Bardzo przyjemna niespodzianka. Niezwykle przyzwoicie zagrane koncerty Vivaldiego - i ten na fagot chyba lepiej niż słynna "La Tempesta". I cudny koncert na Sammartiniego pośrodku! Niestety - nie ma książeczki i nie sposób dowiedzieć się, jak nazywają się soliści. Płyta z 2007 - widać, że pomału, pomału, po latach zauroczenia matodą brytyjską, Amerykanie uczą się grania włoskiego baroku od Włochów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz