poniedziałek, 23 października 2017

Charles Ives - Symphonies 1 & 2, Symphony 'New England Holidays' ... - Melbourne Symphony Orchestra, Andre Davis [22 października 2017]

 

"Mit Ives'a" dotarł i do wschodniej Europy. "Niemal samouk, prekursor awangardy, piszący do szuflady, ignorowany i wręcz za życia zapomniany.
Może poza tymi ostatnimi - sporo z tego to tak nie do końca prawda. Na pewno nie samouk - bo wykształcony był naprawdę solidnie; z prekursorstwem też sporo przesady. Warto sobie przypomnieć co się działo w muzyce na przełomie XIX i XX wieku, co pisano przez I Wojną i tuż po niej. A Ameryka nie leżała wtedy na jakichś cywilizacyjnych antypodach. Kto zdobył sławę na scenach Europy, ciupasem płynął za Atlantyk, by zamienić ją na szeleszczące, zielone dolary.
Dwa dni temu słuchałem w warszawskiej FN V symfonii Sibeliusa - skomponowanej w 1915 roku.
Nie zamieniłbym jej za te dwie symfonie Ives'a! Chociaż jest w nich kilka dużej urody miejsc (śliczny temat z Adagia i Allegra z pierwszej).

Dwie pierwsze symfonie Ives'a pochodzą dokładnie z przełomu XIX i XX stulecia - pisane na przestrzeni kilku lat, przerabiane i modyfikowane. Obydwie - jakież przeciwieństwo do wykonywanego natychmiast Sibeliusa! - wykonane pół wieku później! Nie wiem co Sibelius sądził o dziełach Mahlera, czy i jak je cenił; ale dam głowę, że w wielkim poważaniu miał je Ives. Bo jego dwie pierwsze symfonie są wręcz do szpiku kości 'mahlerowskie'.  Dzieje się w nich naprawdę mnóstwo. Cytaty, zapożyczenia, zmiany tempa, nastrojów niemal jak na kolejce górskiej! I niemal jak na jarmarku .... Czy to nie jest echo tych wszystkich parad orkiestr dętych, których młody Charles słuchał w dzieciństwie na rynku w Danbury? Jedną z nich prowadził jego ojciec; zdarzało się, że umiejscowione w różnych rogach placu, grały równocześnie ... co innego. Słyszę te orkiestry w muzyce Ives'a. I moim zdaniem, wcale to jej nie wychodzi na dobre. Dokładnie z tego samego powodu nie przepadam za symfoniami Mahlera... 
Nie da się jednak ukryć, że te gęsto powplatane w partytury popularne amerykańskie melodie, jesli wyłapane, potrafią sprawić sporo radości. Ot choćby "O! Tudadej" z zamykającego drugą Allegra :)

Nienumerowana symfonia "New England Holidays" otwiera drugą płytę. Tutaj zabawa cytatami rozwija się już na całego! I nawet trudno się dziwić Amerykanom, że jak już CI odkryli, to się nim do bólu wręcz zachwycają. (Czy mają cokolwiek lepszego...?) Ale ja cały czas mam uczucie takiego ciężkiego 'nadmiaru' - pomysł goni pomysł ... i cały czas te przekrzykujące się orkiestry z różnych stron.... 'The Fourth of July" wręcz idealnie to ilustruje - amerykańska megalomania w kilkunastu taktach.  "Three Places in New England" mają wszystkie grzechy "Holidays"; ale nie da się ukryć, że króciutkie "The Unanswered Question" to utwór po prostu kosmiczny ....

Obydwie płyty - i całą inna masa różnych nagrań Ives'a - są na Spotify ... robię zatem miejsce na dysku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz