Dziwna sprawa z tym "Samsonem" - jedno z lepszych oratoriów, a dobrych nagrań co kot napłakał, w tym dwa (nie licząc K&K) na historycznych instrumentach. I obydwa już w zasadzie leciwe - Christophers z 1996, Harnoncourt z 1992 roku. Harnoncourt pozostaje w zasadzie pionierski, choć raczej przegrywa z Christophersem. O przysłowiowy 'błysk szprychy', o jakiś niuans, o to coś w powietrzu - bo to niezwykle dobre wykonanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz