Nie mogę się oprzeć by nie wstawić jednego z anty-cytatów roku - fragmentu interpelacji pożal-się-Boże radnego miasta Łodzi:
"Dlaczego repertuar koncertowy jest tak ubogi, że w większości wykonywany jest z wykorzystaniem muzyki kompozytorów rosyjskich? Czy aby na pewno publiczność łódzka najbardziej chce słuchać muzyki jednego kompozytora jak np. D. Szostakowicza i jego szczególnej twórczości pro-radzieckiej (XII Symfonia - dla Lenina, New Babylon - muzyka filmowa do filmu działaczce Komuny Paryskiej) czy S. Prokofiewa - Kantata "Aleksander Newski""
{Kto ciekawy naprawdę inteligentnej odpowiedzi marszałka Województwa - nie sobie poczyta:
https://bip.lodzkie.pl/files/683/Adamczyk_-_Filharmonia.pdf }
Ale nie o dalszych dziejach głupoty w Polsce tutaj ...
To jest naprawdę wyjątkowa płyta. I wyjątkowo piękna muzyka. I 'radnemu' z Łodzi ku pamięci - Prokofiew ukończył swój koncert w 1938 roku, Szostakowicz - w 1957.
Zacznę od końca - bo zdecydowanie większe wrażenie cały czas (a słucham tej płyty już trzeci raz z rzędu!) robi na mnie koncert Szostakowicza. Jak pisze o nim sam Isserlis "seems to be if anything anti-heroic, a portrait of an individual crushed by an evil, inhuman force."
1957 rok ... a ja w Allegretto otwierającym koncert słyszę muzykę ... King Crimson ... z okresu 'Larks' Tongues..', 'Starless...' i 'Red'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz