wtorek, 11 kwietnia 2017

Wiosenne porzadki - część trzecia (litewsko-brytyjska) [11-12 kwietnia 2017]


No i kolejny klops. Na wdzięki i uroki obydwu kompozytorów jestem dosyć skutecznie uodporniony. Czego by nie robili dziennikarze rozmaitych brytyjskich pism, żadną siłą nie zrobią z tych wszystkich Baxów, Waltonów, Rubbr, Deliusów itd., itp., kompozytorów pierwszowymiarówych. Wybitnych, rzeczywiście definiujących muzykę XX wieku. Upór połączony z nieznającą umiaru przesadą - kompletnie na mnie nie działają. I nie tylko na mnie - wystarczy porównań recenzje tych samych nagrań z prasy francuskiej, niemieckiej czy hiszpańskiej (pod warunkiem, że się takie znajdzie!)
Przykra (być może) sprawa - ulubiona wytwórnia, same 'ochy i achy' ... no, ale jak zachwyca skoro nie zachwyca?
{Nic. Poranek następnego dnia - wydawałoby się: idealne warunki. Słychać tylko ptaki za oknem. Szósta rano! Altówka to piękny i stanowczo zbyt rzadko wykorzystywany w solowej roli instrument. Ale obydwa te koncerty są takie sobie. Są tam miejsca ciekawe, szczególnie partie altówki u Waltona; ale generalnie rozczarowują. Przykro mi - przybywa wolnego miejsca na dysku...}


Uu-aa! Trzeba naprawdę przetrzymać ten równie okropny, co na szczęście krótki, Poeme electrique, bo bardzo jestem ciekaw jak dalej. Szczególnie tych symfonii jestem ciekaw. Koncert fortepianowy No 1 ('Na tematy litewskie') został skomponowany 3 lata wcześniej od w/w poematu, jest nieco ciekawszy, zwięzłość i jemu wychodzi ostatecznie na dobre....
2-gą symfonię Bacewicz (a czemu by nie?!) skomponował w 1940 roku. Z tego tylko powodu zasługuje na uwagę. Tym bardziej, że tego formatu (i gatunku) dzieł z tamtego okresu wiele nie ma. 
Symfonia króciutka, Bacewicz jak widać nie rozpisywał się za bardzo. Bardzo dużo w niej emocji, dużo się dzieje, zaczynam się zastanawiać nad przeniesieniem tej płyty na J3... Tym bardziej, że i 6-ta symfonia 'Kosmiczna' ciekawa, i następujący po niej 'Graphique' też intrygujący.
Tak jak na kolejną powtórkę Waltona & Rubbrę nie mam szczególnej ochoty, to tej płyt naprawdę chętnie bym uważniej posłuchał.
{Posłuchałem i ... efekt jak z W&R - moja ciekawość skutecznie i trwale zaspokojona. Nie będzie powtórki.}


Znowu Hyperion ... I Stephen Hough, i Andrew Lytton prowadzący orkiestrę z Dallas.... i jeszcze premierowe wykonanie w tle. A płyta w rzucona do 'wiosennych porządków' ... niezły kwas.
{12 maja}
Kwas-nie-kwas ale za tę płytę dziękuję. Nie podoba mi się. Nie podoba mi się tytułowe "Man of Sorrows" Tsontakisa, Schoenberg ..., sonata Berga ... nigdy mnie ta muzyka nie poruszała. Wariacje Weberna - w tym ta "Pegazowa", druga, Sehr schnell - sentyment ... ale to nie moje. I naprawdę nic na to nie poradzę. Jedna rzecz tylko zadziwia - te utwory dzieli niemal 100 lat ... i idę o zakład, że za kolejnych 100 Schoenberg nadal będzie grany a Tsontakisa już nikt nie będzie pamiętał.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz