piątek, 11 maja 2012

Alicia de Larrocha – The Complete EMI Recordings [11- ... maja 2012]


Chyba żadna komponowana na fortepian muzyka pochodząca z jakiegoś kraju, nie związała się aż tak bardzo z osobą jednego wykonawcy, jak w tym przypadku. Bez większego błędu można zbudować taką konstrukcję: Soler + Granados + Albeniz + de Falla + Turina = Alicia de Larrocha.
Nawet nie da się tego porównać z Chopinem i Rubinsteinem, którego chyba nawet sami Polacy za największego wykonawcę muzyki FCh nei uważają ... W przypadku AdeL spraw kontrowersyjna nie jest. Chociaż pojawiają się hiszpańscy pianiści, którzy niemal w niczym jej nie ustępują; a - oprócz tego - coraz więcej jest pianistów z innych krajów, którzy Albeniza czy Mompou grają lepiej od Hiszpanów. Jak w mordę strzelił - identycznie, jak czasem z Chopinem ...
To jest bezsprzecznie fenomenalny box - czystej formy muzyczny pomnik, o jakim morze marzyć każdy pianista. Wszystkich siedmiu płyt słucha się z ogromną przyjemnością - to są po prostu wzorce - jeden po drugim - jak należy to wszystko grać. Niestety - płyty 8 akurat tym razem nie byłem w stanie wysłuchać - AdeL akompaniuje Victorii de los Angeles (koncert z listopada 1971 roku w Nowym Jorku); pieśni Grandosa i de Falli głównie ... No ... przez mój kompletny brak ucha do tego typu muzyki - nie byłem w stanie długo wytrzymać - ale wrócę! Słowo daję!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz