w Grenoble .... Ależ mogło by wyjść porównanie ....

czwartek, 3 kwietnia 2014

Campra - "Tancrede" - Le Grande Ecurie at la Chambre de la Roy, The Sixteen, Jean-Claude Malgoire [3 kwietnia 2014]



Pyszna! Pachnąca dojrzałym Lullym opera!
I kolejne pomnikowe nagranie. Rok 1986 Festiwal w Aix - na żywo! (strasznie słychać ten sceniczny tupot!), wyjątkowa dosyć współpraca - The Sixteen i Le Grande Ecurie!
Płyta z nieocenionej serii Erato "MusiFrance" - cóż tam się nie ukazało .... wkrótce tutaj np. "Platee" Gardinera i inne cuda.
Warto wiedzieć, że "Tancrede" wystawił zespół WOK ... w 2000 roku. O nagraniu - i tym razem nikt nie pomyślał... Na scenie m.in.  Olga Pasiecznik, Marta Boberska ... Ech ...
Libretto oparte chyba na najbardziej popularnym tekście epoki - "Jerozolimie wyzwolonej" Tassa; taka swoista odowiedź Campry na genialną "Armidę" Lully'ego. {Akurat nie na "Armidę" tylko na "Rolanda"! Całkiem mi się te historie pomieszały...}
Premiera w Akademii królewskiej 7 listopada 1702 roku. A potem ogromna wprost seria kolejnych wystawień, przez dobrych 60 lat! Niemal 180!

Mozart - Overtures - La Cetra, Andrea Marcon [3 kwietnia 2014]



Pyszna płyta, i płyta z WAM w sam raz dla mnie :)
Bo nie ukrywam, że za dziełem w całości przepadam raczej średnio. Koncerty fortepianowe - w pakiecie, a i owszem; symfonie - z 1/3; podobnie z sonatami czy kwartetami. Opery mnie męczą - i te słuchane, i te oglądane. Nie pasuje mi ta stylistyka i już.
Ale to jest taki Mozart-dla-tych-co-go-mniej-lubią i di tego kapitalnie zagrany. Z polotem, z ogniem (gdzie trzeba), radośnie i fantazyjnie; mrocznie - gdzie trzeba.
Świetna płyta - będą często wracał.

Bach - The English Suites BWV 806-811 - Richard Egarr [2-3 kwietnia 2014]


Mały kwas ... Słuchając RE cały czas miałem w uszach jak cudownie te same Suity, już chyba z kilkanaście lat temu, zagrał Murray Perrahia .... Słuchając klawesynu myślałem o współczesnym fortepianie.
Jako że mnie Egarr nie urzekł - niestety.
Zagrał na klawesynie dzieła Joela Katzmana z 1991 roku - wzorowanym na instrumencie Ruckersa z 1638 roku. I mam wrażenie, że to w znacznej części zasługa instrumentu - może i realizatorów nagrania?
Ma mocne i bardzo 'głębokie' brzmienie, nieco wręcz 'dudni', słychać tak, jakby miało się głowę w samym jego środku niemal. 

wtorek, 1 kwietnia 2014

Mozart - Requiem - Dunedin Consort, John Butt [31 marca - 1 kwietnia 2014]

Wolfgang Amadeus Mozart - REQUIEM, K. 626 (Linn Records CKD 449)

Pewnie gdyby nie ta recenzja (http://www.voix-des-arts.com/2014/03/cd-review-wolfgang-amadeus-mozart.html)  nie sięgnąłbym po to nagranie niemal w dniu premiery.
I nauka by jednak zastosować się do jednej z dwóch szkół - albo najpierw przeczytać kilkanaście innych recenzji autora - i porównać jego opinie z własnymi; albo najzwyczajniej w świecie posłuchać fragmentów dostępnych w sieci, jeśli nie chce się ryzykować zakupu w ciemno.
Ani przez chwilę - słuchając tej płyty po raz pierwszy - nie miałem wrażenia, że słucham 'Requiem' po raz pierwszy - słowami autora "że obcuję z wielkim dziełem sztuki po raz pierwszy!" Po prostu nie do tego stopnia. I dalej - za pierwszym razem miałem cały czas wrażenie - nawet jeśli to słuchanie pobieżne w autobusie - że brak tam dramatyzmu. Drugiego dnia było już nieco lepiej.
{Słuchałem 'Requiem' jeszcze dwa razy pod koniec sierpnia ... dokładnie takie same wrażenia: bardzo dobre wykonanie - bez dwóch zdań, ale nie wybitne. Nie poraża ... a powinno. Całkiem inna rzecz - to też nie Bach... I tyle.}