Okładka (jak w przypadku płyty poprzedniej) zręcznie nawiązuje do treści płyty, skojarzeń lwiej części słuchających co do osoby Kleopatry, a przy okazji płynie z prądem współczesnych 'okładkowych trendów'. Byli bosonodzy panowie (Christie na genialnej płycie z motetami Desmarest'a bodajże), Pań bosonogich coraz więcej ... pora odsłaniać coś więcej ... Głupawe w sumie - bo płyta jest fantastyczna i żadnych tego typu zabiegów nie potrzebuje. Dessay jest świetna; Haim z zespołem bije Lamon na głowę. Mimo braku takich fantastycznych ciekawostek - ta płyta jest znacznie lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz