wtorek, 25 sierpnia 2015

Mozart - "Requiem" (version for string quartet) - Kuijken Kwartet [25 sierpnia 2015]

W składzie KK dwóch niekwestionowanych ArcyMistrzów swoich instrumentów: Sigiswald i Wieland. Towarzyszą im Francois Fernandez - drugie skrzypce; i Marleen Thiers - altówka.
Wykonują Requiem w opracowaniu ... Petera Lichtenthala (!)
Czyli zrobiła się arcyciekawa rywalizacja...
Nagranie KK z 2003 roku.
Esej Ronalda Vermeulena zaczyna się niczym dobry thriller ... hrabia von Walsegg-Stuppach, po wielokroć powtarzający ten proceder, zamawia anonimowo Requiem u Mozarta, domagając się przeniesienia autorstwa właśnie na niego! Chciał w ten sposób upamiętnić swoją zmarłą w wieku 20 lat małżonkę. Vermeulen przypomina pokrótce ciąg kolejnych zleceń dokończenia utworu - owdowiałej Konstancji zapewne bardzo zależało na otrzymaniu honorarium - pojawia się prawdziwy  korowód protegowanych i (mniej lub bardziej zdolnych) uczniów Mozarta - Eybler, Freystadler i w końcu Sussmayr. Warto przypomnieć - Mozart własnoręcznie skomponował w całości jedynie Introitus i Kyrie; w częściach kolejnych aż  po Offertorium - jego autorstwa są partie wokalne i wyłącznie główne partie instrumentalne; Sanctus i Agnus Dei są zaś autorstwa Sussmayra...
Rękopisy - zgodnie z wolą zleceniodawcy - trafiły do rąk Walsegg'a. Ten je przepisał, nakazał skopiować .... i osobiście poprowadził prawykonanie 'własnej' kompozycji 2 stycznia 1793 roku.
Przy okazji koncertu, z którego dochód miał wspomóc owdowiałą ... Konstancję Mozart!
Książeczka dorzuca sporo kolejnych informacji o autorze transkrypcji; okazuje się że własną wersję na kwartet opracował sam hrabia Walsegg!
Muzycy - głównie Sigiswald Kuijken - dokonują, rzecz jasna, korekt; szczególnie w miejscach które Lichtenthal zbytnio .."upospolicił"!
Pozbawiając utwór całej tej mozartowsko-sussmayrowskiej finezji.
Bardzo ciekawa historia ....
A płyty chyba muszę posłuchać zupełnie spokojnie, w lepszych warunkach ... bo na pierwsze wrażenie - poprzednie nagranie - Debussy Qt - wydaje się być ciekawsze...
Co niby jest możliwe ... ale dosyć trudno w to uwierzyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz