poniedziałek, 7 maja 2012

Armand-Louis Couperin - Pieces de clavecin (1751) - Jean-Patrice Brosse [7 maja 2012]


"Trzeba zawsze słuchać do końca!" - taka nauka na dziś. Po kilku pierwszych utworach - już chciałem poszukać czegoś innego, bo brzmiała to wszystko dosyć przeciętnie. Aż nagle coś się zaczęło dziać, muzyka z dosyć przeciętniej zaczęła brzmieć coraz bardziej ciekawie i intrygująco. A zamykający płytę cykl 'Les Quatre Nations' (prezentujący Włochów, Anglików, Niemców i Francuzów) wręcz genialny!

Przy drugim słuchaniu - w drodze powrotnej - wszystko to brzmiało zupełnie inaczej. I przede wszystkim - BRZMIAŁO! Dawno nie słyszałem tak kapitalnie nagranego klawesynu! Tak głębokich i ciepłych basów, tak fantasycznie przestrzennego dźwięku! Ma się wrażenie, że słucha się tego z głową gdzieś w środku instrumentu! I co naprawdę zastanawiające - basy słychać z tyłu! Coś fenomenalnego!

A-L Couperin za kuzyna miał Francois "Wielkiego", nieco tylko 'mniejszy' Louis - pra-wujem. I w tej trasycji niezwykle mocno jest zakorzeniona muzyka A-L. Zdecydowanie mu bliżej do swoich wielkich poprzedników, niż np. współczesnego mu Rameau czy Balbastre'a.
(Przy okazji - jedna z perełek Wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_French_harpsichordists)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz