Philips wznowił tę płytę w serii "50 Great Recordings" - i bardzo dobrze zrobił, interpretacja tych dwóch koncertów to jest po prostu coś na wydanie "50 Greatest Recordings"!
Nagrania z dwóch różnych lat - niestety bez szczegółów podanych na płycie - Liszt z 1961, Beethoven z 1963 roku. Ciekawy pomysł to połączenie - jakby niezbyt trafne za pierwszym razem, przy kolejnych można się przekonać. Bo w końcu ani koncerty L. nie są jakieś romantycznie dramatyczne, ani te sonaty klasycystycznie romantyczne :) Niemal jak repertuar prawdziwego koncertu...
Piękno tych jakże często zaniedbywanych koncertów Liszta aż bije w uszy w tym wykonaniu. To jest właśnie ten 'mercurial pianism', o jakim czasem piszą krytycy. Kondraszyn prowadzi orkiestrę niebywale - grają genialnie! Altówki i wiolonczele wprost łapią za gardło. WIELKA PŁYTA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz