poniedziałek, 18 lipca 2016

Telemann - Recorder Sonatas & Fantasias - Pamela Thorby [18-29 lipca 2016]



Dwupłytowy album jednej z moich ulubionych artystek.
Na płycie z sonatami PT towarzyszą: Peter Whelan (fagot), Alison McGillivray (wiolonczela), Elizabeth Kenny (lutnia, gitara) i ... Marcin Świątkiewicz (klawesyn, pozytyw).

Dwie recenzje ... których po 2 tygodniach już całkiem nie pamiętam, czyli: żadnej sugestii :)

https://www.theguardian.com/music/2015/oct/22/telemann-recorder-sonatas-fantasias-cd-review-pamela-thorby

http://earlymusicreview.com/telemann-recorder-sonatas-and-fantasias/

W końcu odkleiłem się od Spotify by posłuchać ponownie pierwszej płyty i po raz pierwszy - drugiej.
Zadziwia niezwykła obszerność i jakość spuścizny Telemanna. Skomponował naprawdę masę utworów, na dobrą sprawę w każdym praktykowanym za jego życia. Może nie w każdym narobił tyle zamieszania, co w orkiestrowych koncertach i niemal-programowych uwerturach, ale to co do naszych czasów przetrwało, i co w zasadzie cały czas odkrywamy - jest najwyższej próby.
Wielu kompozytorów spotkał podobny los - ot, choćby z niemal mu współczesnych - Hasse czy CPE Bach. Czasem ma się wrażenie, że JSB i GFH za bardzo zdominowali współczesną nam (!) scenę muzyczną. Gdyby nie niestrudzeni Francuzi, nie przebiłby się ani Rameau, ani Lully. Jakoś się udało Vivaldiemu - i wcale nie koniecznie było to zasługą Włochów!
Najważniejsze, że za Telemanna na poważnie zabrali się sami Niemcy- ich śladem zaczynają iść muzycy z innych krajów (choćby Arte dei Suonatori!)
A warto. Bo jest to muzyka naprawdę dorównująca bachowskiej. Słuchając tych niewiarygodnych Fantazji na flet solo, co chwila przywołuję choćby Sonaty i Partity na skrzypce JSB!
Bo te Fantazje mnie tutaj najbardziej uwodzą ... Sonaty muszę zgrać na J3 i spokojnie któregoś wieczora jeszcze raz posłuchać.
Tak czy owak - ile razy bym nie słuchał - obydwie płyty znakomite!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz