W 2/4 pierwszej płyty - pod koniec 2. koncertu - wrażenia więcej niż słabe... Kompletnie nic mi się tutaj nie podoba. Koncert 1. pochodzi z roku 1945, 2. z 1948, kolejne - 1952/57, 1952 i 1954.
Gdzieś - wedle irytująco krótkiego eseju w książeczce - ukryte są ponoć cytaty z brazylijskiego folkloru. Właśnie w 2. koncercie ... Konia z rzędem temu, który je znajdzie.
Problem tych pięciu koncertów jest generalnie taki, że ani w warstwie orkiestry, ani w warstwie fortepianu nie ma kompletnie nic ciekawego, nic intrygującego. Mam wrażenie, że gdyby sprytnie wyciąć partie fortepianu i potem je powklejać - tym razem już przypadkowo - do partii orkiestry - niewielka byłaby różnica. Taka "nijaka" muzyka ... jakiej najbardziej nie lubię.
Będąc mocno przyciśniętym do ściany przez ten swój jednoznacznie negatywny odbiór, zacząłem szukać w pamięci innych XXwiecznych koncertów, który mam w zdecydowanie większym poważaniu. Szybko zrobiła się spora lista ... a że przeszukując stare maile znalazłem ciekawą listę 'rekomendowanych' .. wklejam (dopiski z oryginału! nie moje!!):
Barber
Bartok 1, 2, 3
Busoni
Gershwin
Glazunov 1, 2
Ligeti
Medtner 1, 2, 3
Milhaud 1, 2, 3, 4, 5
Pierné's Poème Symphonique
Prokofiev 1, 2, 3, 4, 5, 6 (unfinished)
Rachmaninov 2, 3, 4
Rautavaara
Ravel in G / Ravel for the left hand
Sauer's piano concertos were 20th century?
Scharwenka 4 (and maybe 3 also)
Schoenberg
Shostakovich 1, 2
[Kilka dni później posłuchałem tych dwóch płyt jeszcze raz - zdanie nie zmieniam: to nie są jakieś szczególnie dobre koncerty. W żaden sposób nie można ich stawiać obok tych z listy wyżej. Ale nie są też dramatycznie złą. Czymś, co mogłoby je 'uratować' byłaby szczypta takiego muzycznego nacjonalizmu - coś szczególnego, czego nie mieli ani Bartok, ani Prokofiew. Szkoda wielka, że V-L na to się nie zdobył. Ale nagrania nie kasuję, w sumie warto mieć.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz