czwartek, 31 maja 2012

Bach - Die Kunst der Fuge - Hesperion XX, Jordi Savall [31 maja 2012]



Co napisać o naprawdę bardzo dobrej płycie z muzyką, której - ni cholery - nie mogę od lat przyswoić?
(Poza tym - niczego poza okładką tutaj nie było a już post zanotował 4 odłsony... Taki głód muzyki.)
Bo do KdF podchodzę jak przysłowiowy pies do jeża... Bez względu na instrumentarium, bez względu na wykonawców - nie kupuję tego konceptu Bacha i już. Na biurku leży płyta Sokolova ... zobaczymy, jak będzie w tym przypadku.

Kogo tutaj Savall sobie nie dobrał? Bruce Dickey! Paolo Grazzi, Christophe Coin! Paolo Pandolfo! I to słychać w każdym kontrapunkcie. To jest zjawiskowe wykonanie. Bach, który całe życie czerpał muzyczne nowinki pełnymi garściami, tutaj odwraca się na pięcie i spogląda daleko, daleko za siebie, w przeszłość.
Tej muzyce bliżej do angielskich 'consorts' Jenkinsa czy Purcella.

czwartek, 24 maja 2012

Bach - Brandenburg Concertos - Academy Of Ancient Music, Richard Eggar [24...31 maja 2012]


Nie daję sobie uciąć ręki ale chyba wcześniej tego nagrania nie słyszałem.
I proszę, jaka przyjemna niespodzianka!
Chociaż nie taka znowu 'niespodzianka' jeśli weźmie się pod uwagę co i jak londyńska Akademia pod wodzą Egarr'a nagrywa. Płyta wydana w 2009 roku, nagranie z maja roku poprzedniego. Bez wątpienia jedno z najciekawszych wykonań koncertów ostatnich lat. Śmiało można je porównać z płytą Concerto Italiano z Alessandrinim.
Kolejny raz wydawałoby się, że że wszystko na ten temat powiedziano i zagrano, że już nie ma szans, by jakikolwiek wykonawca mógł cokolwiek od siebie dodac, w jakikolwiek sposób te koncerty na swój własny sposób zinterpretować. A proszę - Egarrowi i spółce niezwykle skutecznie się to udało. I z jakim ciekawym rezultatem!

(dopisane 31.05)
Jazda rowerem odbija się zdecydowanie negatywnie na dwóch rzeczach - na czytaniu i na słuchaniu.
Stąd taka żenująca przerwa. Ale dzisiaj nadrabiam!
To znakomite nagranie, fantastyczna, niezwykle ciekawa interpretacja! Jak nic skok prosto do mojej ulubionej "czwórki" ... poza Alessandrinim i Goeblem - naturlich!!! - chyba jednak jeszcze Fasolis.
Wspaniałe, kameralne granie, niezwykle mądre. Cudo!

poniedziałek, 21 maja 2012

środa, 16 maja 2012

Bach - Goldbergovy Variace BWV 988 - Jaroslav Tuma [16 maja 2012]



Niezwykle interesująca płyta - nawet jeśli to nie jest (a może lepiej: "nie są") najlepsze wykonanie wariacji.
Sam pomysł uzasadnia zakup, bo warto takie przedsięwzięcia wspierać.
Chociaś o Tumie nie da się złego słowa powiedzieć! To jest naprawdę wybitny klawikordzista i bardzo dobry (czyli mimo wszystko jednak "nie wybitny") klawesynista. Czegoś mi w tym jego drugim wcieleniu brakuje. Ale jeszcze nie wiem czego ...
O samym projekcie więcej na stronie wytwórni (CZESKIEJ! BRAWA dla sąsiadów!):
http://www.arta.cz/index.php?p=f10136en&site=en
także o wykorzystanych instumentach - 2 klawikordy i klawesyn.
A! najważniejszego nie napisałem - Tuma gra WG dwa razy - raz na klawikordach a raz na klawesynie.
Robiąc mp3 nie zmieniłem nazw albumów i wgrało się wszystko na J3 jednym ciurkiem - wariacja na klawikordzie a po niej wariacja na klawesynie ... wyszła pychota! Fantastycznie się tego słucha!

wtorek, 15 maja 2012

d'Anglebert - Pieces de clavecin & airs d'apres M. de Lully - Celine Frisch, Cafe Zimmermann - [14-15 maja 2012]


Bajeczna płyta... I jaki świetny pomysł! W pierwszej części aranżacje utworów Lully'ego pióra d'Angleberta - wykonywane na klawesynie przez Celine Frisch. W drugiej - oryginały JBL zagrane przez Cafe Zimmermann. I solistka, i orkiestra to pierwszoligowi wykonawcy - chociaż CZ zasłynął głównie wykonaniami muzyki Bacha. Celine Frisch to niekwestionowana gwiazda francuskiego klawesynu.
Jakiś - nie wart wspominania z nazwiska - baran, zwykł deprecjonować twórczość Lully'ego wyłącznie z powodu, że była to zwykła szuja, że skutecznie - monopolizując sceny królewskich teaterów - na lata zablokował kariery szeregu znakomitych kompozytorów - z Charpentierem na czele. Prawda... ale warto spokojnie przyjrzeć się temu, co po sobie zostawił. Przyznać, że pchnął francuską operę i muzykę instrumentalną na zupełnie nowe tory, że - po prostu - był genialnym kompozytorem. Jego tragedie liryczne wychodzą z mroków zapomnienia i pokazują cóż to był za muzyczny gigant. Że można go śmiało postawić obok Handla czy Rameau, że za swego życi po prostu nie miał sobie równych. Kropka.
I ta fenomenalna muzyka ma tutaj kapitalne - jakże inne - oblicze. Zarówno w interpretacji d'Angleberta, który naprawdę niczego nie ujął oryginałom, jak i w wersji pierwotnej.

poniedziałek, 14 maja 2012

Handel HWV 37 - "Giustino" - Freiburger Barockorchester, Nicholas McGegan [12-14 maja 2012]


Ależ sympatyczna płyta! I pomyśleć, że do kolejnego McGegana podchodziłem jak ten pies do jeża ...
Niesłusznie - ale całkiem zapomniałem, że w 'Giustino' nie dyrygyje swoją Filharmonią ale orkiestrą z Fryburga ... A to całkiem inna muzyczna historia... A na dokładkę ma kilkoro znakomitych solistów: Michael Chance w roli tyłowego Justyniana, młoda Dorothee Roschmann w roli Arianny, Vitaliano to Mark Padmore, Amanzio - Drew Minter. Nagranie z roku 1994.
W ciągu ledwie półrocza Handel pisze trzy (TRZY!!!) opery - wcześniej 'Arminio', później 'Berenice'.
I jeśli mnie pamięć co do zawartości 'Berenice' nie myli, 'Giustino', ta "tragikomiczno historyczna pastorałka" jest dziełem zdecydowanie najciekawszym. Co wcale nie znaczy, że odpowiednio docenionym przez Handlowi współczesnych, jak i potomnych. A Boże broń.
Handel jako kolejny "Wielki" sięgnął po libretto pióra Nicolo Beregana - zaczął Legrenzi, później robili to Alessandro i Domenico Scarlatti, Albinoni i - wreszcie - Vivaldi. Nic dziwnego, bo postacie historyczne, walka o władzę tematem zawsze aktualnym - w czasach sukcesji hannowerskiej - jak znalazł!
Handel okrasza to wszystko nader przyzwoitą muzyką, na scenę wkracza ryczący niedźwiedź, wkrótce po nim morski potwór! Nabijał się z tak pojmowanej 'teatralności" Lampe w swoim "Smoku z Wantley" - co ponoć sam Handel odebrał jako znakomity żart.
Bez dwóch zdań - między 'Alcyną' a "Kserksesem" najciekawsza opera GFH.

piątek, 11 maja 2012

Alicia de Larrocha – The Complete EMI Recordings [11- ... maja 2012]


Chyba żadna komponowana na fortepian muzyka pochodząca z jakiegoś kraju, nie związała się aż tak bardzo z osobą jednego wykonawcy, jak w tym przypadku. Bez większego błędu można zbudować taką konstrukcję: Soler + Granados + Albeniz + de Falla + Turina = Alicia de Larrocha.
Nawet nie da się tego porównać z Chopinem i Rubinsteinem, którego chyba nawet sami Polacy za największego wykonawcę muzyki FCh nei uważają ... W przypadku AdeL spraw kontrowersyjna nie jest. Chociaż pojawiają się hiszpańscy pianiści, którzy niemal w niczym jej nie ustępują; a - oprócz tego - coraz więcej jest pianistów z innych krajów, którzy Albeniza czy Mompou grają lepiej od Hiszpanów. Jak w mordę strzelił - identycznie, jak czasem z Chopinem ...
To jest bezsprzecznie fenomenalny box - czystej formy muzyczny pomnik, o jakim morze marzyć każdy pianista. Wszystkich siedmiu płyt słucha się z ogromną przyjemnością - to są po prostu wzorce - jeden po drugim - jak należy to wszystko grać. Niestety - płyty 8 akurat tym razem nie byłem w stanie wysłuchać - AdeL akompaniuje Victorii de los Angeles (koncert z listopada 1971 roku w Nowym Jorku); pieśni Grandosa i de Falli głównie ... No ... przez mój kompletny brak ucha do tego typu muzyki - nie byłem w stanie długo wytrzymać - ale wrócę! Słowo daję!!

Bloch - Concerto Grosso no. 1 & 2; Hindemith - "The Four Temperaments" - Havard Gimse, Kristiansand Chamber Orchestra, Jan Stigmer [11 naja 2012]


Bardzo ciekawy nabytek. W pierwszej kolejności przyciągnął mnie ulubiony Havard Gimse (mój rówieśnik!), w drugiej 'Cztery temperamenty', które słyszałem przed laty! a na końcu - wytwórnia, o której nigdy nie słyszałem - Intim Musik.

Kamran Ince - Symphony No. 2, Concerto for Orchestra, Piano Concerto - Bilkent Symphony Orchestra [11 maja 2012]


Handel HWV 36 - "Arminio" - Il Complesso Barocco, Alan Curtis [10-11 maja 2012]


PK masakruje 'Arminia' w swojej książce; bez ogródek stwierdza, że to najsłabsza operowa partytura Handla. A mnie - w przeciwieństwie do nijakiej 'Atalanty' - 'Arminio' się całkiem podoba. Krótko, treściwie, cały czas w przyzwoitym napięciu; dobrze zagrany i zaśpiewany i naprawdę porządnie nagrany.
Zdanie PK jest jednak dużo bardziej powszechne - poza AC nikt do tej pory tej opery nie nagrał ...

czwartek, 10 maja 2012

Bach - "Ciaccona" (transcriptions of sonatas and partitas for violin solo) - Bob van Asperen [10 maja 2012]



To jest płyta FENOMENALNA!
I bardzo dobrze zrobiłem, że wożę ze sobą płyty i słucham ich także poza domem ... może kiedyś je w końcu uważnie przesłucham! :)
Sonatę BWV 1006 na klawesyn opracował sam van Asperen; sonata BWV 1003 najprawdopodobniej została przerobiona przez samego Bacha (BWV 964), sonata BWV 1005 w części pierwszej pochodzi od Wilhelma Friedemanna, w pozostałych znowu od van Asperena. Słynna 'Ciaccona' z sonaty 1004 także jest dziełem BvA.
Instrument - niezwykle ciekawie brzmiący - to dzieło Martina Skowronka z 1963 roku, oparte na klwesynie Dulckena z połowy lat 40-tych XVII wieku. nagrania dokonano w Hervormde Kerk w Bennebroek w lutym 2000 (!) roku.
Bob van Asperen znakomicie wciela się w rolę samego Bacha - Wielkiego Transkryptora, który namiętnie opracowywał kompozycje i cudze, i własne. Często je wykonywał i regularnie podsuwał swoim uczniom do ćwiczeń. Hipnotyzująca jest ta muzyka... Zaraz zrobię porządne pliki FLAC i wrzucę na J3.
WYBITNA płyta!

(a tutaj ciekawa recenzja: http://www.allmusic.com/album/bach-ciaccona-w140095/review)

Musiques pour les comédies de Molière-M.A.Charpentier - La Simphonie Du Marais, Hugo Reyne [10 maja 2012]


Pychota! Prawdziwa pychota! Coś niezwykle przypominającego nagrania Minkowskiego, czy też stareńkie, acz kapitalne, nagranie "Chorego z urojenia" pod Christie'm. Kawał solidnego - i prześmiesznego -barokowego teatru w wersji audio. Bez chodzenia w ekstrema, jak "Mieszczanin" Dumestre'a .. no, ale tam to jednak był TEATR i pewnie stąd takie, a nie inne środki.

Bruckner - Symhony No. 4 - LSO, Bernard Haitink [9 maja 2012]


Rzecz absolutnie niewiarygodna! Jak można położyć tak genialną symfonię - właśnie tak!
Po pierwsze - grając Brucknera tak, jakby to była jedna ze środkowych symfonii Mahlera.
Po drugie - grając bez cienia emocji, bez grama tego cudownego dramatyzmu, nie zbliżając się ani na centymetr do tego muzycznego absolutu, jakiego Bruckner w tej symfonii dotyka!
Słuchałem i nie mogłem uwierzyć, że to jest naprawdę to samo dzieło, z którego Wand krzesa takie iskry.
Inna sprawa - orkiestra gra płasko i nijako, akustyka miejsca nie robi żadnego wrażenia .. a przecież Wand z Filharmonikami też nagrywał na żywo!
Rzadko to robię ale tym razem ręka mi nie drgnie - wywalam płytę z J3 - na stałe!

środa, 9 maja 2012

Handel HWV 35 - "Atalanta" - Capella Savaria, Nicholas McGegan [9 maja 2012]

Hmmm... Zacznijmy od cytatu z Wiki: "The plot is generally described as thin, with some critics rating it thin in the extreme." :))
Mam do Capella Savaria ogromny sentyment - to była w zasadzie moja pierwsza 'dawna' orkiestra, pierwsze winylowe płyty Hungarotonu z 'dawną muzyką'. McGegan - podobnie - jedne z pierwszych nagrań handlowskich. Ale .. to jest jedna z najsłabszych oper Handla, i wcale nie libretto jest największym problemem. A to nagranie jest najzwyczajniej koszmarne! Wyeksponowane rozedrgane soprany! Bolą uszy, a muzyka jest na tyle mierna, że niczego nie rekompensuje.
I pomyśleć, że dokładnie po 20 latach - to nagranie pochodzi z 1985 roku - McGegan nagrał 'Atalantę' na nowo ze swoją PBO na koncercie w Berkeley.... I jeszcze jeden cytat:

The San Francisco Chronicle raved: “Magnificent… the most vibrant, exhilarating stretch of musical showmanship this organization has offered in many a long season. Not since a decade ago have Philharmonia audiences witnessed a performance so deep, so affecting or so rich in musical splendor… The music is inventive and beautiful throughout… McGegan, a consummate master of this style, led a performance that was at once tender and vivacious, brisk and rhythmically free. .. Even in a cast without a weak link, soprano Dominique Labelle stood out for the grandeur and pathos of her singing in the title role… a breathtaking performance.”

Music ... inventive? ... beautiful???

wtorek, 8 maja 2012

Gaspard le Roux - Pièces de clavessins - Les Cyclopes [8 maja 2012]

Kolejna niezwykła płyta od wytwórni Pierre Verany!
Tym razem jeden z bardziej enigmatycznych, zagadkowych i nieznanych kompozytorów w dziejach.
Poza utworami, które po sobie zostawił praktycznie nic o nim nie wiadomo.

poniedziałek, 7 maja 2012

Armand-Louis Couperin - Pieces de clavecin (1751) - Jean-Patrice Brosse [7 maja 2012]


"Trzeba zawsze słuchać do końca!" - taka nauka na dziś. Po kilku pierwszych utworach - już chciałem poszukać czegoś innego, bo brzmiała to wszystko dosyć przeciętnie. Aż nagle coś się zaczęło dziać, muzyka z dosyć przeciętniej zaczęła brzmieć coraz bardziej ciekawie i intrygująco. A zamykający płytę cykl 'Les Quatre Nations' (prezentujący Włochów, Anglików, Niemców i Francuzów) wręcz genialny!

Przy drugim słuchaniu - w drodze powrotnej - wszystko to brzmiało zupełnie inaczej. I przede wszystkim - BRZMIAŁO! Dawno nie słyszałem tak kapitalnie nagranego klawesynu! Tak głębokich i ciepłych basów, tak fantasycznie przestrzennego dźwięku! Ma się wrażenie, że słucha się tego z głową gdzieś w środku instrumentu! I co naprawdę zastanawiające - basy słychać z tyłu! Coś fenomenalnego!

A-L Couperin za kuzyna miał Francois "Wielkiego", nieco tylko 'mniejszy' Louis - pra-wujem. I w tej trasycji niezwykle mocno jest zakorzeniona muzyka A-L. Zdecydowanie mu bliżej do swoich wielkich poprzedników, niż np. współczesnego mu Rameau czy Balbastre'a.
(Przy okazji - jedna z perełek Wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_French_harpsichordists)

piątek, 4 maja 2012

Handel HWV 34 - "Alcina" - Les Arts Florissants, William Christie [5 maja 2012]



{Już niemal pewne, że tylu płyt, co w lutym, to pewnie już w żadnym miesiącu tego roku na J3 nie odsłucham. Albo jazda rowerem, albo słuchanie... Chyba, że zmienię trasę i zacznę jeździć przez Pole Mokotowskie...}

Zadziwia tempo, w jakim Handel pisał. 'Ariodante' miał premierę 8 stycznia 1735, 'Alcynę' wystawiono - także w Covent Garden - 16 kwietnia. Dwie genialne opery, dwa niekwestionowane arcydzieła. PK podaje 'dziesiątkę' marzeń, których wystawienia, w jakiejś idealnej przyszłości, nie będzie mógł pominąć, żaden teatr... Jest tam i 'Alcyna'.
To piękna "śpiewacza" opera. Z naprawdę niezwykłą liczbą przepięknych i poruszających arii - w końcu mamy tutaj dramat co się zowie! I dużo tutaj znakomitej muzyki - i wcale nie przeskadza, że czasami dobrze już znanej z innych oper GFH. Ale jak wykorzystanej!
Christie sciągnął kobiecą obsadę marzeń: Fleming w roli tytułowej, Graham jako Ruggiero, Dessay jako Morgana. A jak dodać Kathleen Kuhlman (kontralt) w roli Bradamanty - wychodzi nam z tego także opera śpiewaczek.
Wszystko byłoby idealne, gdyby nie taka sobie jakość nagrania. Świadoma decyzja by nagrać wystawienie na żywo, odbiła się dźwięku. Nagrania dokonano w ciągu pięciu wieczorów w czerwcu 1999 roku, w Operze Paryskiej. I tak, jak pysznie jest słyszeć untuzjastyczne oklaski na zakończenie każdego aktu, jak świetnie oddany jest dramatyzm przedstawienia, technicznie nie jest to wielkie osiągnięcie. Za płasko, za mało przestrzennie, wręcz za cicho.
Pora na jedyną sensowną wersję konkurencyjną - nagranie Hickoxa.

czwartek, 3 maja 2012

Handel HWV 60 - "Hercules" - Les Musiciens du Louvre, Marc Minkowski [3 maja 2012]


"Hercules" na 3 Maja...? No... w sumie... Opowieść o bohaterstwie, poświęceniu i zdradzie - w sam raz na święto polskiej konstytucji. Jest jakaś szydercza analogia między tym sławnym mitem a losem Polski sprzed 220 lat.
Nagranie jest wybitne. Minkowski zebrał kolejny raz przewspaniałą obsadę - von Otter chyba sięgnęła szczytu. Szkoda wielka, że potem już tak wielkiej roli nie dane jej było zaśpiewać .. chociaż słowo "nagrać" jest chyba bardziej właściwe.
Niezwykła - i nie sposób nie dziwić się temu za każdym razem - jest także niesamowita 'erupcja' twórczych mocy Handla. Druga połowa lat 30-tych to 9 oper, z których ledwie 2 można uznać za wybitne. I wtedy GFH zaczyna komponować oratoria i dramaty muzyczne - odchodzi (na szczęście!) od coraz bardziej wtórnej opery włoskiej i próbuje swoich sił - pełną parą jeśli pominąc wcześniejsze próby jak 'Esther', 'Deborah' czy 'Athalia' - w nowym gatunku. I sypią mu się perły jak z rękawa, jedna za drugą.Przez ponad dekadę, rok w rok - a czasem i dwa razy w roku - tworzy arcydzieła.
'Hercules'