To jest znakomita płyta - wszystkie trzy koncerty są tak dobre, że wierzyć się po prostu nie chce, że nie stanowią żelaznego repertuaru sal koncerowych. To piękna i niewykle ciekawa muzyka. To są "klasycznie" romantyczne koncerty - ale czy to może być zarzut? W ramach przyjętego stylu, pewnego obowiązującego w tamtym czasie muzycznego kanonu, niosą naprawdę ciekawą myśl, są niezwykle interesujące, a przede wszystkim - naprawdę piękne. Koncerty Tauberta dzieli aż 40 lat - i to słychać. Koncert E-dur jest młodzieńczy i wirtuozerski; szybki, pogodny - czarujący. Koncert A-dur to już dzieło 60-latka, jak na tamte czasy - wręcz staruszka. Ale tu nie ma nic 'staruszkowatego'! Jest za to wspaniała dawka cudnego i mądrego liryzmu.
sobota, 2 czerwca 2012
The Romantic Piano Concerto, Vol. 51 – Taubert & Rosenhain - Howard Shelley, Tasmanian SO [1-2 czerwca 2012]
To jest znakomita płyta - wszystkie trzy koncerty są tak dobre, że wierzyć się po prostu nie chce, że nie stanowią żelaznego repertuaru sal koncerowych. To piękna i niewykle ciekawa muzyka. To są "klasycznie" romantyczne koncerty - ale czy to może być zarzut? W ramach przyjętego stylu, pewnego obowiązującego w tamtym czasie muzycznego kanonu, niosą naprawdę ciekawą myśl, są niezwykle interesujące, a przede wszystkim - naprawdę piękne. Koncerty Tauberta dzieli aż 40 lat - i to słychać. Koncert E-dur jest młodzieńczy i wirtuozerski; szybki, pogodny - czarujący. Koncert A-dur to już dzieło 60-latka, jak na tamte czasy - wręcz staruszka. Ale tu nie ma nic 'staruszkowatego'! Jest za to wspaniała dawka cudnego i mądrego liryzmu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz