poniedziałek, 14 grudnia 2015

Lully - " Le Triomphe de l'Amour" - La Simphonie du Marais, Hugo Reyne [11-14 grudnia 2015]


Kolejny jesienny koncert w Wersalu - 15 listopada 2002 roku.
Hugo Reyne wystawia ballet de Cour skomponowany przez Lully'ego w 1681 roku, 
I daje nam szanse na wysłuchanie - szkoda, że nie na obejrzenie :( - jednego z ostatnich dzieł tego gatunku. Po tym jak Ludwik stracił zainteresowanie nie tylko występowaniem w głównych rolach , ale i oglądaniem kolejnych dzieł, jego nadworny kompozytor przestał je tworzyć. Ale że mieli z Molierem głowy nie od parady - stworzyli całkiem nowy gatunek - tragedie-ballet - z 'Psyche'  (1671) na początek. Niestety - jak to zbyt często bywa - chyba byli dla siebie Janowie-Baptyści za wielcy i rychło na super-kreatywna spółka został z hukiem rozwiązana. 
Lully nawiązuje współpracę z Quinault - i od 1673 roku poczynając przez niemal kilkanaście kolejnych lat rok w rok spod ich piór wychodzą jedno arcydzieło za drugim - wielki 'tragedie liryczne'.
Dosyć niespodziewanie jednak Ludwikowi przychodzi ochota na re-animację dworskiego baletu i dworskich fet, którymi żył dwór za czasów jego młodości. Szczodrobliwie postanowił podzielić się tym wszystkim ze swoimi dziećmi, które to miały zająć jego miejsce na scenie.
Ale ponad dekadę później, ponad tych kilkanaście wielkich tragedii później, Lully niczego nie ma zamiaru odtwarzać. Zatem by uczcić ślub Delfina z Marią-Anną Bawarską tworzy rzecz naprawdę niezwykłą. (To mogę bez namysłu napisać po dwukrotnym posłuchaniu tej płyty z rzędu jednego popołudnia.)
Maria-Anna ponoć świetnie tańczyła, Delfin zamiłowanie do sztuk przejął od ojca; a na scenie, obok nich, miała pojawić się cała rzesza potomków Ludwika ... książąt i księżniczek za najprzedniejszych rodów Francji. Ostatecznie młodzi małżonkowie pochorowali się i w premierze baletu nie wzięli udziału.
Swoją drogą ... esej napisał sam Philippe Beaussant - jest tak ciekawy, pełen tylu niesamowitych informacji ... że ja go sobie na spokojnie poczytam i pisać dokończę jutro ...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz